Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Luter. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Marcin Luter. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 7 października 2014

Chrzest. Czym jest?



Swego czasu uczestniczyłem na Frondzie w burzliwej dyskusji na temat chrztu. Jedni (katolicy) uważają, że chrzest jest nie tylko potrzebny, ale konieczny do zbawienia; inni (protestanci) uważają, że potrzebna jest tylko wiara, a chrzest ma znaczenie tylko symboliczne. Z odpowiedzią na to pytanie jest ściśle związana odpowiedź na pytanie zawarte w tytule: Czym jest chrzest: rzeczywistym duchowym odrodzeniem czyli narodzeniem na nowo, czy też tylko pewnym rytuałem, wprawdzie nakazanym przez Chrystusa, ale nie mającym głębszego znaczenia? .

Zamiarem, który mi przyświecał przy pisaniu tego tekstu, było nie tyle dodanie nowych argumentów, które zostały pominięte przez dyskutantów (chociaż takie też będą); jest to raczej próba uporządkowania i uzgodnienia wypowiedzi Pisma św. na ten temat i danie odpowiedzi na pytania:
1. Czy chrzest jest potrzebny do zbawienia?
2. Czym jest chrzest: symbolem czy powtórnym narodzeniem?


I. Czy chrzest jest potrzebny do zbawienia?

Pan Jezus mówi: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16:16 BT). Ta wypowiedź mówi o tym, że nie tylko wiara, ale i przyjęcie chrztu, są konieczne do osiągnięcia zbawienia.

Zaprzeczając temu, jeden z protestantów przytoczył inne fragmenty Pisma św. mówiące o tym, że wiara bez chrztu jest wystarczająca do zbawienia:

1. „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J 3:18 BT).

2. „A wyprowadziwszy ich na zewnątrz rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli mu - a zbawisz siebie i swój dom»” (Dz 16:30-31 BT).

3. Przykład współukrzyżowanego z Panem łotra.
  .
Czyżby więc Biblia zawierała wewnętrzne sprzeczności? Niekoniecznie. Można na to odpowiedzieć, że natchnieni Autorzy używali skrótów myślowych i odwoływali się, czy zakładali posiadanie u czytelnika pewnej fundamentalnej wiedzy, dlatego nie powtarzali wszędzie, że do zbawienia konieczna jest zarówno wiara, jak i chrzest. Poza tym w kontekstach tych przytoczonych przez kalwinistę (chodzi o tego samego protestanta – mojego adwersarza) cytatów jest także mowa o chrzcie:  .

Ad. 1) "Jezus odpowiedział: 'Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego'" (J 3:5 BT). W „narodzeniu z wody i z Ducha” trzeba widzieć obraz chrztu św. Była to powszechna i zgodna interpretacja Ojców Kościoła, ale o tym będzie więcej w dalszej części tego artykułu.

Ad. 2) W następnym wierszu czytamy o przyjęciu chrztu:  "Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem" (Dz 16:33 BT).  

Myślę, że te i inne cytaty świadczą o tym, że przyjęcie chrztu jest naturalną konsekwencją wiary w Pana: przyjęcie wiary prowadził do przyjmowania chrztu lub prośby o ten sakrament. Potwierdzają to biblijne wypowiedzi:

„Lecz kiedy uwierzyli Filipowi, który nauczał o królestwie Bożym oraz o imieniu Jezusa Chrystusa, zarówno mężczyźni, jak i kobiety przyjmowali chrzest” (Dz 8:12 BT).
„A Filip wychodząc z tego tekstu Pisma opowiedział mu Dobrą Nowinę o Jezusie. W czasie podróży przybyli nad jakąś wodę: «Oto woda - powiedział dworzanin - cóż przeszkadza, abym został ochrzczony?»” (Dz 8:35-36 BT).

W tym ostatnim fragmencie nawet nie ma wyraźnie napisane o uwierzeniu dworzanina w Pana; jest to coś, co jest IMPLIKOWANE. Pokazuje to, że sama prośba o chrzest była oznaką tejże wiary. Podobny jest przekaz kolejnego fragmentów z Dziejów Apostolskich:

”Przysłuchiwała się nam też pewna ‘bojąca się Boga’ kobieta z miasta Tiatyry imieniem Lidia, która sprzedawała purpurę. Pan otworzył jej serce, tak że uważnie słuchała słów Pawła. Kiedy została ochrzczona razem ze swym domem, poprosiła nas: «Jeżeli uważacie mnie za wierną Panu - powiedziała - to przyjdźcie do mego domu i zamieszkajcie w nim!». I wymogła to na nas” (Dz 16:14-15 BT).

Wniosek: Dla Autorów Nowego Testamentu przyjęcie chrztu było znakiem wiary.

Ad. 3) A co z dobrym łotrem? Pan Jezus obiecał mu, że będzie z Nim w raju, a przecież nie ma tam nawet wzmianki o chrzcie ani nawet pragnieniu tego sakramentu. Jak na to odpowiedzieć? Pan Bóg jest wszechmocny i nie jest związany sakramentami. Może działać poza nimi. Zatem może zbawić także nieochrzczonych. Co więcej, ma moc zbawić także niewierzących. Skąd o tym wiemy? Mówi o tym słowo Boże. Jeden z katolickich dyskutantów podał fragment Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian:  .

„Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. [Okaże się to] w dniu, w którym Bóg sądzić będzie przez Jezusa Chrystusa ukryte czyny ludzkie według mojej Ewangelii” (Rz 2:13-16).
Tu mowa o tych, którzy „nie mają Prawa”, czyli o poganach, którzy dostępują zbawienia, jeśli postępują zgodnie z tym, co „Prawo nakazuje”. W tym miejscu nie możemy widzieć niczego innego, jak ludzkiego sumienia, czyli Bożego głosu przemawiającego w sercu człowieka. Zatem ci, którzy nie poznali Boga, ale w szczerości serca szukali Go, i co najważniejsze, żyli zgodnie z osądem prawego sumienia, dostępują zbawienia.

Na potwierdzenie przytoczę jeszcze jeden biblijny fragment:

„Właśnie o to trudzimy się i walczymy, ponieważ złożyliśmy nadzieję w Bogu żywym, który jest Zbawcą wszystkich ludzi, zwłaszcza wierzących” (1 Tm 4:10 BT).

Spróbujmy dokonać syntezy tego, co powiedzieliśmy do tej pory. Z jednej strony mamy w Piśmie św. słowa mówiące o konieczności i wiary i chrztu do zbawienia, a z drugiej znajdziemy tam takie, które mówią, że chrzest nie jest konieczny, i co więcej, że nawet sama wiara w Pana Boga czy w Chrystusa nie jest konieczna do zbawienia. Jak to pogodzić?

Wydaje się czymś słusznym przyjąć, że zwyczajnym sposobem, jaki Pan Bóg (Pan Jezus) przewidział dla nas jest wiara w Niego, której konsekwencją jest także przyjęcie chrztu. Jest to zwyczajny sposób. Jeśli jednak ktoś uwierzy w Niego, a nie ma możliwości przyjęcia chrztu, wystarczy samo pragnienie jego przyjęcia. To pragnienie jest o tyle możliwe, o ile ktoś wie o znaczeniu chrztu i o jego skutkach. Oczywiście, jeśli ktoś nie wie o tym, nie może go pragnąć, tak jak nie może uwierzyć w Pana Boga (Pana Jezusa) ktoś, kto o Nim nie słyszał, albo słyszał nieprawdę. Jeśli więc ktoś nie miał możliwości poznania prawdy o Bogu (o Panu Jezusie), będzie zbawiony, o ile w swoim życiu kierował się prawym sumieniem.

W tym miejscu, myślę, że jest koniecznym dodanie uzupełnienia. Tak, z jednej strony jest prawdziwe, że mogą być zbawieni ci, którzy nie wierzyli w Pana Boga (Pana Jezusa), ale z drugiej strony, nie było, nie ma i nie będzie ani jednego zbawionego, który byłby zbawiony bez Pana Jezusa. „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze mnie” (J 14:6). Dotyczy to wszystkich zbawionych żyjących od początku do końca świata: zostali lub będą zbawieni dzięki Krwi Pana Jezusa.


II. Czym jest chrzest?

Przejdźmy do drugiej części tego artykułu. Zastanówmy się teraz nad pytaniem: Czym jest chrzest? Symbolem tylko czy może czymś więcej? Co mówi o tym Biblia?

- Chrzest jest nakazem Pańskim:

„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28:19 BT).

Skoro chrzest jest nakazem Pańskim, wydaje się co najmniej dziwną interpretacja, że chrzest jest tylko symbolem czy zewnętrznym znakiem, któremu nie odpowiada żadna wewnętrzna rzeczywistość. Czy Pan nakazywałby coś, co i tak nie ma znaczenia dla zbawienia? Trudno się z tym zgodzić. Ale nie przesądzając sprawy, poszukajmy innych stwierdzeń biblijnych na interesujący nas temat.

- Chrzest gładzi grzechy:

„Dlaczego teraz zwlekasz? Ochrzcij się i obmyj z twoich grzechów, wzywając Jego imienia!” (Dz 22:16 BT).

Nicejsko-konstantynopolitańskie Wyznanie wiary: „Wyznaję jeden Chrzest na odpuszczenie grzechów” uznawany przez (chyba) wszystkie odłamy chrześcijańskie.

- …i otwiera na Ducha Świętego:

„’Nawróćcie się’ - powiedział do nich Piotr – ‘i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego’” (Dz 2:38 BT).

- Chrzest zbawia:

„W nim poszedł ogłosić zbawienie nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz, zostało uratowanych przez wodę. Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa” (1 P 3:19-21 BT).

- Chrzest jest nowym narodzeniem (odrodzeniem duchowym):

a) „W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego». Nikodem powiedział do Niego: «Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?» Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem” (J 3:3-6 BT).

W książce „Ancient Christian Commentary on Scripture. New Testament”, wydanej przez protestanckie wydawnictwo „InterVarsity Press” będącej kompilacją tekstów Ojców Kościoła w komentarzu do J 3:5 są przytoczone fragmenty pism św. Hieronima, św. Justyna, Tertuliana, św. Bazylego Wielkiego, św. Ambrożego, którzy odnoszą ten werset do sakramentu Chrztu św.

Na tej angielskojęzycznej stronie są przytoczone teksty Ojców Kościoła, którzy w chrzcie widzieli duchowe odrodzenie.

b) Św. Paweł Apostoł widział chrzest św. jako uczestnictwo w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa:

„Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6:3-4 BT).

c) W Piśmie św. jest użyte dwa razy słowa „regeneracja”.

„Gdy zaś ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi, nie ze względu na sprawiedliwe uczynki, jakie spełniliśmy, lecz z miłosierdzia swego zbawił nas przez obmycie odradzające i odnawiające w Duchu Świętym, którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego, abyśmy, usprawiedliwieni Jego łaską, stali się w nadziei dziedzicami życia wiecznego” (Tt 3:4-7 BT).  .

W wersecie 5-tym w oryginale jest słowo παλιγγενεσία. Według protestanckiego „Tayer’s Greek Lexicon”: παλιγγενεσία - nowe narodzenie, odnowa, stworzenie na nowo, w Wulgacie i u św. Augustyna regeneratio; dlatego „moralne odnowa, regeneracja, powstanie nowego życia poświęconego Bogu, radykalna zmiana myślenia na lepsze” (dokonująca się w chrzcie (pokreślenie: PK) (por. odnośniki pod hasłem βάπτισμα, 3)): Tt 3:5.[1]

To słowo występuje tylko dwa razy w Nowym Testamencie. Tym drugim miejscem jest Ewangelia według św. Mateusza 19:28: „Jezus zaś rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Mt 19:28 BT). 
 .
Autorzy biblijni na określenie procesu, który zachodzi w czasie chrztu św., używają tego samego słowa, które stosują do przemiany dokonującej się przy zmartwychwstaniu: „regeneracja”.

d) Taką interpretację potwierdza Katechizm Kościoła Katolickiego:

1265 Chrzest nie tylko oczyszcza ze wszystkich grzechów, lecz także czyni neofitę "nowym stworzeniem" (2 Kor 5:17), przybranym synem Bożym (por.: Ga 4:5-7), który stał się "uczestnikiem Boskiej natury" (2 P 1:4), członkiem Chrystusa (por.: 1 Kor 6:15; 12:27), a z Nim "współdziedzicem" (Rz 8:17), świątynią Ducha Świętego (por.: 1 Kor 6:19).

e) Ponieważ dla niektórych słowa Marcina Lutra mają większe znaczenie, niż KKK, dlatego kończę ten tekst cytatem z jego pism:

„Chrzest oznacza błogosławione umieranie grzechowi i zmartwychwstanie w łasce Bożej, w czasie którego stary topi się człowiek, poczęty i narodzony w grzechu, a na jego miejscu nowy człowiek narodzony w łasce, wychodzi i powstaje. Tak św. Paweł w Tt 3:5, nazywa chrzest „obmyciem regeneracji”, ponieważ w tym obmyciu ochrzczony rodzi się na nowo i staje się nowy. Jak Chrystus mówi u J 3:5: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha (łaski), nie może wejść do królestwa Bożego”. Bo jak dziecko jest wyciągnięte z łona swojej matki i rodzi się, i przez to cielesne narodzenie jest grzesznym człowiekiem i potomstwem zasługującym na gniew (Ef 2:3), tak ten, który jest wyciągnięty z chrztu rodzi się duchowo. Przez to duchowe narodzenie jest dzieckiem łaski i osobą usprawiedliwioną. Dlatego grzechy są zatopione w chrzcie, a miejsce grzechu powstaje sprawiedliwość.

Chrzest był zapowiedziany od dawna w potopie za czasów Noego, kiedy cały świat został zatopiony z wyjątkiem Noego z jego trzema synami i ich żonami – osiem dusz, które zostały ocalone w arce. Zatopienie ludzi starego świata symbolizuje zatopienie grzechów w chrzcie św., a owych ośmioro zachowanych w arce wraz ze zwierzętami wszelkiego rodzaju oznacza – jak św. Piotr wyjaśnia w swoim Drugim Liście – że przez chrzest człowiek dostępuje zbawienia. Teraz chrzest jest o wiele większym potopem niż ten za czasów Noego. Bo ten potop topił ludzi przez okres nie dłuższy niż rok, a chrzest topi różnego rodzaju ludzi w całym świecie, od narodzin Chrystusa aż do dnia sądu. Co więcej, podczas gdy tamten był potopem gniewu, ten jest potopem łaski, jak o tym jest powiedziane w Psalmie 29:10: „Bóg uczyni wiecznym nowy potop” (Biblia Tysiąclecia: „Pan zasiadł na tronie nad potopem i Pan zasiada jako Król na wieki.”). Bo bez wątpienia o wiele więcej ludzi zostało ochrzczonych niż zatopionych w wodach potopu.

Z tego wynika w sposób pewny, że kiedy ktoś zostaje ochrzczony, jest prawdziwie czysty, bez grzechu i bez żadnej winy. Jednakże, są tacy, którzy nie rozumieją tego właściwie. Myślą oni, że grzech już nie jest obecny, dlatego zaniedbują walkę ze swoją grzeszną naturą, co czynią nawet niektórzy, którzy chodzili do spowiedzi. Dlatego, jak to powiedziałem wcześniej, powinno się właściwie rozumieć i wiedzieć, że nasze ciało, jak długo żyje tutaj, jest z natury złe i grzeszne. (Marcin Luter,Święty i błogosławiony sakrament Chrztu”, Dzieła Lutra, tom 35).


