Szukaj na tym blogu

sobota, 10 grudnia 2011

Czy Pan Jezus modlił się do swojej Matki?

Dzień przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia NMP odtworzyłem wiadomości wysłane przez „Zenit” z datą 6 grudnia – „Świat widziany z Rzymu”. Na samym dole był link do dzienniczka zapisanego przez służebnicę Bożą Luizę Picaretta. Drugim z kolei zapisem w tym dzienniczku był ten pochodzący z 15 sierpnia 1899 roku. Oto jego tłumaczenie:

Służebnica Boża skarżyła się Panu Jezusowi, że jeszcze nie dał jej zobaczyć Jej (tzn. Matki Bożej) święta w niebie ani usłyszeć pierwszej pieśni, którą aniołowie i święci w Niebie wyśpiewali dla uczczenia Matki Pana, gdy została wzięta do nieba. On zaś odpowiedział: „Pierwszą pieśnią, którą aniołowie i święci wyśpiewali na cześć Mojej Matki było ‘Zdrowaś Maryjo’, ponieważ w tej modlitwie są zawarte najpiękniejsze pochwały, Jej największy honor, i to pozdrowienie odnawia w Niej radość, którą Ona przeżywała, kiedy stała się Matką Boga”.

I teraz uwaga:

Dalej jest mowa o tym, że Pan Jezus ... odmówił tę modlitwę (!), a dokładnie pierwszą jej cześć ze służebnicą Bożą Luizą Picarettą.

Sprawdziłem jeszcze raz. Tak, tekst ma imprimatur Kościoła, to znaczy, że może być rozpowszechniany i nie zawiera niczego, co byłoby sprzeczne z nauką głoszoną przez Kościół katolicki. Czy z tego wynika, że Pan Jezus odmówił modlitwę do swej Matki? Nie, to byłaby niedorzeczność. Pan Jezus pozdrowił Ją słowami Pozdrowienia Anielskiego zapisanego na kartach Biblii. Czy to jednak nie przesada? Już myślę o protestantach, którzy tu pewnie zobaczą potwierdzenie, że katolicy oddają cześć boską Matce Pana biorąc przykład z … Bożego Syna, który modli się do swojej Matki. A jednak właśnie Pismo św., które jest przecież ich najwyższym autorytetem zawiera potwierdzenie, że służebnica Boża nie pomyliła się.

Dzięki jej odważnemu, a nawet prowokacyjnemu zapisowi zauważyłem coś, co do tej pory umykało mojej uwadze, a przecież czytałem i słyszałem opis sceny zwiastowania z pierwszego rozdziału Ewangelii według św. Łukasza setki razy. Dopiero wtedy dotarł do mojej świadomości zwrot, którym zaczyna się Ewangelia w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP:

„W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię”
(Łk 1:26-27 BT). To Bóg był Tym, który posłał anioła Gabriela. A on mówił nie od siebie, ale przekazał słowa, które Bóg mu polecił. Wynika z tego, że przez anioła sam Bóg pozdrowił Niepokalaną pozdrowieniem, zwanym anielskim. A dokładnie pierwszą częścią tego Pozdrowienia, ponieważ druga część zawiera prośbę skierowanej do Matki Pana o modlitwę za grzesznymi "teraz i w godzinę śmierci" i jest prośbą wyrażaną przez nas, grzesznych ludzi.

Podsumowaniem niech będzie takie stwierdzenie: Odmawiając „Zdrowaś Maryjo” wychwalamy Maryję pochwałami, którymi Bóg i całe niebo pozdrowiło Ją w chwili Zwiastowania i wniebowzięcia, pośrednio wyznajemy Jej Niepokalane poczęcie, Jej aktywny udział w zbawieniu dokonanym przez Pana, oraz prosimy, aby ono stało się także naszym udziałem „teraz i w godzinę naszej śmierci”, to znaczy w wieczności, bo jaka śmierć taka wieczność. Odmawiając „Zdrowaś Maryjo” odmawiamy modlitwę, która w niebie wzięła swój początek i do nieba prowadzi tych, którzy ją odmawiają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz