Szukaj na tym blogu

czwartek, 22 marca 2012

'Oto Matka twoja...'

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». (J 19:25-28 BT)

Ewangelia według św. Jana jest szczególną Ewangelią. Może ją czytać i rozumieć człowiek bez wykształcenia teologicznego, a z drugiej strony jest ona niewyczerpana nawet dla naukowców i mistyków. Jest w tym pewien paradoks, że im kto dłużej studiuje i medytuje na tym natchnionym tekstem, tym bardziej odkrywa, że ma to czynienia z głębinami, do których dna nie jest w stanie dotrzeć. I nie inaczej jest z tym tekstem umieszczonym na wstępie: z jednej strony jest on wymowny sam w sobie dla każdego człowieka dobrej woli bez specjalnego przygotowania biblijnego – w tych słowach Pan daje umiłowanemu uczniowi swoją Matkę za matkę; z drugiej strony, żeby odkryć pełną wymowę tych słów Pana z krzyża, trzeba odczytać je w kontekście całej Ewangelii Janowej, a nawet całego Pisma św. A jest to ważne, ponieważ te słowa są testamentem duchowym zostawionym przez Pana swoim uczniom.

Zanim zaczniemy zastanawiać się nad znaczeniem słów Pana, zwróćmy uwagę na fakt, że Pan daje swoją Matkę „umiłowanemu uczniowi”, a dosłownie: „uczniowi, którego miłował” – nie ma wymienionego imienia. To może prowadzić do wniosku, że z „uczniem, którego Pan miłuje” może utożsamiać się każdy uczeń Pana, ponieważ każdy uczeń Pana jest kochany przez Niego i nie ma takiego ucznia Pana, który nie byłby przez Niego kochany.

Cofnijmy się do początku Ewangelii według św. Jana:

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (J 1:1 BT)

Pierwsze zdanie czwartej Ewangelii zawiera aluzję do pierwszego zdania w Księdze Rodzaju: Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię. Ale nie tylko pierwsze zdanie. Uważny czytelnik może odnaleźć w pierwszym rozdziale Ewangelii Janowej ukryte nawiązanie do pierwszego opisu stworzenia świata, a mówiąc dokładnie do struktury tego opisu opartego na siedmiu dniach. Bibliści mówią nam, że pierwszy opis jest hymnem, które strukturę tworzą upływające dni stwarzania. Niczym refren powtarza się w nim wyrażenie: I tak upłynął wieczór i poranek – dzień …pierwszy, …drugi, itd. I coś podobnego do pierwszego opisu stworzenia znajdujemy na początku czwartej Ewangelii.

„Na początku” u Jana nawiązuje do „Na początku…” w Księdze Rodzaju. Jest to dzień pierwszy, który w Ewangelii Janowej przybiera historyczne kształty w dniu objawienia się Słowa, tzn. w dniu, w którym Jan Chrzciciel wobec przedstawicieli religijnych przywódców z Jerozolimy składa pierwsze świadectwo o Jezusie:

Takie jest świadectwo Jana. Gdy Żydzi wysłali do niego z Jerozolimy kapłanów i lewitów z zapytaniem: ‘Kto ty jesteś?’, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: «Ja nie jestem Mesjaszem». (J 1:19-20 BT)

Dzień drugi: Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: ‘Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata’. (J 1:29 BT)

Dzień trzeci: Nazajutrz Jan znowu stał w tym miejscu wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: ‘Oto Baranek Boży’. (J 1:35-36 BT)

Dzień czwarty: Nazajutrz Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: ‘Pójdź za Mną!’. (J 1:43 BT)

Dzień siódmy: Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. (J 2:1-2 BT)

Dzień siódmy w Księdze Rodzaju to dzień odpoczynku Pana Boga po zakończeniu dzieła stworzenia. Dzień siódmy w Ewangelii według św. Jana to wesele w Kanie Galilejskiej, gdzie jest obecna Matka Pana i gdzie także zaproszono Jezusa i Jego uczniów. Jest to wesele, ale Ewangelista nie podaje imion ani pana młodego, ani pani młodej. Jedyne osoby, które możemy zidentyfikować po imieniu to w kolejności występowania: Matka Jezusa czyli Maryja, i Jezus. Czyżbyśmy więc mieli do czynienia z symboliczną zapowiedzią zaślubin Pana Jezusa z Kościołem, który tu jest reprezentowany przez Jego Matkę? W mojej opinii – tak. Na potwierdzenie można przytoczyć fakt, że Jezus w Ewangeliach nazywa siebie „Oblubieńcem”, zaś Jan Chrzciciel mówi o sobie, że jest „przyjacielem Oblubieńca”. Ale jeśli tak, to czy nie jest czymś dziwnym, że Oblubienicę Chrystusa – Kościół – reprezentuje tu Jego Matka? Być może, ale taka interpretacja staje się do przyjęcia, jeśli weźmiemy pod uwagę słowa proroka Izajasza 62:5, które w dosłownym tłumaczeniu Biblii Gdańskiej brzmią: Albowiem jako młodzieniec pannę pojmuje, tak cię sobie pojmą synowie twoi; a jako się oblubieniec weseli z oblubienicy, tak się weselić będzie z ciebie Bóg twój.

Pamiętamy, że uczta weselna w przepowiadaniu Pana była obrazem zbawienia. Jeśli tak, to uczta weselna w Kanie Galilejskiej, w której bierze udział Jezus i Maryja, oraz uczniowie Pana, jest zapowiedzią uczty zbawionych. Możemy zatem podsumować to, co powiedzieliśmy dotychczas, że pierwszy opis nowego stworzenia kończy się ucztą, która tutaj jest symbolem i zapowiedzią uczty i odpoczynku zbawionych w niebie.

A ponieważ aż dwukrotnie w rozdziale pierwszym Ewangelii Janowej Pan został nazwany „Barankiem Bożym”, w uczcie weselnej w Kanie Galilejskiej możemy widzieć także aluzję i zapowiedź „Godów Baranka” – nie tylko uczty zbawionych w niebie, ale także Mszy św. jako wypełnienia żydowskiej Paschy. Wszystkim nam znane są słowa: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”. Temu tematowi Jan poświęca bardzo wiele miejsca w Apokalipsie. W ostatniej Księdze Nowego Testamentu najczęściej używanym tytułem Pana jest właśnie „Baranek”, a o „Godach Barankach” jest mowa na wielu miejscach. To właśnie stało się tematem książki Scotta Hahna: „Uczta Baranka: Msza św. jako niebo na ziemi”. Wiele niezrozumiałych opisów i obrazów w Apokalipsie nabiera znaczenia, jeśli odniesiemy je do Mszy św.

Po tej krótkiej dygresji idźmy dalej rozwijając nasz temat. Dla chrześcijan jest oczywiste, że zbawienie dokonało się na Krzyżu. Patrząc na krzyż i wiszącego na nim Chrystusa, nie trudno odkryć odniesienia do Starego Testamentu. To sam św. Paweł zauważa w Liście do Galatów, że wiszący na drzewie był uważany za przeklętego przez Pana Boga (por. Ga 3:13). W Księdze Powtórzonego Prawa mamy zapis wielu przekleństw, które odnosiły się do narodu jako całości, jeśli okaże się nieposłuszny wobec Boga i Bożego Prawa. Jest też jedno, które odnosiło się do pojedynczego człowieka winnego zbrodni:

Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie - trup nie będzie wisiał na drzewie przez noc, lecz tegoż dnia musisz go pogrzebać. Bo wiszący jest przeklęty przez Boga. (21:22-23 BT)

O konieczności swojego wywyższenia na krzyżu, oczywiście dla naszego zbawienia, mówi sam Pan:

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3:14-16 BT)

Przekleństwo, o którym pisze Apostoł Narodów, jest w pierwszym rzędzie przekleństwem wypowiedzianym przez Boga jako skutek nieposłuszeństwa Adama, który przekroczył Boży zakaz i popełnił grzech pierworodny:

Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: ‘Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia’.
(Rdz 3:17 BT).

Dalej Pan Bóg powiedział też do niego:

Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. (3:18). Także i to przekleństwo przyjął na siebie Pan, gdy pozwolił ukoronować się koroną z cierni, aby odpokutować za Adamową pychę pragnienia „stania się jak Bóg”.

W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!
(3:18-19 BT). I Pan Jezus przyjął to przekleństwo na siebie, gdy w Ogrojcu pocił się krwawym potem i kiedy krew biczowania i krzyżowania pokryła całe Jego ciało.

I właśnie umierając, Ten, który był powieszony na drzewie, ukoronowany cierniową koroną, pokryty krwawym potem, daje kochanemu uczniowi swoją Matkę za matkę. Czyż i tu nie ma aluzji do opisu stworzenia? Wydaje się, że tak. Księga Rodzaju zawiera dwa opisy stworzenia. Pierwszy kończy się odpoczynkiem Boga; drugi daniem mężczyźnie kobiety. Sądzę, że zamiarem Jana było ukazanie w słowach: „Oto Matka twoja” aluzji do drugiego opisu stworzenia. Odpowiednikiem stworzenia w Starym Testamencie jest nowe stworzenie, czyli dokonanie się zbawienia, w Nowym Testamencie. Tak, jak w Księdze Rodzaju stworzenie zostało zakończone daniem Adamowi Ewy, jako pomocy odpowiedniej dla niego w trosce o stworzenie, tak w Ewangelii według św. Jana nowe stworzenie zostało ukończone daniem ludzkości, którą tu reprezentuje Jan, Nowej Ewy – Maryi, jako pomocy odpowiedniej i skutecznej w osiągnięciu zbawienia. Po oddaniu swojej Matki umiłowanemu uczniowi, autor dodaje, że "Jezus był świadom, że wszystko się dokonało".

‘Oto Matka twoja’. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
(J 19:27 BT) Niech odpowiedź Jana stanie się również naszą odpowiedzią: weźmy Matkę Pana do naszych domów, spraw, do naszego życia; weźmy Ją jako duchową Matkę i powierzmy Jej troskę o siebie na naszej drodze podążania za Jej Synem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz