Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Gniew i modlitwa

Elementem przewodnim liturgii niedzieli dwa tygodnie temu była woda, bez której nie ma życia. W rozmowie przy studni, z Samarytanką, Pan Jezus został przedstawiony, z jednej strony jako Ten, który odczuwa pragnienie, a z drugiej strony, jako Ten, który ma i może dać Wodę Żywą – która wytryskuje ku życiu wiecznemu – Ducha Świętego.

Tydzień temu tematem dominującym było światło. Pan Jezus został ukazany jako Ten, który przywraca wzrok ślepemu. Możemy przez to powiedzieć, że jest On dawcą światła naturalnego. Zarazem, jako Ten, który patrzy na serca ludzkie i widzi, co w nich jest i zarazem dla tych, którzy są otwarci, daje dar Ducha Świętego, który umożliwia dostrzeganie tego, co istotne. Umożliwia poznanie prawdy.

Tematem przewodnim dzisiejszej Ewangelii jest życie. I znowu, podobnie jak w ostatnie dwie niedziele, także i dzisiaj, chodzi o życie w dwojakim sensie. Najpierw życie cielesne, a później także życie wieczne. Pan Jezus został ukazany jako Pan życia; Pan życia doczesnego, bo wskrzesza Łazarza, ale też dawca życia wiecznego, tym wszystkim, którzy uwierzą w Niego.

Chciałem zwrócić uwagę tylko na jeden element z dzisiejszej Ewangelii. W wersecie 33. jest napisane: Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» (J 11:33) Podobne wyrażenie znajdujemy trochę dalej, w wersecie 38: A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. (J 11:38) Nie ma zgody wśród biblistów jeśli chodzi o znaczenie greckiego czasownika (ἐμβριμάομαι – czyt. embrimaomai), które BT tłumaczy tu: "okazując głębokie wzruszenie". Jak się wydaje, nie jest to jednak najlepsze tłumaczenie tekstu greckiego, bo greckie słowo oznacza "surowe napomninać, polecać" (por. Mt 9:30; Mk 1, 43), mówi o niezadowoleniu i niechęci ("szemrać", por. Mk 14, 5). Różne są próby przetłumaczenia tego słowa. Osobiście skłaniam się do tego, aby przyznać rację tym, którzy mówią o "odczuwaniu intensywnego gniewu" przez Pana Jezusa. Gniew, który Pan Jezus odczuwa, nie kieruje się na zewnątrz. W wersecie 33. czytamy, że Pan Jezus „rozgniewał się w duchu”, a w wersecie 38., że Pan „rozgniewał się w sobie”. Mówiąc inaczej to silne wzruszenie (gniew) nie znalazło swojego ujścia na zewnątrz – Pan powściągnął w sobie samym odczuwane silne uczucie niechęci i gniewu. (O powściągnięciu odczuwanego uczucia przez Pana Jezusa mówi św. Jan Chryzostom).

Przeciw komu było skierowane to uczucie? O tym mówi nam kontekst. W pierwszym przypadku (wersety 31-33.) mowa jest o Żydach, którzy przyszli z Jerozolimy, aby pocieszyć siostry Martę i Marię Magdalenę po śmierci brata, a nawet płakali razem z Martą. Natomiast druga wzmianka o gniewie Pana Jezusa w w. 38 jest poprzedzona uwagą Ewangelisty: Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» (J 11:37)

Jak się wydaje, gniew Pana był z powodu obłudy Żydów, którzy płaczą po śmierci Łazarza i robią Mu wyrzuty, że dopuścił do jego śmierci, bo przyszedł za późno. Pokazywali, że kochają i obie siostry i ich brata, ale Pan wie, że ich uczucia są nieszczere. Skąd taki wniosek? Jak możemy stwierdzić, że Żydzi byli obłudni? Kontynuując czytanie. Dowiemy się tam, że zaraz po wskrzeszeniu Łazarza niektórzy z nich udali się do Jerozolimy, aby donieść arcykapłanom i faryzeuszom (11:46). Ci zwołali radę i postanowili skazać Pana Jezusa na śmierć (11:49-53). Nie tylko Jego, ale także Łazarza (12:10). Pan Jezus wiedział o tym, dlatego rozgniewał się. Wiedział o tym, zanim to się stało, a jednak powściągnął swój gniew.

