Szukaj na tym blogu

niedziela, 24 listopada 2013

Słowo Boże, a Eucharystia. Sposoby obecności Pana

Niedawno ktoś zwrócił się do mnie z takim pytaniem: „Spotkałem się z taką interpretacją pisma, że skoro Chrystus jest Słowem (np. wstęp Jana, czy Mt 4:4. i inne) to Ewangelia, czy ogólniej Biblia jest tym, co katolicy rozumieją jako Ciało Chrystusa. Wchodzi tu jeszcze argument o 'pamiątkowości' wieczerzy... Mi się wydaje z tym sprzeczne np. Pwt 8:3, jednak czy brat w wolnej chwili jest w stanie się nad tym zastanowić?”

*****

Pytanie jak najbardziej uzasadnione. Podobieństwo pomiędzy Eucharystią, a słowem Bożym wyraża cytat z „Naśladowania Chrystusa”: 

„Albowiem jak najżywiej odczuwam potrzebę
dwóch rzeczy w tym życiu, bez których to nędzne życie
byłoby dla mnie wprost nie do zniesienia. […]
Bez tego dwojga nie mógłbym żyć dobrze;
albowiem słowo Boże jest światłością duszy mojej,
a Najświętszy Sakrament Twój chlebem żywota.
Można by powiedzieć, że są to dwa stoły,
postawione z jednej i z drugiej strony skarbnicy Kościoła św.”
(Thomas á Kempis, „Naśladowanie Chrystusa”, IV,11)

Tomasz á Kempis ujął w nim to, co wiele stuleci później wejdzie do oficjalnego nauczania Kościoła. W 28 punkcie „Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego” czytamy[1]: „Msza św. składa się jakby z dwóch części, mianowicie z liturgii słowa i z liturgii eucharystycznej, które tak ściśle łączą się ze sobą, że stanowią jeden akt kultu.[2] Albowiem we Mszy świętej zostaje zastawiony zarówno stół słowa, jak i Chrystusowego Ciała, z którego wierni czerpią naukę i pokarm”. Wierni karmią się słowem Bożym i Ciałem Chrystusa. W tym życiu potrzebujemy obydwu „stołów”.

Innym podobieństwem pomiędzy słowem, a Ciałem Chrystusa jest ich tymczasowość. Przeminą one wraz z widzialnym światem, w którym żyjemy. Kiedy wszystko, co jest zapisane w Piśmie świętym, wypełni się, wtedy nie tylko ten „stary” świat, ale wraz z nim przeminie także samo Pismo św., bo przestanie być potrzebne w formie, w której znamy je obecnie, jak to wyraził Roman Brandstaetter w „Hymnie do Biblii”:

"Bądź pozdrowiona
I pochwalona,
I błogosławiona,
Biblio,
Stworzona przed Stworzeniem,
Gdy nic jeszcze nie było stworzone,
Przed czasem,
Gdy czasu nie było,
Przed przestrzenią,
Gdy przestrzeni nie było,
A Duch Boży unosił się
Nad szaleństwem i zamętem pustki. (…)
Módl się za nami,
Biblio,
Która trwać będziesz do końca czasów,
Aż w Dniu Ostatecznym,
Wyznaczonym i utwierdzonym,
Wrócisz za góry Moabu
I za wydmy pustynne,
Tam gdzie przebywałaś przed Stworzeniem,
Gdy nic jeszcze nie było stworzone,
Do miejsca bez miejsca,
Do czasu bez czasu”.

W Dniu Ostatecznym zobaczymy Słowo bez osłony liter i słów zapisanych w Piśmie. Wtedy także ziemskie świątynie i sakramenty stracą rację bytu. Włącznie z Najświętszym Sakramentem, bo zbawieni zobaczą Pana już nie pod znakami chleba i wina, ale takim, jakim jest.

Aż dotąd pisałem o podobieństwach pomiędzy Ciałem Chrystusa, tzn. Najświętszym Sakramentem, a słowem Bożym. Teraz różnice, a właściwie różnica. Różne są sposoby obecności Pana w tych dwóch świętych znakach. Jego obecność w Eucharystii jest „prawdziwa, rzeczywista i substancjalna”, jak to jest napisane w KKK 1374:

„Sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy. Stawia to Eucharystię ponad wszystkimi sakramentami i czyni z niej ‘jakby doskonałość życia duchowego i cel, do którego zmierzają wszystkie sakramenty’ (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, III, 73, 3). W Najświętszym Sakramencie Eucharystii ‘są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus’ (Sobór Trydencki: DS 1651). ‘Ta obecność nazywa się «rzeczywistą» nie z racji wyłączności, jakby inne nie były «rzeczywiste», ale przede wszystkim dlatego, że jest substancjalna i przez nią uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek’ (Paweł VI, enc. Mysterium fidei)”.

Nie możemy powiedzieć tego samego o obecności Pana w Piśmie św. Wprawdzie Jezus Chrystus jest Słowem Boga, i podobnie mówimy o Piśmie św., że jest słowem Boga, to jednak nie ma tu tożsamości: słowo nie jest równe Słowu. Możemy tu mówić co najwyżej o analogii: Wyrażenie „słowo Boże” (słowa Jezusa, Pismo św.) jest określeniem analogicznym do wyrażenia „Słowo Boże” (Wcielone Słowo Boga, Jezus Chrystus). Ojcowie Kościoła dostrzegali analogię pomiędzy ‘Słowem Bożym, które stało się ciałem’, i słowem, które staje się ‘księgą’. Na czym polega ta analogia? Odpowiem słowami emerytowanego Ojca św., Benedykta XVI:

„(…) w Kościele otaczamy wielką czcią święte Pisma, chociaż wiara chrześcijańska nie jest ‘religią Księgi’: chrześcijaństwo jest ‘religią słowa Bożego’, nie ‘słowa spisanego i milczącego, ale Słowa Wcielonego i żywego’.”

„Boże bowiem słowa, wyrażone ludzkimi językami, upodobniły się do ludzkiej mowy, podobnie jak niegdyś Słowo Wiekuistego Ojca, przyjąwszy słabe ludzkie ciało, upodobniło się do ludzi”.

„W pojmowaniu świętego tekstu jako słowa Bożego w ludzkich słowach kluczowe znaczenie ma niewątpliwie pojęcie natchnienia. Również tutaj można zastosować analogię: podobnie jak Słowo Boże stało się ciałem za sprawą Ducha Świętego w łonie Dziewicy Maryi, również Pismo święte rodzi się z łona Kościoła za sprawą tegoż Ducha. Pismo święte jest ‘słowem Boga, dlatego że zostało spisane pod natchnieniem Ducha Bożego’. W ten sposób uznaje się w pełni rolę ludzkiego autora, który napisał natchniony tekst, i jednocześnie Boga samego jako prawdziwego Autora”.[3]

*****

Wysłałem tą odpowiedź do pytającego i otrzymałem taki komentarz:
„… jest jeden aspekt, którego mi tu brakuje, a jest ważny w przypadku rozmowy z bibliocentrycznym protestantem: argumentu biblijnego. Jaki jest sens Chrystusa jako Słowa np. u Jana...”

*****

Oba te aspekty występują w Ewangelii według św. Jana. Z jednej strony „Słowo” jest tożsame odwiecznym Synem Bożym (1, 1.14) – oznacza Jego Osobę, a z drugiej strony odnosi się do słowa czy słów wypowiadanych przez wcielone Słowo (por. 12, 48). Przy okazji, trochę na marginesie, warto zauważyć, że w Ewangelii według św. Jana słowo „Słowo” odnosi się do Syna Bożego tylko w Prologu; po raz ostatni wersecie 1, 14, w którym czytamy, że „Słowo stało się ciałem”. Po tym wersecie mamy już tylko inne określenia w odniesieniu do Jezusa Chrystusa (Jezus Chrystus, Jednorodzony Bóg, Syn, itp.).

W J 12, 48 czytamy: „Kto gardzi Mną i nie przyjmuje słów moich, ten ma swego sędziego: słowo, które powiedziałem, ono to będzie go sądzić w dniu ostatecznym”. Jezus jest Słowem Ojca; słowa przez Niego wypowiadane są jednocześnie słowami Ojca (por. 8, 28), ale jest oczywiste, że On nie jest słowem (czy słowami), który wypowiada jako Człowiek. Mamy tu do czynienia z figurą retoryczną zwana „metonimią”.  Co zatem znaczy, że słowo, które Jezus wypowiada, będzie sędzią tego, kto odrzuca Jego słowa? Św. Tomasz w komentarzu do J 12, 48 odpowiada na to pytanie powołując się na św. Augustyna: „Według Augustyna oznacza to tyle samo, co: Ja będę go sądził w dniu ostatecznym. Siebie samego zaiste Chrystus w swoim nauczaniu wyraził i siebie samego zwiastował. On więc jest nauczaniem, które wypowiedział, mówił bowiem o sobie w J 8, 14: ‘Jeśli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę’. Jakby chciał powiedzieć: ‘Właśnie to, co im powiedział i czym oni wzgardzili, będzie ich sądzić’, Dz 10, 42-43: „On nam rozkazał ogłosić ludowi i dać świadectwo, że Bóg ustanowił Go sędzią żywych i umarłych. Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów”.


[2] Por. Sobór Watykański II, „Konstytucja o liturgii świętej”, nr. 56: „Dwie części, z których w pewnym stopniu składa się Msza święta, a mianowicie liturgia słowa i liturgia eucharystyczna, tak ściśle wiążą się z sobą, że stanowią jeden akt kultu. Dlatego Sobór święty usilnie zachęca duszpasterzy, aby w katechezie gorliwie uczyli wiernych uczestniczenia w całej Mszy świętej, zwłaszcza w niedziele i obowiązujące święta”. ( http://archidiecezja.lodz.pl/czytelni/sobor/kl2.html )

1 komentarz: