To pytanie wyraża
sedno wirtualnej dyskusji, jaką w ostatnich dniach prowadziłem z nieznaną mi
bliżej protestantką. W tej dyskusji pojawiły się oczywiście jeszcze inne punkty
sporne, ale dla przejrzystości tego tekstu ograniczę się tylko do tego
tytułowego pytania.
*****
Oczywiście, jak na
protestantkę przystało, ta pani uznaje tylko symboliczną, a więc nie uznaje
rzeczywistej obecności Pana Jezusa pod eucharystycznymi postaciami chleba i
wina. Poniżej moje uzasadnienie, że Pan miał na myśli nie symboliczną, ale realną
Jego obecność w postaciach chleba i wina, które po konsekracji, czyli po
wypowiedzeniu Jego słów z Wieczernika: „To jest Ciało Moje”, „To jest Moja
Krew”, stają się Ciałem i Krwią Chrystusa zmartwychwstałego. Tak było w
Wieczerniku w czasie Ostatniej Wieczerzy przed Jego Męką, i tak jest podczas
każdej Mszy św. sprawowanej przez ważnie wyświęconego kapłana, który chce
czynić to, co uczynił Pan w Wieczerniku.
Jak wiemy, Ewangelia
według św. Jana nie zawiera opisu ustanowienia Eucharystii. Może dlatego, że jej
autor nie chciał powtarzać tego, co już było w trzech innych Ewangeliach, a
może dlatego milczy, że ze wszystkich Apostołów był, jak się wydaje, najbardziej
świadomy tego, że tajemnica Eucharystii przekracza możliwości wyrażenia jej w
ludzkich słowach. Za to znajdziemy w czwartej Ewangelii coś innego: teologię
Eucharystii. Zapowiedź ustanowienia Eucharystii w rozdziale szóstym jest
zarazem apologią rzeczywistej obecności Pana w eucharystycznych postaciach
chleba i wina. Okazją dla Pana Jezusa jest dokonany przez Niego cud rozmnożenia
chleba. Ten chleb – codzienny – służy Mu jako punkt wyjścia do mowy o innym Chlebie
– „Chlebie życia”.
Autor czwartej Ewangelii
z wielką umiejętnością ukazuje rozwój sytuacji, wzrost napięcia pomiędzy
tłumami a Panem: na początku, jak długo chodzi o ten chleb codzienny, tłumy są
gotowe uznać w Nim obiecanego proroka, ale kiedy Jezus przechodzi do obietnicy
Chleba życia, reakcją jest najpierw zdziwienie, które później przechodzi w
oburzenie i zgorszenie prowadzące do odejścia nie tylko „tłumów”, ale także
prawie wszystkich z Jego uczniów (w. 66). Zostaje tylko Dwunastu, ale nawet
wśród nich „jeden jest diabłem” (w. 70). Ci sami, którzy po dokonaniu przez
Pana cudu rozmnożenia chleba chcą Go obwołać królem, później gorszą się Jego
słowami i odchodzą. Skandalem stają się dla nich słowa Pana, który obiecał, że
da swoje ciało na życie świata.
Warto zauważyć bardzo
ważny szczegół – był to czas szczególny – natchniony autor zauważa, że „zbliżał
się czas żydowskiego Paschy” (w. 4). Ma to swoją wymowę, bo wskazuje na czas
realizacji tej zapowiedzi. Ale to nie jedyny element łączący zapowiedź z jej
realizacją. Inną będzie zapowiedź zdrady Judasza. Sądzę, że było celowym
zabiegiem natchnionego autora czwartej Ewangelii, iż zapowiedź ustanowienia
Eucharystii połączył z zapowiedzią zdrady Judasza. Dlaczego? Bo wypełnienie
obydwu tych zapowiedzi również się łączy – w Wieczerniku. To tam, w czasie
Ostatniej Wieczerzy ustanawia Pan Eucharystię, i również w tym samym czasie i
miejscu dokona się w sercu zdrajcy ostateczna decyzja o zdradzie Pana Jezusa: „W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza
Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać…” (J 13:2 BT).
Myślę, że warto rozwinąć tę myśl, ale może już przy innej okazji.
Przy rozważaniu słów Pana
cenną pomocą są zapisane tam słowa żydów, które oni wypowiadają reagując na
słowa Pana –pokazują, jak rozumieli Jego słowa.
26 W odpowiedzi rzekł im Jezus:
«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, żeście widzieli
znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości.
27 Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na
wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył
Bóg Ojciec».
28 Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?»
29 Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło zamierzone
przez Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego
On posłał».
30 Rzekli do Niego: «Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie
uwierzyli? Cóż zdziałasz?
31 Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia
chleb z nieba».
32 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał
wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba.
33 Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje
światu».
34 Rzekli więc do Niego: «Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!» (J 6:26-34 BT).
Co
usłyszeli żydzi w słowach Pana? Zapowiedź nowej manny. I wyrazili gorące
pragnienie jej przyjęcia.
35 Odpowiedział im Jezus: «Jam jest chleb życia. Kto do
Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie
będzie.
36 Powiedziałem wam jednak: Widzieliście Mnie, a przecież nie wierzycie.
37 Wszystko, co Mi daje Ojciec, do Mnie przyjdzie, a tego, który do Mnie
przychodzi, precz nie odrzucę,
38 ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę
Tego, który Mnie posłał.
39 Jest wolą Tego, który Mię posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego
nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.
40 To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego,
miał życie wieczne. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym».
41 Ale Żydzi szemrali przeciwko Niemu, dlatego że powiedział: «Jam jest
chleb, który z nieba zstąpił».
42 I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my
znamy? Jakżeż może On teraz mówić: "Z nieba zstąpiłem"». (J 6:35-42 BT)
Pan
Jezus poszedł dalej: powiedział, że to właśnie On jest tą nową manną – chlebem życia
zstępującym z nieba. A żydzi zrozumieli to i właśnie dlatego szemrają przeciwko
Niemu, bo znają Józefa (Jego ojca według prawa, i Maryję, Jego Matkę. Więc jak
może mówić: „Z nieba zstąpiłem”?
43 Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie
szemrajcie między sobą!
44 Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie
posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym.
45 Napisane jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od
Ojca usłyszał i nauczył się, przyjdzie do Mnie.
46 Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od
Boga, widział Ojca.
47 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
48 Jam jest chleb życia.
49 Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli.
50 To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze.
51 Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten
chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie
świata».
52 Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On
może nam dać swoje ciało
do spożycia?» (J 6:43-52 BT)
Pan Jezus nie tłumaczy, na czym polega to, że „zstąpił z
nieba”, pewnie dlatego, że to Jego słowo ma być ostatecznym argumentem. Wskazuje
na konieczność wiary i zarazem na jej źródło: Tylko ci, których pociągnie
Ojciec przyjdą do Niego. Jego dalsze słowa to wzmocnione potwierdzenie tego, co
powiedział wcześniej, że to On sam, to znaczy JEGO ciało jest chlebem życia, a
ten, kto je spożywa, nie umrze. Żydzi zrozumieli, że Jezus mówi o ciele
(ludzkim), które chce dać im do spożycia. Z jakiejś przyczyny nie odnoszą
zapowiedzi dania chleba z nieba ze spożywaniem JEGO ciała, ale rozumieją to
ogólnie. Widać to właśnie w pominięciu przez nich zaimka osobowego „Jego”: „Jak On może nam dać
CIAŁO do spożycia?”. Nie mówią: „Jak On może dać nam SWOJE ciało do spożycia?” To
ważny szczegół, na który warto zwrócić uwagę. W Biblii Tysiąclecia dodany jest wprawdzie
zaimek „swoje”, ale w greckim oryginale go brak, dlatego to słowo w polskim
przekładzie zaznaczone jest kursywą. Żydzi usłyszeli w słowach Pana zapowiedź
spożywania ludzkiego ciała, czyli coś, co nie tylko budziło obrzydzenie i było
zabronione w Prawie, ale było znakiem Bożego przekleństwa (por. Pwt 28, 53-57).
Sprzeczali się między sobą o znaczenie Jego słów. Być może byli wśród nich
tacy, którzy chcąc bronić Nauczyciela próbowali przekonywać do symbolicznego
rozumienia Jego słów Mistrza. Oto Jego odpowiedź na ich spory, która nie
pozostawiła cienia wątpliwości u słuchaczy:
53 Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego
i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.
54 Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go
wskrzeszę w dniu ostatecznym.
55 Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.
56 Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.
57 Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie
spożywa, będzie żył przeze Mnie.
58 To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który
jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na
wieki».
