Szukaj na tym blogu

wtorek, 3 maja 2011

Droga do pokoju

W dzisiejszej uroczystości łączymy motywy religijne i świeckie, świętujemy wydarzenia z historii zbawienia i wydarzenia z historii naszego polskiego narodu. Obchodzimy Uroczystość Maryi Królowej Polski i obchodzimy rocznicę uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja. Przy wspominaniu tego wydarzenia podkreśla się, że jest to pierwszy w Europie i drugi, po konstytucji Stanów Zjednoczonych, na świecie tego typu dokument regulujący podstawowe relacje rządu i obywateli. Tylko niecałe cztery lata różnicy w czasie pomiędzy uchwaleniem tych dokumentów. Historia pokazała, że o ile dla Stanów Zjednoczonych ich konstytucja odegrała wielką, pozytywną rolę w ich historii, to nie stało się tak, niestety w przypadku Polski. Chociaż konstytucja 3 maja była wielkim osiągnięciem, to jednak jej uchwalenie paradoksalnie przyśpieszyło upadek i rozbiory Polski, ponieważ jej sąsiedzi bali się skutków, jakie ta konstytucja mogłaby przynieść.



Niezależnie od tego, jak skuteczne były usiłowania uchwalających obie wspomniane konstytucje, są one przykładem wysiłków zmierzających do oprawienia pozycji społecznej i dobrobytu najgorzej sytuowanych obywateli, a przez to ostatecznie do osiągnięcia czy umocnienia pokoju. Takie wysiłki są nie tylko potrzebne, a nawet nieodzowne, a jednak, jesteśmy zmuszeni przyznać ich ograniczoność i niewystarczalność dla zdobycia prawdziwego i trwałego pokoju, którego szuka każde ludzkie serce.



Na tym tle dobrze jest odczytać przesłanie Ewangelii z ostatniej niedzieli. Ludzkie usiłowania zdobycia pokoju są dzisiaj skonfrontowane z pokojem, który daje Zmartwychwstały. W Ewangelii Mszy św. w Niedzielę Miłosierdzia słyszeliśmy nie raz, nawet nie dwa razy, ale trzy razy „Pokój wam”! W innym miejscu w tej samej Ewangelii mamy zapisane słowa Pana, w których wyjaśnia istotę tego pokoju: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję” (J 14, 27). W Liście do Efezjan św. Paweł pisze, że Pan nie tyle daje pokój, ale że to On sam jest naszym Pokojem. Apostoł pisze też w tym miejscu także o cenie tego pokoju, który przynosi Zmartwychwstały, czy może raczej trzeba powiedzieć, sposobie jego osiągnięcia:

„On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części (ludzkości) uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur – wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch (rodzajów ludzi) stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i (w ten sposób) jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości.” (Ef 2:14-16)


Pan Jezus stał się naszym pokojem, ponieważ w sobie zadał On śmierć wrogości. Co to znaczy: „Zadał w sobie śmierć wrogości”? Tym wrogiem jest grzech. Na krzyżu, przez swoją śmierć Pan zwyciężył grzech oddzielający człowieka od Boga. Jest to jedyny wróg każdego z nas. Walka, którą toczymy, nie jest z obcymi mocarstwami, nie z inaczej wierzącymi, inaczej myślącymi, nie z inną partią, ani też nie z progresistami czy „tradsami”. Nie, nasza walka jest z mocami ciemności, z szatanem, z grzechem. I ta walka przebiega nie na granicach pomiędzy państwami, szkołami filozoficznymi czy wyznaniami, ale przez ludzkie serca. To w sercu każdego z nas toczy się walka pomiędzy dobrem, a złem, pomiędzy grzechem, a łaską, pomiędzy Bogiem, a szatanem. Nasza walka byłaby z góry skazana na porażkę, gdyby nie Jego zwycięstwo nad grzechem.



Pan Jezus pokonał grzech oddzielający człowieka od Boga. Będąc na ziemi przebaczał grzechy skruszonych w sercu, a po swoim zmartwychwstaniu dał władzę ich przebaczania Apostołom. Po Jego zmartwychwstaniu Apostołowie głosili przebaczenie grzechów w imię Zmartwychwstałego Pana. I Kościół nie przestaje głosić tej Dobrej Nowiny. Teraz wystarczy tylko poprosić Go o przebaczenie, a On w swojej miłości gotowy jest do przebaczenia. Każdego grzechu. Nawet największego. Im większy grzech, im mniej zasługuje na przebaczenie, im większa ma prawo do Bożego przebaczenia. Te słowa wypowiedział Pan Jezus do siostry Faustyny.



W jakiś sposób słowa Pana Jezusa skierowane do św. Faustyny są słowami na trzecie tysiąclecie. Tak, bo przecież nie było dziełem przypadku, że była ona pierwszą kanonizowaną w trzecim tysiącleciu świętą Kościoła. Było to 30 kwietnia 2000 roku. Dzień to był szczególny, bo druga niedziela wielkanocna. Uczynił to jej rodak, Ojciec św. Jan Paweł Wielki. W czasie kazania ogłosił drugą niedzielę wielkanocną Niedzielą Miłosierdzia. W ten sposób od tego czasu już na zawsze druga niedziela wielkanocna będzie świętowana jako Niedziela Miłosierdzia. Będąc zaś w Krakowie, w czasie swej ostatniej pielgrzymki do Polski, Jan Paweł Wielki poświęcił świat Bożemu miłosierdziu. A dwa dni temu, w Niedzielę Miłosierdzia, 11 lat później on sam, został ogłoszony Błogosławionym Kościoła świętego. Bogu niech będą dzięki!



W tych wszystkich wydarzeniach, w tych wszystkich nakładających się zbieżnościach historii zbawienia i historii naszego narodu, jako dominujące, najważniejsze dla nas przesłanie trzeba odczytać Boże zaproszenie do skorzystania z Jego miłosierdzia. Pan Jezus powiedział do św. Siostry Faustyny, że ludzkość nie zazna pokoju, dopóki nie zwróci się z ufnością do Bożego miłosierdzia. Myślę, że w praktyce sprowadza się to trzech rzeczy, które odnoszą się konkretnie i bardzo osobiście do każdego z nas:

1. Uznać się przed Bogiem za grzesznika, co jest równoznaczne ze stwierdzeniem: potrzebuję Bożego miłosierdzia;

2. Wyznać swój grzech przed Bogiem, a także przed kapłanem, i prosić Boga o przebaczenie, z jednej strony żałując za grzech, a z drugiej ufając Bożemu miłosierdziu;

3. Jeśli trzeba, poprosić o przebaczenie także tych, których skrzywdziliśmy i być gotowym do przebaczenia tym, którzy zawinili wobec nas.



Ostatecznie to nie wysiłki ludzkie same w sobie, ale otwarcie się na Boże Miłosierdzie jest zdolne zapewnić pokój światu i ludzkim sercom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz