Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 5 marca 2012

Wschód i Zachód w Biblii i Liturgii

Niedawno na blogu Frondy jeden z użytkowników wkleił skrót artykułu, którego przesłaniem było, że zachód w Biblii to miejsce, gdzie był Eden; a fakt, że zachód to kierunek, w którym za gwiazdą podążali Trzej Królowie, aby dotrzeć do Dzieciątka Jezus, był dla autora przesłanką do wyciągnięcia wniosku, że idąc na zachód zbliżamy się do Boga. Postanowiłem to zbadać.

Zacznijmy od zbadania oceny kierunku przemieszczania się ludzi. Tak, to prawda, że Trzej Królowie szli na zachód idąc za gwiazdą, która doprowadziła ich do Betlejem (Mt 2:1). Ale podobnie na zachód szli ci, którzy trafili do doliny Szinear i zaczęli budować wieżę Babel (Rdz 11:2). Ci pierwsi szli, aby oddać pokłon Chrystusowi; ci ostatni postanowili wybudować wieżę sięgająca do nieba i uczynić sobie "imię" (hebr.: "SZEM"), w czym możemy aluzję do pokusy z Rdz 3:5 "stania się jak Bóg" albo przynajmniej chęć własnego wywyższenia bez Boga lub może nawet wbrew Niemu. Intencje całkowicie przeciwstawne, chociaż zarówno w Mt 2:1, jak i w Rdz 11:2 (w greckim tłumaczeniu Starego Testamentu zwanym Septuagintą - LXX) występuje identyczne wyrażenie na określenie kierunku ich przemieszczania się: ἀπὸ ἀνατολῶν (czyt.: apo anatolon) – „od wschodu”. Widzimy więc, że sam kierunek poruszania się nie jest decydujący: decydujące są cel i zamiary tych, którzy są w ruchu.

Teraz poszukajmy odpowiedzi na pytanie o znaczenie kierunków w Biblii. W protestanckim Anchor Bible Dictionary jest napisane na ten temat:
Wschód – Pierwotny kierunek orientacji dla większości ludów Bliskiego Wschodu. Wschód był kierunkiem wskazującym wschodzące słońca (…) W biblijnym hebrajskim rdzeń qdm jest najpopularniejszym słowem oznaczającym wschód. Dosłownie, qdm odnosi się do tego, co jest przed danym człowiekiem. W ten sposób wschód był kierunkiem, w którym zwracała się dana osoba w celu uzyskania orientacji. (…) Wschód w tekstach biblijnych był miejscem położenia Edenu (Rdz 2:8); kiedy Kain był wygnany, był wygnany na wschód od Edenu”. („Anchor Bible Dictionary”, tom 2, str. 248).
Zachód – Jednym z hebrajskich słów na określenie zachodu jest słowo acharon (dosłownie: z ‘tyłu’ lub ‘za’). To słowo pokazuje, że Hebrajczycy używali swoich ciał dla orientacji. Byli zwróceni na wschód; zachód był kierunkiem za nimi”. („Anchor Bible Dictionary”, tom 6, str. 908).
Morze Śródziemne jest nazwane w różnych tłumaczeniach Biblii „morzem zachodnim” (Jl 2:20; Za 14:8), chociaż określenie oryginalne הַיָּ֣ם הָאַחֲר֑וֹן (czyt.: hajjam haacharon) oznacza dosłownie: „morze tylnie” [lub „morze ostatnie”. Ponieważ acharon może oznaczać też „ostatni”, Biblia Gdańska tłumaczy to wyrażenie w Jl 2:20 „morze ostateczne”, a w Za 14:8 „morze ostatnie”]. Wynika z tego, że starożytni Hebrajczycy określając Wschód i Zachód używali wyrażeń, które wskazywały na ich zwrócenie się twarzą do Wschodu.

Wschód słońca to czas radości i zbawienia (por. Ps 17:15; 30:6; 46:6). Na tym tle staje się zrozumiały zwrot użyty przez Zachariasza w jego kantyku nazywający Chrystusa: „Słońcem wschodzącym z wysoka” (Łk 1:78).

Jak było w pierwotnym chrześcijaństwie? Przytoczę tu fragment książki kardynała Józefa Ratzingera Duch liturgii, który odpowiada na to pytanie:
„Chrystus, reprezentowany przez słońce, jest prawdziwie przybytkiem Szekiny, prawdziwym tronem Boga żywego. We wcieleniu natura ludzka prawdziwie stała się tronem i siedzibą Boga, który w ten sposób już na zawsze połączył się z ziemią i stał się dostępny dla naszych modlitw. W pierwotnym Kościele modlitwa z twarzą skierowaną na wschód była uważana za apostolską tradycję. Nie możemy powiedzieć dokładnie, kiedy nastąpił ten zwrot do wschodu, który zastąpił zwrócenie się do świątyni, ale z całą pewnością nastąpił bardzo wcześnie i zawsze był uważany za istotną cechę charakterystyczną dla liturgii chrześcijańskiej (i także modlitwy prywatnej). Ta ‘orientacja’ modlitwy chrześcijańskiej ma wiele różnych znaczeń. Orientacja jest przede wszystkim prostym wyrażeniem spojrzenia na Chrystusa - miejsce spotkania Boga z człowiekiem; wyraża podstawową chrystologiczną formę modlitwy.

Fakt, że spotykamy Chrystusa w symbolu wschodzącego słońca wskazuje na eschatologiczną orientację chrystologii. Modlitwa zwrócona na wschód oznacza pielgrzymowanie w celu spotkania Chrystusa. Liturgia zwrócona na wschód oznacza udział w procesji historii w kierunku przyszłości, w kierunku Nowego Nieba i Nowej Ziemi, które spotykamy w Chrystusie. Jest to modlitwa nadziei, modlitwa pielgrzyma w jego podążaniu w kierunku wskazanym przez życie, Mękę i Zmartwychwstanie Chrystusa. (…)

Wreszcie to skierowanie na Wschód oznacza również, że kosmos i historia zbawienia wzajemnie do siebie przynależą. Kosmos włącza się w modlitwę, także on czeka na odkupienie. Właśnie ten kosmiczny wymiar jest zasadniczą cechą liturgii chrześcijańskiej. Liturgia nigdy nie dokonuje się jedynie w świecie wytworzonym przez człowieka. Jest zawsze liturgią kosmiczną - problematyka stworzenia należy do samego rdzenia modlitwy chrześcijańskiej. Modlitwa ta straci swą wielkość, jeśli zapomni o tym związku. Dlatego też wszędzie tam, gdzie to tylko jest możliwe, należy podejmować apostolską tradycję kierowania się na Wschód zarówno w budowie kościołów, jak i w realizowaniu liturgii.(...)

Relacje te zarówno w budowie kościoła, jak i w realizacji liturgii, stały się w czasach nowożytnych niejasne, a nawet zupełnie przestano je sobie uświadamiać. Tak tylko daje się wytłumaczyć fakt, że wspólny kierunek modlitwy kapłana i ludu zaczął być nazywany 'celebrowaniem do ściany' lub 'odwracaniem się plecami do ludu', sprawiając tym samym wrażenie czegoś absurdalnego i całkowicie nie do przyjęcia. Tylko w ten sposób wyjaśnić można fakt, że uczta - do tego wyobrażana w nowożytnych obrazach - stała się w tym momencie normatywną ideą dla liturgicznej celebracji chrześcijan. Tak naprawdę doszło tutaj do klerykalizacji, nigdy wcześniej w tym miejscu nieobecnej. Kapłan - jako przewodniczący liturgii (jak się go teraz chętnie nazywa) - staje się teraz właściwym punktem odniesienia dla całości. Wszystko zależy od niego. To jego trzeba widzieć, to w jego działaniu brać udział, jemu odpowiadać - to jego kreatywność podtrzymuje całość. W sposób uzasadniony podejmowana jest próba zredukowania tej dopiero co powołanej do życia roli poprzez rozdzielenie różnorodnych czynności i powierzenie 'twórczego' opracowania liturgii grupom wiernych przygotowujących nabożeństwo, które powinny, a przede wszystkim chcą 'włączyć siebie' w przebieg mszy. Coraz mniej widać tu Boga, coraz ważniejsze staje się to, co czynią ludzie, którzy spotykają się tutaj i którzy wcale nie chcą się już poddać 'danemu z góry schematowi'. Zwrócenie się kapłana do ludu czyni ze wspólnoty zamknięty krąg. Wspólnota w swoim kształcie nie jest już otwarta ani do przodu ani do góry, lecz zamyka się w sobie samej. Wspólne zwrócenie się na Wschód nie oznaczało ani tego, że 'celebruje się do ściany', ani tego, że kapłan 'odwraca się plecami do ludu' (nie był on po prostu uważany za aż tak ważnego). Albowiem tak, jak w synagodze wspólnie patrzono w stronę Jerozolimy, tak i tutaj wspólnie patrzy się 'na Pana'. Jak wyraził to J.A. Jungmann, jeden z Ojców Konstytucji Liturgicznej Soboru Watykańskiego II, chodziło raczej o ten sam kierunek zwrócenia się kapłana i ludu, którzy wiedzieli, iż wspólnie zmierzają do Pana. Nie zamykają się w kręgu, nie przyglądają się sobie wzajemnie, lecz jako wędrujący lud Boży kierują się na Wschód, w stronę Chrystusa, który wychodzi nam naprzeciw. (...)

Istotną kwestią jest jednak wspólne zwrócenie się na Wschód w czasie Modlitwy eucharystycznej. Nie chodzi tu o coś przypadkowego, lecz o rzecz zasadniczą. To nie spojrzenie na kapłana jest ważne, lecz wspólne spojrzenie na Chrystusa. Nie chodzi tutaj o dialog, lecz o wspólną adorację, o wyjście naprzeciw Temu, który nadchodzi. To nie zamknięty krąg odpowiada istocie wydarzenia, lecz wspólne wyruszenie w drogę, wyrażające się we wspólnym kierunku.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz