Szukaj na tym blogu

środa, 11 sierpnia 2021

"I kiedy Ojciec zagniewany siecze..."

Miesiąc sierpień obfituje w uroczystości, święta i wspomnienia liturgiczne ku czci Najświętszej Maryi Panny i pielgrzymki do sanktuariów Jej poświęconych. Chyba można powiedzieć bez przesady, że pobożność maryjna jest znakiem charakterystycznym katolicyzmu przeżywanego w Polsce.

Protestanci odrzucają kult maryjny mówiąc, że Maryja nie prowadzi do Jezusa, ale Go przesłania, zabiera Mu przynajmniej część chwały Jemu należnej. Także niektórzy teolodzy katoliccy stawiają zarzut, że pobożność maryjna jest jednostronna. Największym i najtrudniejszym do obronienia zarzutem stawianym pobożności maryjnej to zarzut o to, że łaskawą Matkę przeciwstawia surowemu Ojcu czy Jezusowi. Przykładem jest pieśń „Serdeczna Matko”. Trzecia zwrotka brzmi następująco:

Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości,      

By nas Bóg karał rózgą surowości,

Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze,

Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.

Zagniewany Ojciec i chroniąca przed Jego gniewem Matka. Czyżby strach przed Bogiem miałby być głównym motywem uciekania się do Maryi? Wielu teologów dostrzega tu problem. Słowa tej zwrotki mogą przyczyniać się do powstawania czy umacniania się fałszywego obrazu Boga u tych, którzy tę pieśń wykonują czy jej słuchają. Chociaż treść tej zwrotki bardzo łatwo może być źle zrozumiana, to jednak można ją obronić. Uczynię to w trzech punktach:

1. To, co powiem teraz, jest bardzo trudne do zaakceptowania, tym nie mniej prawdziwe. Św. Augustyn komentując Psalm 89 powiedział: „Bóg jest miłosierny nie tylko wtedy, kiedy powołuje, ale także wtedy, kiedy karze”. A św. Faustyna podobnie wyraziła się w „Dzienniczku” o naszym kraju: „Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, boby nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem za tak wielkie występki”.

Kiedy spotyka nas Boża kara czy w ogóle jakieś bolesne doświadczenie, to oczywiście możemy prosić o uwolnienie od niego, możemy uciekać się do Matki Bożej i do Bożego Miłosierdzia, ale akceptacja Bożej woli musi stanowić podstawę naszej postawy przed Bogiem. Możemy modlić się, jak Pan w Ogrójcu o odsunięcie kielicha boleści, ale zawsze dodając jak On: „Ale nie moja wola, ale Twoja niech się stanie”. 

I jeśli wolą Bożą jest, żebyśmy ponosili to cierpienie, to trzeba nam to uznać i zaakceptować. Bo właśnie wtedy, kiedy przyjmujemy je z poddaniem, miłosierdzie Boże, już nie jako kara, ale jako przebaczenie staje się naszym udziałem. Dowodem na prawdziwość tych słów jest przykład Dobrego Łotra, który uznaje swoją winę i słuszność ponoszonej kary, i jako odpowiedź słyszy od Zbawiciela: „Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju”. Jest to pierwszy kanonizowany święty Kościoła. Kanonizowany przez samego Pana. Tradycja nadała mu imię Dyzma. Jest patronem diecezji przemyskiej.

Prawdopodobnie nie różnił się od drugiego łotra pod względem popełnionych zbrodni. Jedyną różnicą pomiędzy nimi był ich stosunek do ponoszonej kary. Ten, który zaakceptował karę, uznał ją za sprawiedliwą i prosił o miłosierdzie, doznał miłosierdzia i został zbawiony.

Pan Bóg jest miłosierny także wtedy, kiedy karze. By przyjąć miłosierdzie potrzebna jest odpowiednia postawa: wiary i ufności w Bożą dobroć wbrew wszystkiemu. Miłosierdzie Boże jest darem Jej Syna, ale Maryja może nam wyprosić postawę potrzebną do przyjęcia tego daru.

2. Mamy przykład biblijny, który mówi o podobnej sytuacji, jak w tej cytowanej zwrotce. Po wyjściu z Egiptu lud wybrany wędrując przez pustynię dotarł do góry Synaj. W czasie, kiedy Mojżesz wyszedł na górę, aby rozmawiać z Panem Bogiem, i przebywał tam 40 dni, lud stracił cierpliwość, ulał złotego cielca, chociaż właściwie uczynił to Aaron, i oddał się bałwochwalstwu. Wtedy Pan Bóg rzekł do Mojżesza: „Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem» (Wj 32,9-10 BT). Pan Bóg chciał wyniszczyć cały naród wybrany, a Mojżesz błagał Pana Boga, aby tego nie czynił. I Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy. To, co się stało wtedy na górze Synaj, można wyrazić taką rymowanką:

Za odstępstwo na pustyni Pan Bóg chce wytracić lud,

Ocaleje, gdy Mojżesz wybłaga mu cud.

Więc kiedy Pan Bóg zagniewany siecze,

Szczęśliwy, kto się do Mojżesza uciecze.

I wiersz ten wywyższający Mojżesza i moc jego wstawiennictwa u Boga nie powinien wzbudzić krytyki teologów, ponieważ ma podstawę biblijną. A Słowa Bożego nie można odrzucić. Czy to znaczy, że Mojżesz okazał się lepszy, litościwszy i miłosierniejszy niż sam Bóg? Jeśli odczytamy ten biblijny tekst tak na powierzchni, można odnieść takie wrażenie. A jednak nigdy nie jest tak, że człowiek jest lepszy od Boga. I nie ma niczego dobrego w człowieku, co nie byłoby darem Bożym. Jeśli Mojżesz wstawiał się za grzesznym ludem, to czynił to tylko dlatego, że został poruszony łaską Bożą, która po cichu, ale skutecznie działała w jego sercu. A ta łaska nie była niczym innym, jak darem Bożym. Nie byłoby Mojżesza i jego modlitwy wstawienniczej bez Bożej łaski i miłosierdzia. Bóg jest przedziwny w swoich świętych! Kiedy czcimy świętych, tak naprawdę oddajemy chwałę samemu Bogu, bo ci ludzie stali się świętymi tylko dzięki Jego łasce! Mojżesz nie jest tu wyjątkiem. Moc jego wstawiennictwa jest darem Bożym. Tak więc Bogu ostatecznie należy się cześć i chwała za wywyższenie Mojżesza, a jeśli Bogu spodobało się go w ten sposób wywyższyć, to cóż nam do tego?

Tak więc Mojżesz nie był lepszy od Boga. A może był lepszy od Maryi? Jako jedyny spośród całego ludu, nie licząc Jozuego, Mojżesz nie zgrzeszył oddając czci złotemu cielcowi. Był w tym względzie bez winy i może właśnie dlatego Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy wstawienniczej za tych, którzy zgrzeszyli bałwochwalstwem. Jeśli więc to był powód, że został wysłuchany, to tym bardziej na wysłuchanie zasługuje modlitwa wolnej od grzechu Niepokalanej.

Autor Listu do Hebrajczyków stwierdza, że Mojżesz był wierny w całym Jego domu, tzn. w całym domu Bożym (3,2-5). A jednak Pismo św. zawiera też świadectwo braku wiary Mojżesza przy wodach w Meriba w czasie wędrówki przez pustynię, za co został ukarany tym, że nie wprowadził ludu i sam nie wszedł do Ziemi Obiecanej. Natomiast o Matce Bożej nasza wiara poucza nas w uroczystym dogmacie, że nie tylko została poczęta wolna od grzechu pierworodnego, ale też zachowana od wszelkiej zmazy grzechy, i ponieważ nie było w niej skazy grzechu, z duszą i ciałem została wzięta do nieba, gdzie wstawia się za nami do Jej Syna, i wraz z Synem (lub jak mówią teologowie: w Synu) do Ojca.

3. Przykład skuteczności modlitwy Maryi podaje nam Ewangelista Jan opisujący wesele w Kanie Galilejskiej. Jej słowa nawet nie są prośbą, ale tylko zwróceniem Synowi uwagi na istniejącą potrzebę: „Nie mają już wina”. Odpowiedź Jezusa po grecku: „ti emoi kai soi?”, dosł. „co mnie i tobie?” – jest wyrażeniem idiomatycznym trudnym do przetłumaczenia. W zależności od kontekstu może oznaczać niechęć do angażowania się lub otwartą wrogość. „Czyż to moja lub Twoja sprawa?” – tłumaczy Biblia Tysiąclecia. To samo wydanie Biblii oddaje drugą część wypowiedzi Jezusa jako negatywne pytanie: „Czy jeszcze nie nadeszła godzina moja?” – co moim zdaniem utrudnia zrozumienie sensu słów Jezusowych. W oryginale greckim nie jest to pytanie, ale negatywne stwierdzenie. Sądzę, że lepiej jest tak to zostawić i oddać całe to zdanie Pana w ten sposób: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja” (J 2,4). Dla nas brzmi to jak odmowa. A jednak Matka Boża zna swojego Syna lepiej niż my. Ona wie, że Jej Syn jest dobry; Ona wie, że Bóg jest dobry. Ona zna lepiej niż my wszyscy dobroć Boga. Tylko Bóg jest dobry, a stworzenie tylko o tyle, o ile odzwierciedla dobroć Boga w sobie.

„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.  I Pan wysłuchuje niewypowiedzianej prośby Matki, chociaż jeszcze nie nadeszła Jego godzina. Zamienił wodę w wino. Uczynił pierwszy cud, czy też „znak”, jak pisze św. Jan Ewangelista. „Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). Ze względu na Tę, która Mu zaufała; która zaufała Jego dobroci.

Ten przykład pokazuje, że nie ma rywalizacji pomiędzy Matką, a Synem, czy też pomiędzy Matką a Bogiem Ojcem, pomiędzy Jej wstawiennictwem, a Bożym Miłosierdziem, ale współpraca i uzupełnienie się.

Do św. Siostry Faustyny Pan powiedział, że bardziej niż grzech rani Go nieufność grzesznika, że grzech może być przebaczony. Miłosierdzie Boże jest nieskończone, zdolne do zmazania wszystkich grzechów wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli, żyją i będą żyć na ziemi. Czy to znaczy, że wszyscy będą zbawieni? Niekoniecznie. Zbawieni są czy będą tylko ci, którzy zaufali Bożej dobroci i w godzinę śmierci przyjmą Boże miłosierdzie. Wiara, że Bóg jest dobry, jest więc kluczem otwierającym nam bramy nieba.

Maryja nie jest Miłosierdziem Bożym, ale może nam wyprosić ufność potrzebą do jego przyjęcia. Ta ufność okaże się nam najbardziej potrzebna w godzinę śmierci i zadecyduje o całej naszej wieczności. Jezu, ufam Tobie! Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.