[1] παλιγγενεσία (T WH παλιγγενεσία (cf. Tdf. Proleg., p. 77 bottom)), παλιγγενεσίας, ἡ (πάλιν and γένεσις), properly, new birth, reproduction, renewal, recreation (see Halm on Cicero, pro Sest. sec. 140), Vulgate and Augustine regeneratio; hence, "moral renovation, regeneration, the production of a new life consecrated to God, a radical change of mind for the better" (effected in baptism (cf. references under the word βάπτισμα, 3)): Titus 3:5

niedziela, 7 września 2014

Marcin Luter i jego ojciec

„Kryzys, z jakim mamy do czynienia w dzisiejszych czasach, jest kryzysem ojcostwa” (Kard. Józef Ratzinger).

*****

Chłopiec siedział na szczycie stosu usypanego z odłamków skalnych rozłupując je młotem na drobniejsze kawałki. Jego rude włosy i niebieskie oczy wyglądały świeżo w przeciwieństwie do wytartego odzienia ściśle przylegającego do jego szczupłej, wysokiej sylwetki. W wyobraźni widział się jako biblijnego Hioba, który wpatrywał się w ruiny jego życia.

Patryk Peyton czuł, że cały świat, a szczególnie jego wychowawca w szkole, prześladował go. Jednak na dnie duszy wiedział, że to jego własna buntowniczość pomogła mu znaleźć się w tej sytuacji. (…)

Przyjaciel w drodze ze szkoły do domu zatrzymywał się przy nim na chwilę pogawędki. Słuchając jego opowiadać o szkole, Patryk żałował swojego nieposłuszeństwa, które przyniosło nagłe zakończenie jego szkolnej edukacji i stało się przyczyną jego obecnej żałosnej sytuacji.

Ponieważ już nie mógł chodzić do szkoły, pozostawał w domu. Wykonywał obowiązki w małym gospodarstwie rodzinnym i pomagał zapełniać kamieniami koleiny na drodze. Praca nad poprawą drogi była powoli przejmowana przez trzech najstarszych synów, aby odciążyć chorego ojca. Kontrakt, który zawarł ojciec zobowiązując się do utrzymania polnych dróg, był głównym źródłem utrzymania rodziny. Przynosił trochę szylingów.” (…)

Dlaczego Patryk został wyrzucony ze szkoły? O tym czytamy trochę dalej:

„Któregoś dnia Tadg O’Leary, wychowawca klasy Patryka w małej wiejskiej szkole, uderzył go w twarz i nazwał go ‘śmierdzącym leniem’. Chłopiec w gniewie wyszedł z klasy, aby już nigdy więcej nie powrócić. Miał wtedy lat czternaście. (…)

Patryk przeżywał głęboką frustrację, ale jego bunt wzmagał się i często wyładowywał swój gniew na tych, których kochał najbardziej.

Któregoś dnia buntując się przeciw ojcu kopnął go w goleń, gdy ten dawał mu jakąś dobrą radę. Po tym monstrualnym czynie nie pozostawało chłopcu nic innego, jak uciec z domu. Ale nie uciekł daleko, ponieważ jego siostra Sara dogoniła go i przemocą przyprowadziła do domu. Ojciec nigdy nie wspomniał tego wypadku.

W czasie rodzinnego Różańca odmawianego tego wieczoru, kiedy ojciec zaczął prowadzić drugą modlitwę Różańca, znaczenie Ojcze nasz stało się dla niego bardziej odczuwalne niż kiedykolwiek wcześniej. 

Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, Przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. 

Kiedy Patryk wraz ze swoją rodziną zaczynał drugą połowę modlitwy, zrozumiał, że jego cierpliwy (cielesny) ojciec przebaczył mu: 

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. Amen. 

Patryk tego wieczoru zaczął rozumieć, co to znaczy, że Bóg jest Ojcem wszystkich swoich dzieci, i co oznacza, że On przebacza grzechy. (Jeanne Gosselin Arnold, „The Man of Faith”)
W tej samej książce jest o Marii, matce Patryka Peyton. W wieku młodzieńczym Patryk wyemigrował do USA i niedługo potem został klerykiem w Scranton. W seminarium zachorował na gruźlicę.  Choroba trwała kilka miesięcy. Stan zdrowia kleryka stale się pogarszał i wydawało się, że umrze. Aż w końcu stał się cud. Patryk wyzdrowiał. W tym samym jednak czasie w odległej Irlandii zmarła jego matka. Pragnąc, aby jej syn został księdzem i wierząc w to, że jako kapłan może zdziałać dla Pana Boga więcej niż ona, ofiarowała swoje życie w zamian za życie syna. Jej ofiara została przyjęta. Wkrótce po jej śmierci, Patryk wyzdrowiał i powrócił do przerwanych studiów.

Pasją i celem życia o. Patryka Peyton była „Krucjata Różańcowa”, przez którą pragnął zjednoczyć wszystkie rodziny w jedną wielką rodzinę dzieci Bożych.

(Więcej na tamat o. Patryka Peyton i jego działalności:
http://www.taw1.republika.pl/peyton.html
http://www.katecheta.pl/nr/recenzje/ks_miroslaw_drozdek_sac.html )

***

Jego (Marcina Lutra) ojciec był górnikiem, surowym, łatwo wpadającym w gniew człowiekiem. W opinii wielu z jego biografów, niekontrolowany wybuch gniewu, (dziedziczna cecha przekazana jego najstarszemu synowi), zmusił go do ucieczki z Mohra, gdzie była ich rodzinna siedziba, przed karą lub nienawiścią z powodu zabójstwa. Ten fakt, chociaż po raz pierwszy podany przez Wiceliusa, konwertytę z luteranizmu, wszedł także do protestanckiej historii i tradycji. Jego matka, Margaret Ziegler, według Melanchtona, wyróżniała się ‘skromnością, bojaźnią Bożą, i umiłowaniem modlitwy’ („Corpus Reformatorum”, Halle 1834).

Skrajna prostota i nieugięta surowość były cechami charakterystycznymi jego życia domowego, tak że radości dzieciństwa prawie nie były mu znane. Jego ojciec któregoś dnia zbił go tak niemiłosiernie, że syn uciekł z domu i ‘był tak rozgoryczony na ojca, że ten musiał go pozyskać sobie na nowo’. Jego matka, ‘z powodu nic nie znaczącego orzeszka, zbiła go aż do krwi. Okrucieństwo i surowość życia, jakie prowadziłem z nimi, były powodem, że później uciekłem z domu do klasztoru i zostałem mnichem’. Takiego samego okrucieństwa doznał w szkole we wczesnych latach nauki, kiedy jednego dnia został ukarany nie mniej niż 15 razy. (źródło: “Catholic Encyclopedia”, hasło: Martin Luther, http://www.newadvent.org/cathen/09438b.htm )

Jak się wydaje, to jego dom rodzinny, jego rodzice, szczególnie ojciec był powodem, że Marcin Luter widział Boga nie jako kochającego, miłosiernego, przebaczającego Ojca, ale raczej surowego Sędziego karzącego bez miłosierdzia swoje stworzenia. Było mu trudno uwierzyć w bezinteresowną Bożą miłość, w przebaczenie grzechów, ponieważ nie zaznał tego w domu rodzinnym. Tutaj, jak sądzę, w doświadczeniu jego ziemskiego ojca, należy doszukiwać się źródeł „psychologii protestantyzmu”. Według Lutra, nawet chrześcijanie są tylko „kupą gnoju” pokrytą śniegiem. Chrzest nie powoduje żadnej istotnej zmiany w ochrzczonych. Jeśli Pan Bóg nas nie karze nasz, to tylko dlatego, że nie widzi nas, bo patrzy na Chrystusa, który zasłania nas swoimi zasługami.

Natomiast według nauki katolickiej, w sakramencie chrztu św. przez łaskę stajemy się dziećmi Bożymi. Przez chrzest zostajemy odrodzeni wewnętrznie; chrzest jest nowym narodzeniem (por. Tt 3, 5). Już nie tylko nazywamy się dziećmi Bożymi, ale nimi jesteśmy (1 J 3, 1).

Choć pewnie tego nie zamierzał, to jednak swoją działalnością Marcin Luter przyczynił się do rozbicia Kościoła – Bożej rodziny.

wtorek, 12 sierpnia 2014

Znaczenie wielożeństwa w Biblii

Niedawno zostałem zapytany o znaczenie wielożeństwa w Biblii. Poniżej zamieszczam odpowiedź:

*****

Nie znajdziemy w Piśmie św. potępienia wielożeństwa wprost, ale… zacznijmy od początku. Wielożeństwo pojawiło się po raz pierwszy w Piśmie św. wraz z Lamekiem (Rdz 4, 18nn). Co ciekawe, pierwsza wzmianka o wielożeństwie występuje w kontekście rozprzestrzeniania się grzechu, o czym opowiadają pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju. Warto przeczytać pieśń Lameka, żeby przekonać się, że gdy dzikość ludzi wrasta, a grzech staje się coraz bardziej powszechny, to właśnie wtedy Lamek bierze sobie dwie żony. Wydaje się, że ten związek nie jest przypadkowy. O tym, co jest w sercu Lameka, można dowiedzieć się z jego pieśni adresowanej do żon Ady i Silli:

„Słuchajcie, co wam powiem, żony Lameka. Nastawcie ucha na moje słowa: Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani, i dziecko - jeśli mi zrobi siniec! Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie, to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!” (Rdz 4, 23-24 BT)

Z reguły informacja o wzięciu sobie przez kogoś drugiej czy dalszej żony pojawia się w związku z jakimś grzechem. Sara daje Abrahamowi Hagar za żonę, a kiedy rodzi się Ismael, a nawet jeszcze wcześniej, pojawiają się nieporozumienia między kobietami, które następnie przechodzą na ich potomków i właściwie trwają do dzisiaj, jeśli się popatrzy na konflikt arabsko-żydowski. A przecież te narody wywodzą się od dwóch braci (Ismaela i Izaaka), których ojcem jest Abraham.

Można by wspomnieć jeszcze najmądrzejszego z ludzi – Salomona – który zgłupiał i został doprowadzony do odstępstwa od Boga właśnie przez swoje liczne żony…

Dlatego, chociaż nie ma potępienia wielożeństwa wprost, to jednak pojawia się ono (potępienie) niejako „między wierszami”, to znaczy: kontekst wielożeństwa i jego skutki pokazują, że nierzadko było ono powodem osłabienia więzi z Bogiem albo wręcz ich zerwania.
Pan Jezus zaś mówiąc o małżeństwie odwołuje się do początków i jednoznacznie mówi, że jedność mężczyzny i kobiety jest jednością chcianą i sprawianą przez Boga. W Jego potępieniu rozwodu pośrednio zawarte jest potępienie wielożeństwa[1]:

„Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10, 6-9 BT).
_________________
[1] Nie wszyscy jednak to uznawali. Dla przykładu Marcin Luter dopuszczał wielożeństwo: „Wyznaję, że nie mogę zabronić nikomu poślubić kilku żon, bo to nie jest sprzeczne z Pismem. Jeśli mężczyzna chce poślubić więcej niż jedną żonę, powinno się go zapytać, czy jest spokojny w sumieniu, że może uczynić to w zgodzie ze słowem Bożym. W takim przypadku cywilne władze nie mają niczego do powiedzenia w tej materii.” (De Wette II, 459, tamże str.329-330)

wtorek, 20 maja 2014

Czy istnieje obiektywny wykład Pisma św.? Porównanie M. Lutra z Apostołem Narodów

Św. Tomasz z Aquinu napisał, że "nic nie jest tak prawdziwe, żeby nie można było temu zaprzeczyć". Parafrazując to powiedzenie, można powiedzieć, że nic nie jest na tyle obiektywne, żeby przez wszystkich zostało za takowe uznane. Dla przykładu wskrzeszenie Łazarza (J 11) dla jednych było powodem wiary w Jezusa, a czym dla innych – też wiemy. Dlatego nie sądzę, żeby było w ogóle możliwe odpowiedzieć tak, żeby temu nie można było zaprzeczyć. Tym nie mniej jednak spróbuję.

*****

W jednej ze swoich niesamowitych przygód baron Münchhausen wpadł w bagno, i wyciągnął się sam z niego … ciągając za włosy. Czytelnik się uśmiecha, bo wie, że to niemożliwe. Żeby wyciągnąć się z bagna, baron potrzebowałby czyjeś ręki, jakiejś gałęzi, czy czegokolwiek, co stanowiłoby punkt oparcia. Podobnie jest z interpretacją Pisma św. Żeby zrozumieć Biblię, sama Biblia nie wystarczy. „Sola Scriptura” jaka zasada interpretacji Pisma św. to sytuacja Münchhausena w bagnie. Potrzebny jest punkt odniesienia. Żeby uznać ją za prawdziwą, trzeba byłoby udowodnić, że można ją wywieść z samej Biblii. A to niemożliwe. "Sola Scriptura" pochodzi z zewnątrz, nie zaś z Pisma św. Można natomiast udowodnić coś przeciwnego, a mianowicie, że zasada "sola Scriptura" jest z Biblią sprzeczna.

Paweł Apostoł napisał w 1 Liście do Koryntian: Gdyby ktoś mniemał, że coś "wie", to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy (8, 2). Apostoł pisze o spożywaniu mięsa składanego bożkom, ale myślę, że można go zastosować do potrzeb naszej dyskusji. Nie możemy być jednocześnie „papieżem dla siebie”, czyli decydować, jak „należy wiedzieć”, a z drugiej strony być tymi, którzy pragną czerpać z Biblii Bożą naukę; tymi, którzy pozwalają, aby ta nauka "osądzała" nas, czyli żeby Słowo Pisma św. były niczym miecz obosieczny przenikający nas aż do szpiku kości (por. Hbr 4, 12). Nie możemy być jednocześnie jednym i drugim. Potrzebujemy odniesienia, aby móc się za coś złapać, jeśli chcemy być wyciągnięci z błota wielości możliwych interpretacji. Potrzebujemy punktu odniesienia, żeby „wiedzieć, jak wiedzieć należy”.

Tym punktem odniesienia jest Kościół. Zauważmy, że Paweł po doświadczeniu widzenia Jezusa zmartwychwstałego (Dz 9, 3-7), po tym, jak słyszał tajemne słowa, których się nie godzi powtarzać (2 Kor 12, 4) (więc miał większe poznanie, niż każdy z nas), usłyszał także: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6). Paweł został posłany do Kościoła, aby tam dowiedzieć się, co ma czynić. W tym duchu pisze Apostoł Piotr w Drugim Liście: To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie (1, 20-21). Czy jest jakiś obiektywny wykład Pisma św.? Tak, wskazał na niego sam Pan: Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał (Łk 10, 16). To Kościół daje obiektywny wykład Pisma św.
Na tym tle szczególnie interesująco wypada porównanie Apostoła Narodów z Marcinem Lutrem. W lipcu 1522 roku napisał:
Dlatego, teraz przyjmijcie do wiadomości, że odtąd już nie będę dawał przywileju wam – czy też nawet aniołowi z nieba – osądzania mojej nauki czy poddawania jej badaniu. Bo było już dosyć głupiej pokory na czas trzeciego pobytu w Worms i to nie przyniosło żadnego pożytku. Zamiast tego, ogłoszę moją naukę i, jak św. Piotr naucza, podam wyjaśnienie i obronę mojej nauki wobec całego świata – 1 P 3, 15. Nie pozwolę, aby ona była osądzana przez człowieka ani nawet przez anioła. Bo odtąd jestem pewny tego, to ja będą waszym sędzią i nawet sędzią aniołów przez tą naukę (jak św. Paweł mówi [1 Kor 6, 3]), dlatego, kto nie przyjmuje mojej nauki, nie może być zbawiony – bo jest Boża, nie moja. Dlatego mój sąd nie jest moim, lecz Bożym. (D. Martin Luthers Werke. Kritische Gesamtausgabe. 58 vols. Weimar 1883 – Tradycyjny skrót: (WA, X., P.II, 107, 8-11.)
Z tego wynika, że Marcin Luter odrzucając autorytet papieża, stał się papieżem dla siebie, bo mówi, że autorytet jego nauczania jest równy temu św. Piotra (i św. Pawła) a jego nauka jest Bożą nauką. Kiedy jednak przyjrzymy się Nowemu Testamentowi, to dojdziemy do wniosku, że Marcin Luter uważał, że ma większy autorytet niż św. Paweł, bo przecież Apostoł Narodów otrzymał Ewangelię, którą głosił, od samego Chrystusa, a mimo to był gotów poddać ją pod ocenę tych, którzy byli autorytetami w Kościele. Pisze o tym w Liście do Galatów: Potem, po czternastu latach, udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając z sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno. (Ga 2, 1-2)

Pycha Lutra jest udziałem każdego, kto odrzuca Kościół jak najwyższy i ostateczny autorytet powołany do nieomylnego interpretowania Biblii. „Sola Scriptura” nie jest wyniesieniem Biblii, ale jej zaprzeczeniem; jest odrzuceniem Kościoła i postawieniem siebie w jego miejsce.

piątek, 16 maja 2014

Marcin Luter o obecności Pana Jezusa pod postaciami chleba i wina



Co Marcin Luter sądził o obecności Pana Jezusa w sakramentalnych postaciach chleba i wina?


*****

Na to pytanie odpowiedział on sam pod koniec swego życia. W książce wydanej na dzień przed jego śmiercią zostały zapisane jego słowa:

„Teraz, kiedy zbliżam się do grobu, przyniosę to świadectwo i tą chwałę przed tron sędziowski mojego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, że całym swoim sercem potępiłem i unikałem fanatyków i wrogów Sakramentu, Karlstadta, Zwinglego, Oecolampada, Stenckfelda, i ich zwolenników w Zurychu, i gdziekolwiek jeszcze…” (str. 36-37).[1]

„Patrzę na nich, jak na klikę (dosł.: ‘ciasto’), którzy nie chcą wierzyć, że chleb Pański w czasie Ostatniej Wieczerzy jest Jego prawdziwym, naturalnym Ciałem, które zły człowiek czy Judasz przyjmuje swoim ustami tak samo, jak czynili to św. Piotr i wszyscy Święci. Ktokolwiek, mówię, nie uwierzy w to, niech nie naprzykrza mi się listami, pismami czy słowami. Żaden z nich nie może mieć najmniejszej nadziei na wspólnotę ze mną” (str. 37-38).

„To nie przyniesie żadnego pożytku fanatykom, że mówią wielkie rzeczy o Sakramencie, na temat duchowego spożywania i picia Ciała i Krwi Chrystusa, i na temat miłości i jedności z Chrystusem. Ponieważ to są tylko listki figowe, którymi Adami i Ewa pragnęli zakryć się i ozdobić, aby ich grzech nie był widziany przez Chrystusa. Ich wielkie dzieła, nauka i pisma, powaga, czyste życie nie będzie żadnym pożytkiem dla nich. Wszystko to jest jedynie pogaństwem. Co więcej, ich wiara w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego, i Chrystusa Zbawiciela jest na darmo, wszystko, mówię, jest stracone przez ten artykuł (wiary), jakkolwiek szczerze i prawdziwie wyznają i wypowiadają je swoimi bluźnierczymi ustami, ponieważ negują ten artykuł, i zadają kłam temu, co Chrystus mówi w tym Sakramencie: „Bierzcie (chleb) i jedzcie, to jest Moje Ciało, które za was będzie wydane, itd.” (str. 38).

„…jak było nauczane pod papieżem, którego nauczanie wyznajemy (dosł. ‘zatrzymujemy’), i naucza w dalszym ciągu, jako prawdziwy, starożytny, chrześcijański Kościół nauczał przez piętnaście stuleci, bo papież nie ustanowił tego sakramentu, ani go nie wynalazł” (str. 39).
________________
[1] Za: Henry O’Connor SJ, “Luther’s Own Statements Concerning His Teaching und its Results” ( http://archive.org/stream/luthersownstatem00ocon#page/36/mode/2up ), tłumaczenie własne.

niedziela, 30 stycznia 2011

Czy jest jakiś obiektywny wykład Pisma św.? Porównanie Apostoła Narodów z Marcinem Lutrem

Św. Tomasz z Aquinu napisał, że nic nie jest tak prawdziwe, żeby nie można było temu zaprzeczyć. Parafrazując to powiedzenie, można powiedzieć, że nic nie jest na tyle obiektywne, żeby przez wszystkich zostało za takowe uznane. Dla przykładu wskrzeszenie Łazarza (J 11) dla jednych było powodem wiary w Jezusa, a czym dla innych – też wiemy. Dlatego nie sądzę, żeby było w ogóle możliwe odpowiedzieć tak, żeby temu nie można było zaprzeczyć. Tym nie mniej jednak spróbuję.

W jednej ze swoich niesamowitych przygód baron Münchhausen wpadł w bagno, i wyciągnął się sam z niego … ciągając za włosy. Czytelnik się uśmiecha, bo wie, że to niemożliwe. Żeby wyciągnąć się z bagna, baron potrzebowałby czyjeś ręki, jakiejś gałęzi, czy czegokolwiek, co stanowiłoby punkt oparcia. Podobnie jest z interpretacją Pisma św. Żeby zrozumieć Biblię, sama Biblia nie wystarczy. „Sola Scriptura” jaka zasada interpretacji Pisma św. to sytuacja Münchhausena w bagnie. Potrzebny jest punkt odniesienia. Żeby uznać ją za prawdziwą, trzeba byłoby udowodnić, że można ją wywieść z samej Biblii. A to niemożliwe. "Sola Scriptura" pochodzi z zewnątrz, nie zaś z Pisma św. Można natomiast udowodnić coś przeciwnego, a mianowicie, że zasada "sola Scriptura" jest z Biblią sprzeczna.

Paweł Apostoł napisał w 1 Liście do Koryntian: Gdyby ktoś mniemał, że coś "wie", to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy (8, 2). Apostoł pisze o spożywaniu mięsa składanego bożkom, ale myślę, że można go zastosować do potrzeb naszej dyskusji. Nie możemy być jednocześnie „papieżem dla siebie”, czyli decydować, jak „należy wiedzieć”, a z drugiej strony być tymi, którzy pragną czerpać z Biblii Bożą naukę; tymi, którzy pozwalają, aby ta nauka "osądzała" nas, czyli żeby Słowo Pisma św. były niczym miecz obosieczny przenikający nas aż do szpiku kości (por. Hbr 4, 12). Nie możemy być jednocześnie jednym i drugim. Potrzebujemy odniesienia, aby móc się za coś złapać, jeśli chcemy być wyciągnięci z błota wielości możliwych interpretacji. Potrzebujemy punktu odniesienia, żeby „wiedzieć, jak wiedzieć należy”.

Tym punktem odniesienia jest Kościół. Zauważmy, że Paweł po doświadczeniu widzenia Jezusa zmartwychwstałego (Dz 9, 3-7), po tym, jak słyszał tajemne słowa, których się nie godzi powtarzać (2 Kor 12, 4) (więc miał większe poznanie, niż każdy z nas), usłyszał także: Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić (Dz 9, 6). Paweł został posłany do Kościoła, aby tam dowiedzieć się, co ma czynić. W tym duchu pisze Apostoł Piotr w Drugim Liście: To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie (1, 20-21). Czy jest jakiś obiektywny wykład Pisma św.? Tak, wskazał na niego sam Pan: Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał (Łk 10, 16). To Kościół daje obiektywny wykład Pisma św.

Na tym tle szczególnie interesująco wypada porównanie Apostoła Narodów z Marcinem Lutrem. W lipcu 1522 roku napisał:
Dlatego, teraz przyjmijcie do wiadomości, że odtąd już nie będę dawał przywileju wam – czy też nawet aniołowi z nieba – osądzania mojej nauki czy poddawania jej badaniu. Bo było już dosyć głupiej pokory na czas trzeciego pobytu w Worms i to nie przyniosło żadnego pożytku. Zamiast tego, ogłoszę moją naukę i, jak św. Piotr naucza, podam wyjaśnienie i obronę mojej nauki wobec całego świata – 1 P 3, 15. Nie pozwolę, aby ona była osądzana przez człowieka ani nawet przez anioła. Bo odtąd jestem pewny tego, to ja będą waszym sędzią i nawet sędzią aniołów przez tą naukę (jak św. Paweł mówi [1 Kor 6, 3]), dlatego, kto nie przyjmuje mojej nauki, nie może być zbawiony – bo jest Boża, nie moja. Dlatego mój sąd nie jest moim, lecz Bożym. (D. Martin Luthers Werke. Kritische Gesamtausgabe. 58 vols. Weimar 1883 – Tradycyjny skrót: (WA, X., P.II, 107, 8-11.) Nowy skrót: (WA 10/ 2:8-11.). Opracowane przez znakomitych historyków protestanckich: J. Knaake, G. Kawerau (współautor najpopularniejszej biografii Lutra razem z J. Koestlinem), P. Pietsch, K. Mueller i .in. Seria przerwana w czasie wojny światowej (1917 r.). Seria wznowiona po I wojnie. Jak przełożyć skrót? Weimar Ausgabe (WA), tom 10, cześć 2 (wydany 10 tom w trzech częściach), str. 107, wersy 8-11.)

Z tego wynika, że Marcin Luter odrzucając autorytet papieża, stał się papieżem dla siebie, bo mówi, że autorytet jego nauczania jest równy temu św. Piotra (i św. Pawła) a jego nauka jest Bożą nauką. Kiedy jednak przyjrzymy się Nowemu Testamentowi, to dojdziemy do wniosku, że Marcin Luter uważał, że ma większy autorytet niż św. Paweł, bo przecież Apostoł Narodów otrzymał Ewangelię, którą głosił, od samego Chrystusa, a mimo to był gotów poddać ją pod ocenę tych, którzy byli autorytetami w Kościele. Pisze o tym w Liście do Galatów: Potem, po czternastu latach, udałem się ponownie do Jerozolimy wraz z Barnabą, zabierając z sobą także Tytusa. Udałem się zaś w tę stronę na skutek otrzymanego objawienia. I przedstawiłem im Ewangelię, którą głoszę wśród pogan, osobno zaś tym, którzy cieszą się powagą, by stwierdzili, czy nie biegnę lub nie biegłem na próżno. (Ga 2, 1-2)

Pycha Lutra jest udziałem każdego, kto odrzuca Kościół jak najwyższy i ostateczny autorytet powołany do nieomylnego interpretowania Biblii. „Sola Scriptura” nie jest wyniesieniem Biblii, ale jej zaprzeczeniem; jest odrzuceniem Kościoła i postawieniem siebie w jego miejsce.