Na tym tle chciałbym wspomnieć o katastrofie w Smoleńsku polskiego samolotu rządowego z panem prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką oraz wieloma ważnymi przedstawicielami z życia politycznego i religijnego Polski. W sumie 96 osób. Było to dokładnie rok temu, 10 kwietnia 2010 roku. Marta Kaczyńska, córka pary prezydenckiej napisała w rok po śmierci rodziców:

Miałam wspaniałych Rodziców. Trudno jest mi o Nich pisać, starając się przekazać ich zupełny i skończony obraz, bo nie przywykłam do tego, że od roku muszę mówić o Mamie i Tacie wyłącznie w czasie przeszłym. Rodzice byli ludźmi tak pełnymi życia, że nie mogę uwierzyć, że musieli odejść. Że wszystkie rozmowy, wspólnie spędzone chwile już nigdy się nie powtórzą. Że wszystko, co łączy się z moimi Rodzicami, jest już tylko wspomnieniem. Dziś za każdym razem, gdy przekraczam próg mieszkania Rodziców, uderza mnie cisza.

Ale ta śmierć dotknęła nie tylko najbliższą rodzinę. Polacy na całym święcie zjednoczyli się w bólu i żałobie. Był płacz, modlitwa, ale także był i wciąż u wielu jest także gniew. Pomimo upływu czasu wiele pytań pozostaje wciąż bez odpowiedzi. Co więcej, rodzą się nowe. Czy był to wypadek czy planowany z premedytacją zamach? Wiele zdaje się na to wskazywać na to ostatnie, ale nie mamy pewności. A skoro nie mamy pewności, to lepiej jest naiwnie uznać niewinność winowajcy, niż oskarżyć niewinnego.

Pan Jezus znał prawdę o tych, którzy planowali Jego śmierć i udawali przyjaciół, a jednak powściągnął swój gniew. Tym bardziej powinniśmy zrobić to my, ponieważ nie mamy stuprocentowej pewności, nie znamy pełnej prawdy. Rozumiem głosy domagające się jej poznania prawdy. Mamy prawo do poznania prawdy i oczekiwania, że złoczyńcy, jeśli to był zamach, zostaną ukarani. A jednak niezależnie, jak była przyczyna katastrofy rządowego Tu-154 w Smoleńsku, gromadzimy się w kościołach czy na placach i w tym roku, tak jak uczyniliśmy to rok temu, przede wszystkim po to, aby jednoczyć się na modlitwie za śp. pana prezydenta, jego małżonkę, wszystkich, którzy wtedy zginęli oraz wszystkich, których ta śmierć dotknęła.

Jeśli katastrofa w Smoleńsku była zamacham, to trzeba nam się modlić również o ujawnienie jej sprawców. A także …o przebaczenie i nawrócenie dla ewentualnych sprawców. Czynimy tak, ponieważ taki przykład daje nam sam Pan Jezus, który umierając na krzyżu modlił się o przebaczenie dla tych, którzy Go do niego przybili.

Niech zatem Ten, który powściągnął swój gniew, pomoże nam panować nad naszymi uczuciami. Niech Ten, który jest Panem życia, obdarzy życiem wiecznym tych wszystkich, których rocznicę śmierci dzisiaj wspominamy.

2 komentarze:

  1. "Czy był to wypadek czy planowany z premedytacją zamach? Wiele zdaje się na to
    wskazywać na to ostatnie, ale nie mamy pewności"
    Moje pytanie brzmi:Co wskazuje na to ,ze to byl zamach?
    Pozdrawiam Grace

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem coś na ten temat, niedługo po katastrofie. Teraz nie przypominam sobie gdzie. Chodziło mi przede wszystkim o to, że wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. I pozostaje wiele możliwości odpowiedzi. Niektóre z nich zdają się wskazywać na taką możliwość. Jednak moją intencją nie była odpowiedź na pytanie: Czy to wypadek czy zamach? Ale raczej przestrzeżenie przed pośpiesznym osądem.
    Pozdrawiam nawzajem.

    OdpowiedzUsuń