59 To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum.
60 A spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu
mówiło: «Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?» (J 6:53-60 BT)
Pan nie tylko, że nie osłabia wymowy wcześniejszych swoich
słów, ale coraz bardziej precyzuje, przez co czyni je coraz bardziej
jednoznacznymi i trudniejszymi do przejęcia. Panu nie chodzi o spożywanie ciała,
ale o spożywanie JEGO ciała. Co więcej, Pan dodaje jeszcze słowa o konieczności
picia krwi, a przecież to w sposób jeszcze bardziej oczywisty sprzeciwiało się
Prawu. Spożywanie każdej krwi było zabronione przez Prawo. Nie tylko ludzkiej,
ale nawet krwi tych zwierząt, których mięso było dozwolone do spożycia. Jak
więc mogli przyjąć i zaakceptować słowa Pana? Żydzi byli tak oburzeni i
zgorszeni, że nawet nie stawiają już zarzutów poza ogólnym stwierdzeniem: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?”.
61 Jezus jednak świadom tego, że
uczniowie Jego na to szemrali, rzekł do nich: «To was gorszy?
62 A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był
przedtem?
63 Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam
powiedziałem, są duchem i są życiem.
64 Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą». Jezus bowiem na początku
wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać. (J 6:61-64 BT).
I …odchodzą. „Odtąd wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie
chodziło” (w. 66). Dlaczego odeszli? Dlatego, że zrozumieli słowa
Pana dosłownie czy przenośnie? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista: Nie
zgorszyliby się słowami Mistrza, gdyby je zrozumieli w sposób przenośny,
symboliczny. Zrozumieli słowa Pana w sposób jak najbardziej dosłowny. I właśnie
dlatego odeszli – zgorszeni słowami Nauczyciela, który obiecał dać im swoje
ciało i swoją krew do spożycia. Czy Pan Jezus zatrzymuje ich? Nie. Co więcej,
pyta pozostałych Dwunastu, którzy zostali jako jedyni z uczniów: „Czy i wy
chcecie odejść?”.
Protestanci jednak używają czasem tych słów Pana,
szczególnie w. 63., jako …uzasadnienie symbolicznego rozumienia wcześniejszych
Jego słów. Mówią: „Przecież w w. 63 Pan Jezus wyraźnie powiedział, że ‘CIAŁO na
nic się nie przyda’. A więc nie Jego Ciało i Krew, ale Jego SŁOWA są ważne, bo
to one są „duchem i życiem”.
Nic bardziej błędnego. Gdyby taka była wymowa w. 63, to
znaczyłoby, że Pan zaprzeczył temu, co dopiero powiedział. Trochę wcześniej
powiedział, że kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego krwi – nie ma życia
[Bożego] w sobie, a teraz miałby powiedzieć, że Jego ciało na nic się nie
przyda? Nie czyńmy z Pana Jezusa kogoś, kto zaprzecza swoim własnym słowom! Pan
Jezus mówi, że „CIAŁO na nic się nie przyda”, nie zaś, że „JEGO CIAŁO na nic
się nie przyda”. Co za różnica? Istotna, zmieniająca wymowę w. 63. o 100 %. „Duch daje życie; ciało (ἡ σὰρξ – czyt. „he sarks”, „he”
jest rodzajnikiem określonym) na nic się
nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem”. (J 6:63 BT). Co zatem znaczy „ciało” w tym wierszu? To samo, co np. u Mt
26, 24: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie
ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało (ἡ σὰρξ) słabe”. „Ciało” to znaczy człowiek w
swojej cielesności jest słaby i dlatego potrzebuje umocnienia – siły z wysoka;
potrzebuje Ciała i Krwi Chrystusa, które go umocnią i napełnią życiem. Pan
Jezus przyjmowania Jego słów NIE przeciwstawia przyjmowaniu Ciała i Krwi. Wręcz
przeciwnie, chodzi o jedno i o drugie. Jego słowa są duchem i życiem, bo to one
kierują do przyjmowania Jego Ciała i Krwi, w których jest zawarte życie – Boże
życie, i nie ma życia w sobie ten, kto nie spożywa Jego ciała i nie pije Jego
Krwi. Nie można więc twierdzić, że się przyjmuje
słowa Pana, kiedy się odrzuca to, do czego On w tych słowach wzywa.
A jeśli od spożywania Jego Ciała i Krwi zależy, czy ktoś
ma Boże życie w sobie czy też go nie ma, to nie rozumiem, jak można twierdzić,
że eucharystyczne postacie chleba i wina są symbolami Jego obecności. Ten, kto
odrzuca rzeczywistą obecność Pana Jezusa w eucharystycznym chlebie i winie, i
ten, kto nie przyjmuje Jego Ciała i Jego Krwi – ten też nie przyjmuje Jego
słów, które są duchem i życiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz