Szukaj na tym blogu

niedziela, 27 stycznia 2013

Co z ‘wstydliwymi członkami ciała’ (1 Kor 12, 23)?

Przed tygodniem zaczęliśmy słuchać wybrane fragmenty z Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Usłyszeliśmy o różnych darach i charyzmatach obecnych w Kościele, które Bóg daje wybranym dla dobra wszystkich. Wiele i różne są dary, ale Dawca jest jeden, i On sprawia jedność w Kościele. Dzisiejsze czytanie z 1 Kor idzie jeszcze dalej. Jedność w Kościele jest czymś więcej niż tylko harmonia i zgoda pośród jego dzieci. Św. Paweł stwierdza, że Kościół jest organizmem – ciałem Chrystusa. Dlatego jedność w Kościele jest jednością, która łączy członki jednego organizmu.

Ta idea była nowością w czasie św. Pawła. Nie spotkamy tej nauki w Ewangeliach ani w pismach św. Jana Apostoła, Jakuba czy Judy. Apostoł Narodów jest jedynym z autorów Pisma św., który nauczał, że Kościół jest ciałem Chrystusa. Jednak św. Paweł zaczerpnął tą ideę? Przed dwoma dniami obchodziliśmy święto nawrócenia św. Pawła. Kluczowym wydarzeniem było to opisane w Dziejach Apostolskich.

“Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» «Kto jesteś, Panie?» - powiedział. A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz” (Dz 9, 3-5 BT).

Szaweł prześladował wyznawców Jezusa, ale czyniąc to prześladował samego Pana. On utożsamia się z każdym z Jego wyznawców. Także, a może szczególnie, z tymi najmniejszymi. Jego wyznawcy są Jego mistycznym ciałem. Tak przedstawiona nauka była zaskakującą nowością w czasach Apostołów, ale nie dla nas. Uczyliśmy się o tym na lekcjach religii, słyszeliśmy czy czytaliśmy te wersety z 1 Kor wiele razy. Ale właśnie wtedy, kiedy słyszymy coś wiele razy, nie słuchamy uważnie, a przynajmniej jesteśmy do tego skłonni do tego. Bo przecież już to znamy i nie spodziewamy się niczego nowego. Trzeba świadomie temu przeciwdziałać poświęcając czas na rozważanie tych treści. Co Pan chce nam, a jeszcze lepiej - mi - przez to powiedzieć?

Przygotowując się do niedzielnego kazania słuchałem homilii o. Bronisława Mokrzyckiego SJ. Zwrócił on moją uwagę na część dzisiejszego drugiego czytania, na którą do tej pory nigdy nie zwróciłem uwagi. Chodzi o te wersety:

„Raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, a te, które nie należą do wstydliwych, tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem” (1 Kor 12, 22-25 BT).

Apostoł mówi o członkach ciała, ale odnosi to do Kościoła i należących do niego. Co dzieje się, jeśli darzymy szacunkiem tych, którzy zasługują na szacunek, ale nie szanujemy tych, o których sądzimy, że na to nie zasługują? Według św. Pawła stajemy się powodem rozdwojenia w Kościele. Jak to? Czyż zatem mamy darzyć większym szacunkiem tych, którzy na szacunek najmniej zasługują? A kto jest mniejszy w Kościele od największego grzesznika? Czyż wynika z tego, że do im kto bardziej grzeszy, tym bardziej powinniśmy go szanować i okazywać mu nasz szacunek? Czyż taki wniosek nie sprzeciwia się zdrowemu rozsądkowi? Przecież takie postępowanie byłoby absurdalne. Zastanawiałem się na tym i odpowiedź przyszła na spotkaniu z sympatykami św. Franciszka, a dokładniej w pismach św. Franciszka z Asyżu, które zostały wtedy odczytane. W jednym ze swoim listów Biedaczyny z Asyżu pisze do nieznanego z imienia ministra, czyli prowincjała:

„Niech Pan cię błogosławi (por. Lb 6, 24a). 2Tak, jak umiem, mówię ci o sprawach twej duszy, że to wszystko, co przeszkadza ci kochać Pana Boga i jakikolwiek [człowiek] czyniłby ci przeszkody albo bracia lub inni, także gdyby cię bili, to wszystko powinieneś uważać za łaskę. 3I tego właśnie pragnij, a nie czego innego. (…) 5I kochaj tych, którzy sprawiają ci te trudności. 6I nie żądaj od nich czego innego tylko tego, co Bóg ci da. 7I kochaj ich za to; i nie pragnij, aby byli lepszymi chrześcijanami. 8I nich to ma dla ciebie większą wartość niż życie w pustelni. 9I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który, gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. 10A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. 11I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich. 12I oznajmij to gwardianom, gdy będziesz mógł, że postanowiłeś osobiście tak postępować”. ( https://www.kapucyni.pl/index.php/czytelnia-franciszek/listy/990-list-do-ministra- )

Jeśli uda nam się te słowa zachować w naszym życiu i postępować według nauki św. Pawła Apostoła i św. Franciszka z Asyżu, wtedy przyczyniamy się do przezwyciężenia podziałów w Kościele. Bo tylko dobroć i miłosierna miłość ma moc zmienić ludzi na lepsze i przyciągnąć ich do Boga.

2 komentarze:

  1. "Przecież takie postępowanie byłoby absurdalne." - dokładnie! Z punktu widzenia "świata" sam fakt bycia chrześcijaninem jest absurdem. A więc to co mądre dla nas, jest dla świata absurdalne a to co mądre dla świata jest absurdem dla nas.

    Problemem staje się samo społeczeństwo - "wielce szanowny", Szanowny pan", "pozostaję z szacunkiem" itp. itd.
    ten w dobrym samochodzie to "szanowny pan" ten pod budką z piwem to "żul".

    A w samym kościele? Bogaty przedsiębiorca to przyjaciel, zapraszany na plebanie i rewizytowany, reszta to czerń...

    Dobrze że poruszyłeś Placydzie ten problem, było by jeszcze lepiej gdyby pojawił się w gościu Niedzielnym (na ten przykład)
    Szczęść Boże

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok. Dzięki za miłe słowa i sugestię. Właśnie wysłałem ten tekst do "Gościa"
    Z Panem Bogiem!

    OdpowiedzUsuń