Szukaj na tym blogu

środa, 9 października 2013

Kaja Godek, a zabójcza logika niektórych posłów

27 września Kaja Godek przedstawiła w sejmie obywatelski projekt zaostrzenia obowiązującej obecnie ustawy aborcyjnej. W swoim wystąpieniu zamiennie do słowa „aborcja” używała określenia „zabijanie dzieci”. Nie spodobało się to niektórym posłom, którzy protestowali przeciw takiemu określaniu aborcji. Marszałek sejmu, Ewa Kopacz, pouczyła panią Kaję Godek, i zabroniła jej mówienia, że aborcja jest „zabijaniem dzieci”. W odpowiedzi Kaja Godek wymieniła ustawę Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z listopada 2011 stwierdzającej, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia oraz z naszego prawodawstwa ustawę o Rzeczniku Praw Dziecka zawierającą definicję dziecka – od poczęcia do osiągnięcia wieku 18 lat. Wynika z nich, że mówienie, iż aborcja jest zabijaniem dzieci, jest uzasadnione nie tylko medycyną i zdrowym rozsądkiem, ale ma także podstawy prawne.

Pani Kaja Godek w swoim przemówieniu wspomniała też o dzieciach, które zostały poddane aborcji, a jednak urodziły się żywe. W takich przypadkach są one zostawiane same sobie, aby umarły. Niektórzy z posłów z sali odpowiedzieli na to, że skoro ona o tym wie, to powinna donieść o takich przypadkach prokuraturze. Ta chęć oskarżania jest znamienna, ale w tym momencie pragnę zwrócić uwagę na logikę, która kryje się za taką postawą. Z jednej strony przeszkadza niektórym posłom nazywanie aborcji „zabijaniem dzieci”, z drugiej strony widzą w ludzkich płodach, które przeżyły aborcję – dzieci, którym należy się pełna ochrona prawa państwowego, tak że zaniedbanie udzielenia im pomocy jest przestępstwem.

Jak widać, dla tych posłów decydujące o pozycji prawnej dziecka jest to, czy znajduje się w łonie matki, czy też już je opuściło. Ten krótki przedział czasu decyduje o wszystkim. Choremu dziecku w łono matki nie przysługuje prawo do ochrony życia, a nawet jest czymś niewłaściwym samo nazwanie go „dzieckiem”. Natomiast po opuszczeniu łona matki przysługuje mu nie tylko nazwa „dziecko”, ale także prawo do ochrony zdrowia i życia, którego zaniedbanie powinno być ścigane przez odpowiednie organa państwowe. Z tej zabójczej (w sensie dosłownym) logiki wynika, że dla dziecka chorego na zespół Downa najbardziej niebezpiecznym miejscem jest łono jego matki.

3 komentarze:

  1. "Jak widać, dla tych posłów decydujące o pozycji prawnej dziecka jest to, czy znajduje się w łonie matki, czy też już je opuściło." - nie do końca - tu chodzi o charakterystyczne dla lewicy przedmiotowe traktowanie człowieka.
    Chciano uderzyć w panią Godek, wykorzystując tego typu sofistyczną argumentację. Zakładam potężną interwencję Ducha Świętego, że Pani Kai nie puściły nerwy i znalazła stosowne słowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Godek swoją odwagą i zdecydowaniem zawstydza wielu mężczyzn. I nawet, jeśli wielu nie przyjmuje jej rzeczowej argumentacji, to nie mogą się tłumaczyć, że nikt im tego nie powiedział.

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż w przypadku demokracji 2x2 równa się akurat tyle ile potrzeba żeby przepchnąć swoją wizję.
    Ale wielu z tych ludzi którzy glosowali za zabójstwami eugenicznymi, doskonale zdaje sobie sprawę z tego za czym glosowali. Tylko że uprawiają hipokryzję, mamiąc swoje sumienia tezami p "consensusie", "niewywoływaniu wilka z lasu", zresztą Brat sam pewnie wie równie dobrze.

    Jedyne co od biedy mogę zrozumieć to argument że: "jak do władzy dojdzie lewica, to nie dośćże znów pozwoli na aborcje eugeniczną, to jeszcze "zliberalizuje" ogólne warunki zabijania nienarodzonych. Po części to prawda, do tego zgodna z nauczaniem biskupów o kierowaniu się dobrem cząstkowym - w zasadzie jakakolwiek ustawa ograniczająca aborcję jest lepsza niż całkowite zezwolenie na ten proceder. Tylko że potem mamy takie skutki. Obawiam się że przed tak ważnym głosowaniem Episkopat "zaspał". Tu naprawdę powinno być wydane stosowne opracowanie omawiające ten problemat tak z punktu widzenia etyki, jaki religii, filozofii czy... bieżącej polityki - myślę że to pomogło by zmobilizować jeszcze kilku posłów.

    Szczęść Boże.

    OdpowiedzUsuń