Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eucharystia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eucharystia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 10 marca 2015

Eucharystia - rzeczywista czy symboliczna obecność Pana?


To pytanie wyraża sedno wirtualnej dyskusji, jaką w ostatnich dniach prowadziłem z nieznaną mi bliżej protestantką. W tej dyskusji pojawiły się oczywiście jeszcze inne punkty sporne, ale dla przejrzystości tego tekstu ograniczę się tylko do tego tytułowego pytania.

*****

Oczywiście, jak na protestantkę przystało, ta pani uznaje tylko symboliczną, a więc nie uznaje rzeczywistej obecności Pana Jezusa pod eucharystycznymi postaciami chleba i wina. Poniżej moje uzasadnienie, że Pan miał na myśli nie symboliczną, ale realną Jego obecność w postaciach chleba i wina, które po konsekracji, czyli po wypowiedzeniu Jego słów z Wieczernika: „To jest Ciało Moje”, „To jest Moja Krew”, stają się Ciałem i Krwią Chrystusa zmartwychwstałego. Tak było w Wieczerniku w czasie Ostatniej Wieczerzy przed Jego Męką, i tak jest podczas każdej Mszy św. sprawowanej przez ważnie wyświęconego kapłana, który chce czynić to, co uczynił Pan w Wieczerniku.

Jak wiemy, Ewangelia według św. Jana nie zawiera opisu ustanowienia Eucharystii. Może dlatego, że jej autor nie chciał powtarzać tego, co już było w trzech innych Ewangeliach, a może dlatego milczy, że ze wszystkich Apostołów był, jak się wydaje, najbardziej świadomy tego, że tajemnica Eucharystii przekracza możliwości wyrażenia jej w ludzkich słowach. Za to znajdziemy w czwartej Ewangelii coś innego: teologię Eucharystii. Zapowiedź ustanowienia Eucharystii w rozdziale szóstym jest zarazem apologią rzeczywistej obecności Pana w eucharystycznych postaciach chleba i wina. Okazją dla Pana Jezusa jest dokonany przez Niego cud rozmnożenia chleba. Ten chleb – codzienny – służy Mu jako punkt wyjścia do mowy o innym Chlebie – „Chlebie życia”.

Autor czwartej Ewangelii z wielką umiejętnością ukazuje rozwój sytuacji, wzrost napięcia pomiędzy tłumami a Panem: na początku, jak długo chodzi o ten chleb codzienny, tłumy są gotowe uznać w Nim obiecanego proroka, ale kiedy Jezus przechodzi do obietnicy Chleba życia, reakcją jest najpierw zdziwienie, które później przechodzi w oburzenie i zgorszenie prowadzące do odejścia nie tylko „tłumów”, ale także prawie wszystkich z Jego uczniów (w. 66). Zostaje tylko Dwunastu, ale nawet wśród nich „jeden jest diabłem” (w. 70). Ci sami, którzy po dokonaniu przez Pana cudu rozmnożenia chleba chcą Go obwołać królem, później gorszą się Jego słowami i odchodzą. Skandalem stają się dla nich słowa Pana, który obiecał, że da swoje ciało na życie świata.

Warto zauważyć bardzo ważny szczegół – był to czas szczególny – natchniony autor zauważa, że „zbliżał się czas żydowskiego Paschy” (w. 4). Ma to swoją wymowę, bo wskazuje na czas realizacji tej zapowiedzi. Ale to nie jedyny element łączący zapowiedź z jej realizacją. Inną będzie zapowiedź zdrady Judasza. Sądzę, że było celowym zabiegiem natchnionego autora czwartej Ewangelii, iż zapowiedź ustanowienia Eucharystii połączył z zapowiedzią zdrady Judasza. Dlaczego? Bo wypełnienie obydwu tych zapowiedzi również się łączy – w Wieczerniku. To tam, w czasie Ostatniej Wieczerzy ustanawia Pan Eucharystię, i również w tym samym czasie i miejscu dokona się w sercu zdrajcy ostateczna decyzja o zdradzie Pana Jezusa: „W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać…” (J 13:2 BT). Myślę, że warto rozwinąć tę myśl, ale może już przy innej okazji.

Przy rozważaniu słów Pana cenną pomocą są zapisane tam słowa żydów, które oni wypowiadają reagując na słowa Pana –pokazują, jak rozumieli Jego słowa.

26 W odpowiedzi rzekł im Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.
 27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec».
 28 Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?»
 29 Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał».
 30 Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz?
 31 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba».
 32 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.
 33 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu».
 34 Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» (J 6:26-34 BT).

Co usłyszeli żydzi w słowach Pana? Zapowiedź nowej manny. I wyrazili gorące pragnienie jej przyjęcia.

 35 Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.
 36 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.
 37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie przychodzi, precz nie odrzucę,
 38 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
 39 Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.
 40 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
 41 Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest chleb, który z nieba zstąpił».
 42 I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: "Z nieba zstąpiłem"». (J 6:35-42 BT)

Pan Jezus poszedł dalej: powiedział, że to właśnie On jest tą nową manną – chlebem życia zstępującym z nieba. A żydzi zrozumieli to i właśnie dlatego szemrają przeciwko Niemu, bo znają Józefa (Jego ojca według prawa, i Maryję, Jego Matkę. Więc jak może mówić: „Z nieba zstąpiłem”?

43 Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą!
 44 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym.
 45 Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.
 46 Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca.
 47 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
 48 Jam jest chleb życia.
 49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
 50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
 51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata».
 52 Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać swoje ciało do spożycia?» (J 6:43-52 BT)

Pan Jezus nie tłumaczy, na czym polega to, że „zstąpił z nieba”, pewnie dlatego, że to Jego słowo ma być ostatecznym argumentem. Wskazuje na konieczność wiary i zarazem na jej źródło: Tylko ci, których pociągnie Ojciec przyjdą do Niego. Jego dalsze słowa to wzmocnione potwierdzenie tego, co powiedział wcześniej, że to On sam, to znaczy JEGO ciało jest chlebem życia, a ten, kto je spożywa, nie umrze. Żydzi zrozumieli, że Jezus mówi o ciele (ludzkim), które chce dać im do spożycia. Z jakiejś przyczyny nie odnoszą zapowiedzi dania chleba z nieba ze spożywaniem JEGO ciała, ale rozumieją to ogólnie. Widać to właśnie w pominięciu przez nich  zaimka osobowego „Jego”: „Jak On może nam dać CIAŁO do spożycia?”. Nie mówią: „Jak On może dać nam SWOJE ciało do spożycia?” To ważny szczegół, na który warto zwrócić uwagę. W Biblii Tysiąclecia dodany jest wprawdzie zaimek „swoje”, ale w greckim oryginale go brak, dlatego to słowo w polskim przekładzie zaznaczone jest kursywą. Żydzi usłyszeli w słowach Pana zapowiedź spożywania ludzkiego ciała, czyli coś, co nie tylko budziło obrzydzenie i było zabronione w Prawie, ale było znakiem Bożego przekleństwa (por. Pwt 28, 53-57). Sprzeczali się między sobą o znaczenie Jego słów. Być może byli wśród nich tacy, którzy chcąc bronić Nauczyciela próbowali przekonywać do symbolicznego rozumienia Jego słów Mistrza. Oto Jego odpowiedź na ich spory, która nie pozostawiła cienia wątpliwości u słuchaczy:

53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
 54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
 55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.
 56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
 57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie.
 58 To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki».
 59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.
 60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» (J 6:53-60 BT)

Pan nie tylko, że nie osłabia wymowy wcześniejszych swoich słów, ale coraz bardziej precyzuje, przez co czyni je coraz bardziej jednoznacznymi i trudniejszymi do przejęcia. Panu nie chodzi o spożywanie ciała, ale o spożywanie JEGO ciała. Co więcej, Pan dodaje jeszcze słowa o konieczności picia krwi, a przecież to w sposób jeszcze bardziej oczywisty sprzeciwiało się Prawu. Spożywanie każdej krwi było zabronione przez Prawo. Nie tylko ludzkiej, ale nawet krwi tych zwierząt, których mięso było dozwolone do spożycia. Jak więc mogli przyjąć i zaakceptować słowa Pana? Żydzi byli tak oburzeni i zgorszeni, że nawet nie stawiają już zarzutów poza ogólnym stwierdzeniem: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”.

61 Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy?
 62 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?
 63 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.
 64 Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. (J 6:61-64 BT).

I …odchodzą. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło” (w. 66). Dlaczego odeszli? Dlatego, że zrozumieli słowa Pana dosłownie czy przenośnie? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista: Nie zgorszyliby się słowami Mistrza, gdyby je zrozumieli w sposób przenośny, symboliczny. Zrozumieli słowa Pana w sposób jak najbardziej dosłowny. I właśnie dlatego odeszli – zgorszeni słowami Nauczyciela, który obiecał dać im swoje ciało i swoją krew do spożycia. Czy Pan Jezus zatrzymuje ich? Nie. Co więcej, pyta pozostałych Dwunastu, którzy zostali jako jedyni z uczniów: „Czy i wy chcecie odejść?”.

Protestanci jednak używają czasem tych słów Pana, szczególnie w. 63., jako …uzasadnienie symbolicznego rozumienia wcześniejszych Jego słów. Mówią: „Przecież w w. 63 Pan Jezus wyraźnie powiedział, że ‘CIAŁO na nic się nie przyda’. A więc nie Jego Ciało i Krew, ale Jego SŁOWA są ważne, bo to one są „duchem i życiem”.

Nic bardziej błędnego. Gdyby taka była wymowa w. 63, to znaczyłoby, że Pan zaprzeczył temu, co dopiero powiedział. Trochę wcześniej powiedział, że kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego krwi – nie ma życia [Bożego] w sobie, a teraz miałby powiedzieć, że Jego ciało na nic się nie przyda? Nie czyńmy z Pana Jezusa kogoś, kto zaprzecza swoim własnym słowom! Pan Jezus mówi, że „CIAŁO na nic się nie przyda”, nie zaś, że „JEGO CIAŁO na nic się nie przyda”. Co za różnica? Istotna, zmieniająca wymowę w. 63. o 100 %. „Duch daje życie; ciało (ἡ σὰρξ – czyt. „he sarks”, „he” jest rodzajnikiem określonym) na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem”. (J 6:63 BT). Co zatem znaczy „ciało” w tym wierszu? To samo, co np. u Mt 26, 24: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało (ἡ σὰρξ) słabe”. „Ciało” to znaczy człowiek w swojej cielesności jest słaby i dlatego potrzebuje umocnienia – siły z wysoka; potrzebuje Ciała i Krwi Chrystusa, które go umocnią i napełnią życiem. Pan Jezus przyjmowania Jego słów NIE przeciwstawia przyjmowaniu Ciała i Krwi. Wręcz przeciwnie, chodzi o jedno i o drugie. Jego słowa są duchem i życiem, bo to one kierują do przyjmowania Jego Ciała i Krwi, w których jest zawarte życie – Boże życie, i nie ma życia w sobie ten, kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego Krwi. Nie można więc twierdzić, że się przyjmuje słowa Pana, kiedy się odrzuca to, do czego On w tych słowach wzywa.

A jeśli od spożywania Jego Ciała i Krwi zależy, czy ktoś ma Boże życie w sobie czy też go nie ma, to nie rozumiem, jak można twierdzić, że eucharystyczne postacie chleba i wina są symbolami Jego obecności. Ten, kto odrzuca rzeczywistą obecność Pana Jezusa w eucharystycznym chlebie i winie, i ten, kto nie przyjmuje Jego Ciała i Jego Krwi – ten też nie przyjmuje Jego słów, które są duchem i życiem.

piątek, 16 maja 2014

Marcin Luter o obecności Pana Jezusa pod postaciami chleba i wina



Co Marcin Luter sądził o obecności Pana Jezusa w sakramentalnych postaciach chleba i wina?


*****

Na to pytanie odpowiedział on sam pod koniec swego życia. W książce wydanej na dzień przed jego śmiercią zostały zapisane jego słowa:

„Teraz, kiedy zbliżam się do grobu, przyniosę to świadectwo i tą chwałę przed tron sędziowski mojego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, że całym swoim sercem potępiłem i unikałem fanatyków i wrogów Sakramentu, Karlstadta, Zwinglego, Oecolampada, Stenckfelda, i ich zwolenników w Zurychu, i gdziekolwiek jeszcze…” (str. 36-37).[1]

„Patrzę na nich, jak na klikę (dosł.: ‘ciasto’), którzy nie chcą wierzyć, że chleb Pański w czasie Ostatniej Wieczerzy jest Jego prawdziwym, naturalnym Ciałem, które zły człowiek czy Judasz przyjmuje swoim ustami tak samo, jak czynili to św. Piotr i wszyscy Święci. Ktokolwiek, mówię, nie uwierzy w to, niech nie naprzykrza mi się listami, pismami czy słowami. Żaden z nich nie może mieć najmniejszej nadziei na wspólnotę ze mną” (str. 37-38).

„To nie przyniesie żadnego pożytku fanatykom, że mówią wielkie rzeczy o Sakramencie, na temat duchowego spożywania i picia Ciała i Krwi Chrystusa, i na temat miłości i jedności z Chrystusem. Ponieważ to są tylko listki figowe, którymi Adami i Ewa pragnęli zakryć się i ozdobić, aby ich grzech nie był widziany przez Chrystusa. Ich wielkie dzieła, nauka i pisma, powaga, czyste życie nie będzie żadnym pożytkiem dla nich. Wszystko to jest jedynie pogaństwem. Co więcej, ich wiara w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, i Chrystusa Zbawiciela jest na darmo, wszystko, mówię, jest stracone przez ten artykuł (wiary), jakkolwiek szczerze i prawdziwie wyznają i wypowiadają je swoimi bluźnierczymi ustami, ponieważ negują ten artykuł, i zadają kłam temu, co Chrystus mówi w tym Sakramencie: „Bierzcie (chleb) i jedzcie, to jest Moje Ciało, które za was będzie wydane, itd.” (str. 38).

„…jak było nauczane pod papieżem, którego nauczanie wyznajemy (dosł. ‘zatrzymujemy’), i naucza w dalszym ciągu, jako prawdziwy, starożytny, chrześcijański Kościół nauczał przez piętnaście stuleci, bo papież nie ustanowił tego sakramentu, ani go nie wynalazł” (str. 39).
________________
[1] Za: Henry O’Connor SJ, “Luther’s Own Statements Concerning His Teaching und its Results” ( http://archive.org/stream/luthersownstatem00ocon#page/36/mode/2up ), tłumaczenie własne.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Aborcja bluźnierczą parodią Eucharystii

Przed kilku dniami wysłuchałem wystąpienia znanego amerykańskiego filozofa i apologety, autora licznych książek, dr Petera Kreefta na youtube: „The Shocking Life of Jesus”. Zrobił na mnie takie wrażenie, że postanowiłem podzielić się z Czytelnikami fragmentem, który mam nadzieję, zachęci do wysłuchania całości w oryginale:

*****

„Wszystko zmienia się w momencie, w którym zdajesz sobie sprawę, że jesteś na wojnie. Nie chodzi o wojnę z ciałem i krwią; nie prowadzimy wojny z innymi ludźmi. Jesteśmy w stanie wojny z kimś o wiele bardziej niebezpiecznym niż człowiek. To wojna ze złym duchem. Z antychrystem. Nieprzyjaciel ma swoich szpiegów w naszych własnych sercach, w naszym życiu. Są nimi grzechy. I to jest przerażające. Jeśli to nie jest prawdą, jeśli demony nie istnieją, a grzech to tylko mit, to Biblia jest utkana z kłamstw.

W jaki sposób walczy Chrystus? W sposób dokładny odwrotny do tego, w jaki antychryst to czyni. Antychryst jest niczym Dracula – wysysa krew; Chrystus daje ci swoją Krew. Chrześcijaństwo jest transfuzją krwi. Krzyż wygląda jak strzykawka lub trzymany ręką Nieba miecz wbity w ziemię nie po to, aby pobierać krew, ale dawać.

Jedna strona w tej wojnie, Chrystus mówi: ‘To jest Moje Ciało za was wydane’. Inni wielcy nauczyciele mówią: ‘To jest mój umysł’, natomiast Chrystus ‘To jest Moje Ciało’. Przeciwna strona w tej wojnie, dla której pokonania i uwolnienia nas od niej On przyszedł na ziemię, także mówi: ‘To jest moje ciało’, ale oznacza to coś dokładnie przeciwnego: nie samo-ofiarowanie Męczennika, ale pychę egotysty. Duch antychrysta mówi przez zwiedzionych przez siebie niewolników, którzy myślą, że służą swojej wolności i autonomii: ‘To jest MOJE ciało, Boże, nie Twoje. Nie masz żadnych praw do mnie. To ja jestem panem swojego losu. To ja jestem kapitanem mojej duszy. Kiedy umrę, nie będę żałował ze wstydem. Z podniesioną głową śpiewać będę piosenkę, którą śpiewają wszyscy wchodzący w bramy piekła, piosenkę Sinatry: „Robiłem, co chciałem”.[1]

To jest MOJE ciało. Dlatego będę cudzołożył, stosował antykoncepcję, popełnię akty sodomii, samobójstwo, … wszystko, co zechcę. To ja jestem panem swojego losu. To ja jestem kapitanem mojej duszy. Zrobię, co mi się spodoba z moim ciałem, ponieważ jest moje, nie Twoje.

Również ta mała istota, którą noszę w moim łonie, też jest moja, nie Twoja. Ona nawet nie należy do siebie samej. Jest moja. Jest moim ciałem. Dlatego, jeśli zechcę, mogę ją zabić, ponieważ to ja jestem jej bogiem, nie Ty’.

Widzicie więc, że aborcja jest demoniczną parodią Eucharystii dokonywaną przez antychrysta; używa tych samych świętych słów: ‘To jest moje ciało’, jednak w bluźnierczo przeciwstawnym znaczeniu”.[2]
_________________________________
[1] W oryginale: “I did it my way”, aluzja do piosenki Franka Sinatry, „My Way”: https://www.youtube.com/watch?v=6E2hYDIFDIU

[2] https://www.youtube.com/watch?v=pjI8MRfVjlE Powyższe tłumaczenie odpowiada temu, co prelegent powiedział począwszy od 28:04. W ogóle polecam wszystko, co dr Peter Kreeft napisał lub powiedział, a na youtube jest sporo filmów z jego wystąpieniami. Oto parę wybranych linków:
Historia jego nawrócenia: https://www.youtube.com/watch?v=VO2NGGmWBQo
O aniołach i demonach: https://www.youtube.com/watch?v=rjGU4tvgayw
Logika pro-life: https://www.youtube.com/watch?v=KVe8j88BYhc

piątek, 11 kwietnia 2014

„A jeden z was jest diabłem” (J 6, 70 BT)

Przy Jezusie można stać się diabłem.

*****

„Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» Jezus jednak świadom tego, że uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: «Czyż i wy chcecie odejść?» Odpowiedział Mu Szymon Piotr: «Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga». Na to rzekł do nich Jezus: «Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem»”. (J 6:53-70 BT).

***

„Wtedy odwróciła się od Jezusa przychylność tłumów chodzących za Nim, i także ‘wielu Jego uczniów wycofało się i już z Nim nie chodziło’. Ten wstrząs dosięgnął także najbliższego kręgu, ponieważ nie na darmo Jezus zadał Dwunastu pytanie: ‘Czy i wy chcecie odejść?’ Jeszcze żaden z nich nie był zdolny do wiary w pełnym tego słowa znaczeniu. Piotr uczynił wszystko, co w ich sytuacji było możliwe, kiedy uratował się skokiem w zaufanie: ‘Gdzież pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego’; nie rozumiemy tego, co powiedziałeś, ale wierzymy w Ciebie, i ze względu na Ciebie przyjmujemy Twoje słowa’. Może właśnie wtedy wygasła wiara w sercu Judasza. Że nie odszedł, ale został jako jeden z ‘Dwunastu’, było początkiem jego zdrady. Dlaczego został? – nie wiemy. Może mimo wszystko tliła się w nim jeszcze nadzieja, że w jakiś sposób przejdzie przez to doświadczenie wewnętrzne; a może po prostu był ciekawy, co z tego wyniknie.

Zostając [przy Jezusie] Judasz wystawił się na wielkie niebezpieczeństwo. Nie jest łatwo znosić świętą Istotę, której myśli, sądy i postępowanie mają swoje źródło w Bogu. Naiwnym jest mniemanie, że życie w towarzystwie świętego męża może bez niczego być tylko czymś pięknym, i że tylko dobro może z tego wyniknąć. A cóż dopiero przy samym Synu Bożym? Diabłem można się stać! Pan sam powiedział: ‘Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem’. Judasz nie był nim od samego początku, jak sądzi wielu; on stał się nim, i to przebywając w towarzystwie Zbawiciela. Powiedzmy ze spokojem: będąc przy boku Zbawiciela, bo ‘Ten był przeznaczony na powstanie i na upadek’ (por. Łk 2, 34). Szczególnie po [wydarzeniach w] Kafarnaum sytuacja dla niego musiała stać się nieznośna. Wciąż mieć przed oczami tą Postać; wciąż odczuwać tę ponadludzką czystość; cały czas, i to było najtrudniejsze, odczuwać tę gotowość do ofiary, tą wolę oddania się za ludzi – to mógł znieść tylko ten, kto kochał Jezusa. Jest czymś wystarczająco trudnym znosić wielkość ludzką – chociaż właściwie trzeba mówić: przebaczyć – kiedy samemu nie jest się wielkim. A cóż dopiero, kiedy chodzi o wielkość religijną? O Bożą wielkość Ofiary?  O wielkość Zbawiciela? Jeśli brakuje tu gotowości do wiary i miłości, to wszystko zostaje zatrute”. (Romano Guardini, „Der Herr”, tłumaczenie własne. Dokończenie: http://niebieski519.blogspot.de/2014/04/judasz-obawia-nas-samych.html )

niedziela, 24 listopada 2013

Słowo Boże, a Eucharystia. Sposoby obecności Pana

Niedawno ktoś zwrócił się do mnie z takim pytaniem: „Spotkałem się z taką interpretacją pisma, że skoro Chrystus jest Słowem (np. wstęp Jana, czy Mt 4:4. i inne) to Ewangelia, czy ogólniej Biblia jest tym, co katolicy rozumieją jako Ciało Chrystusa. Wchodzi tu jeszcze argument o 'pamiątkowości' wieczerzy... Mi się wydaje z tym sprzeczne np. Pwt 8:3, jednak czy brat w wolnej chwili jest w stanie się nad tym zastanowić?”

*****

Pytanie jak najbardziej uzasadnione. Podobieństwo pomiędzy Eucharystią, a słowem Bożym wyraża cytat z „Naśladowania Chrystusa”: 

„Albowiem jak najżywiej odczuwam potrzebę
dwóch rzeczy w tym życiu, bez których to nędzne życie
byłoby dla mnie wprost nie do zniesienia. […]
Bez tego dwojga nie mógłbym żyć dobrze;
albowiem słowo Boże jest światłością duszy mojej,
a Najświętszy Sakrament Twój chlebem żywota.
Można by powiedzieć, że są to dwa stoły,
postawione z jednej i z drugiej strony skarbnicy Kościoła św.”
(Thomas á Kempis, „Naśladowanie Chrystusa”, IV,11)

Tomasz á Kempis ujął w nim to, co wiele stuleci później wejdzie do oficjalnego nauczania Kościoła. W 28 punkcie „Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego” czytamy[1]: „Msza św. składa się jakby z dwóch części, mianowicie z liturgii słowa i z liturgii eucharystycznej, które tak ściśle łączą się ze sobą, że stanowią jeden akt kultu.[2] Albowiem we Mszy świętej zostaje zastawiony zarówno stół słowa, jak i Chrystusowego Ciała, z którego wierni czerpią naukę i pokarm”. Wierni karmią się słowem Bożym i Ciałem Chrystusa. W tym życiu potrzebujemy obydwu „stołów”.

Innym podobieństwem pomiędzy słowem, a Ciałem Chrystusa jest ich tymczasowość. Przeminą one wraz z widzialnym światem, w którym żyjemy. Kiedy wszystko, co jest zapisane w Piśmie świętym, wypełni się, wtedy nie tylko ten „stary” świat, ale wraz z nim przeminie także samo Pismo św., bo przestanie być potrzebne w formie, w której znamy je obecnie, jak to wyraził Roman Brandstaetter w „Hymnie do Biblii”:

"Bądź pozdrowiona
I pochwalona,
I błogosławiona,
Biblio,
Stworzona przed Stworzeniem,
Gdy nic jeszcze nie było stworzone,
Przed czasem,
Gdy czasu nie było,
Przed przestrzenią,
Gdy przestrzeni nie było,
A Duch Boży unosił się
Nad szaleństwem i zamętem pustki. (…)
Módl się za nami,
Biblio,
Która trwać będziesz do końca czasów,
Aż w Dniu Ostatecznym,
Wyznaczonym i utwierdzonym,
Wrócisz za góry Moabu
I za wydmy pustynne,
Tam gdzie przebywałaś przed Stworzeniem,
Gdy nic jeszcze nie było stworzone,
Do miejsca bez miejsca,
Do czasu bez czasu”.

W Dniu Ostatecznym zobaczymy Słowo bez osłony liter i słów zapisanych w Piśmie. Wtedy także ziemskie świątynie i sakramenty stracą rację bytu. Włącznie z Najświętszym Sakramentem, bo zbawieni zobaczą Pana już nie pod znakami chleba i wina, ale takim, jakim jest.

Aż dotąd pisałem o podobieństwach pomiędzy Ciałem Chrystusa, tzn. Najświętszym Sakramentem, a słowem Bożym. Teraz różnice, a właściwie różnica. Różne są sposoby obecności Pana w tych dwóch świętych znakach. Jego obecność w Eucharystii jest „prawdziwa, rzeczywista i substancjalna”, jak to jest napisane w KKK 1374:

„Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy. Stawia to Eucharystię ponad wszystkimi sakramentami i czyni z niej ‘jakby doskonałość życia duchowego i cel, do którego zmierzają wszystkie sakramenty’ (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, III, 73, 3). W Najświętszym Sakramencie Eucharystii ‘są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus’ (Sobór Trydencki: DS 1651). ‘Ta obecność nazywa się «rzeczywistą» nie z racji wyłączności, jakby inne nie były «rzeczywiste», ale przede wszystkim dlatego, że jest substancjalna i przez nią uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek’ (Paweł VI, enc. Mysterium fidei)”.

Nie możemy powiedzieć tego samego o obecności Pana w Piśmie św. Wprawdzie Jezus Chrystus jest Słowem Boga, i podobnie mówimy o Piśmie św., że jest słowem Boga, to jednak nie ma tu tożsamości: słowo nie jest równe Słowu. Możemy tu mówić co najwyżej o analogii: Wyrażenie „słowo Boże” (słowa Jezusa, Pismo św.) jest określeniem analogicznym do wyrażenia „Słowo Boże” (Wcielone Słowo Boga, Jezus Chrystus). Ojcowie Kościoła dostrzegali analogię pomiędzy ‘Słowem Bożym, które stało się ciałem’, i słowem, które staje się ‘księgą’. Na czym polega ta analogia? Odpowiem słowami emerytowanego Ojca św., Benedykta XVI:

„(…) w Kościele otaczamy wielką czcią święte Pisma, chociaż wiara chrześcijańska nie jest ‘religią Księgi’: chrześcijaństwo jest ‘religią słowa Bożego’, nie ‘słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i żywego’.”

„Boże bowiem słowa, wyrażone ludzkimi językami, upodobniły się do ludzkiej mowy, podobnie jak niegdyś Słowo Wiekuistego Ojca, przyjąwszy słabe ludzkie ciało, upodobniło się do ludzi”.

„W pojmowaniu świętego tekstu jako słowa Bożego w ludzkich słowach kluczowe znaczenie ma niewątpliwie pojęcie natchnienia. Również tutaj można zastosować analogię: podobnie jak Słowo Boże stało się ciałem za sprawą Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi, również Pismo święte rodzi się z łona Kościoła za sprawą tegoż Ducha. Pismo święte jest ‘słowem Boga, dlatego że zostało spisane pod natchnieniem Ducha Bożego’. W ten sposób uznaje się w pełni rolę ludzkiego autora, który napisał natchniony tekst, i jednocześnie Boga samego jako prawdziwego Autora”.[3]

*****

Wysłałem tą odpowiedź do pytającego i otrzymałem taki komentarz:
„… jest jeden aspekt, którego mi tu brakuje, a jest ważny w przypadku rozmowy z bibliocentrycznym protestantem: argumentu biblijnego. Jaki jest sens Chrystusa jako Słowa np. u Jana...”

*****

Oba te aspekty występują w Ewangelii według św. Jana. Z jednej strony „Słowo” jest tożsame odwiecznym Synem Bożym (1, 1.14) – oznacza Jego Osobę, a z drugiej strony odnosi się do słowa czy słów wypowiadanych przez wcielone Słowo (por. 12, 48). Przy okazji, trochę na marginesie, warto zauważyć, że w Ewangelii według św. Jana słowo „Słowo” odnosi się do Syna Bożego tylko w Prologu; po raz ostatni wersecie 1, 14, w którym czytamy, że „Słowo stało się ciałem”. Po tym wersecie mamy już tylko inne określenia w odniesieniu do Jezusa Chrystusa (Jezus Chrystus, Jednorodzony Bóg, Syn, itp.).

W J 12, 48 czytamy: „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym”. Jezus jest Słowem Ojca; słowa przez Niego wypowiadane są jednocześnie słowami Ojca (por. 8, 28), ale jest oczywiste, że On nie jest słowem (czy słowami), który wypowiada jako Człowiek. Mamy tu do czynienia z figurą retoryczną zwana „metonimią”.  Co zatem znaczy, że słowo, które Jezus wypowiada, będzie sędzią tego, kto odrzuca Jego słowa? Św. Tomasz w komentarzu do J 12, 48 odpowiada na to pytanie powołując się na św. Augustyna: „Według Augustyna oznacza to tyle samo, co: Ja będę go sądził w dniu ostatecznym. Siebie samego zaiste Chrystus w swoim nauczaniu wyraził i siebie samego zwiastował. On więc jest nauczaniem, które wypowiedział, mówił bowiem o sobie w J 8, 14: ‘Jeśli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę’. Jakby chciał powiedzieć: ‘Właśnie to, co im powiedział i czym oni wzgardzili, będzie ich sądzić’, Dz 10, 42-43: „On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów”.


[2] Por. Sobór Watykański II, „Konstytucja o liturgii świętej”, nr. 56: „Dwie części, z których w pewnym stopniu składa się Msza święta, a mianowicie liturgia słowa i liturgia eucharystyczna, tak ściśle wiążą się z sobą, że stanowią jeden akt kultu. Dlatego Sobór święty usilnie zachęca duszpasterzy, aby w katechezie gorliwie uczyli wiernych uczestniczenia w całej Mszy świętej, zwłaszcza w niedziele i obowiązujące święta”. ( http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/kl2.html )