Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość Boga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość Boga. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 maja 2015

Na czym polega Boże "przyciąganie"?

Pytanie: Jak rozumieć słowa Jezusa:

J 6, 65: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca”.

J 6, 44: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał”.

*****
Odpowiedź: Te dwa zdania w/w zdania wyrażają przekonanie o pierwszeństwie i konieczności Bożej łaski. Zdania te są używane przez kalwinistów w celu uzasadnienia predestynacji do potępienia: są ci, którzy nie zostali pociągnięci przez Boga do Jezusa, z czego wyciągają wniosek o całkowitej bierności ludzkiej, którzy nie są w stanie odpowiedzieć na Boży głos, o ile On sam ich nie pociągnie. Z tym wszystkim można się zgodzić, o ile rozumie się owo „pociągnięcie” czy „przyciągniecie” jako działanie miłości. To prawda, że nie wszyscy zostali pociągnięci do Jezusa, ale lepiej jest powiedzieć: Nie wszyscy dali się przyciągnąć. I wtedy już mamy do czynienia z katolicką interpretacją, w której jest miejsce na Boże wołanie i przyciąganie z jednej strony, i na wolność ludzką z drugiej. To przyciąganie nie można rozumieć, jako przyciągania, które niweczy wolność ludzką. Takie rozumienie jest w istocie zaprzeczeniem Bożej miłości.


Przyciąganie Boga jest przyciąganiem miłości: można za nim pójść i można mu się przeciwstawić. Potwierdzeniem tego są inne słowa Pana: „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. (J 12:32 BT). Nie tylko w jęz. polskim, ale także w grece biblijnej mamy do czynienie z jednym i tym samym czasownikiem (przyciągać), co w J 6, 44. Jezus wywyższony na krzyżu jest największym dowodem miłości Boga do człowieka. Z krzyża przyciąga wszystkich. Czy wszyscy dają się o tym przekonać? Czy wszyscy dają się przyciągnąć? Nie. Jezus przyciągający wszystkich, ma ręce ukrzyżowane. Jego „przyciągające wszystkich”, a przecież ukrzyżowane, ręce wyrażają, na czym to przyciąganie polega: jest to przyciąganie miłości, która przyciąga, ale nie zniewala.

sobota, 14 marca 2015

Wielkopostne spotkania (1) - Judasz



Wielkopostne spotkania – czyli spotkania Pana z… Dzisiaj z Judaszem. Mówiąc o spotkaniach Jezusa z różnymi osobami chcę zwrócić uwagę nie tyle na te osoby, ile raczej na ich postawy wobec Niego.

*****

W Ewangelii według św. Mateusza czytamy:
20 Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami.
 21 A gdy jedli, rzekł: «Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi».
 22 Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: «Chyba nie ja, Panie?»
 23 On zaś odpowiedział: «Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi.
 24 Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził».
 25 Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: «Czy nie ja, Rabbi?» Odpowiedział mu: «Tak jest, ty». (Mat 26:20-25 BTP)

Jest to relacja Ostatniej Wieczerzy. W opisanym przez Mateusza momencie spotkały się Największa Miłość, której wcieleniem jest Jezus Chrystus i zdrada tej miłości, która dokonała się w Judaszu. A przecież był jednym z Jego Apostołów, wybranym przez Niego, był jednym z Jego przyjaciół. Zdrada ucznia nie byłaby tak bolesna dla Pana, gdyby Judasz nie należał do grona wybranych Dwunastu; nie byłaby tak bolesna, gdyby nie zaliczał się do grona Jego przyjaciół. O bólu zdrady przez przyjaciela opowiada Psalmista w Psalmie 55:

13 Gdybyż to lżył mnie nieprzyjaciel, z pewnością bym to znosił; gdybyż przeciw mnie powstawał ten, który mnie nienawidzi, ukryłbym się przed nim.
 14 Lecz jesteś nim ty, równy ze mną, przyjaciel, mój zaufany,
 15 z którym żyłem w słodkiej zażyłości, chodziliśmy po domu Bożym w orszaku świątecznym. (Ps 55:13-15 BTP).

Jeżeli więc ktoś z nas doświadczył w swoim życiu zdrady dokonanej przez kogoś bliskiego: męża, żonę, przyjaciela, ten ma jakieś pojęcie o tym, co przeżył Pan.
Spotkanie Miłości ze zdradą ukazują wszyscy Ewangeliści, ale może najwyraźniej św. Jan. Bo na początku opisu wydarzeń w Wieczerniku zaznacza:

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.
 2 W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty syna Szymona, aby Go wydać, (J 13:1-2 BTP)

Tak więc z jednej strony – Jezus, który umiłowawszy swoich – do końca ich umiłował, z drugiej Judasz, w którego sercu za podszeptem szatana dokonała się zdrada – ostateczna decyzja. Zewnętrzny czyn, który był jej skutkiem, był już tylko kwestią krótkiego czasu: minut najwyżej godzin.

To zderzenie się Miłości ze zdradą podkreślają jeszcze dodatkowo inne fakty. Było to podczas wieczerzy. Wspólne spożywanie posiłków oznacza zażyłość, bliskie więzi. Bo przecież najczęściej posiłki spożywamy w rodzinnym gronie. W przypadku Pana Jezusa i Jego Apostołów chodzi o wspólnotę religijną na wzór rodziny. A ten posiłek, o którym pisze św. Jana to przecież posiłek szczególny. Pascha spożywana przez żydów na pamiątkę wyjścia z Egiptu i Ostatnia Wieczerza Pana, w czasie której ustanowił Eucharystię.

Św. Jan nie podaje opisu ustanowienia Eucharystii. Czynią to inni Ewangeliści. Być może nie chciał powtarzać to, co inni już opisali, a może należy domyślać się tu milczenia szacunku. Umiłowany uczeń może najlepiej z wszystkich uczniów Pana zrozumiał wielkość Eucharystii i nie znajdując słów na jej opisanie – milczy. Jest to milczenie szacunku. Milczy wobec tajemnicy przekraczającej możliwość zrozumienia.

Za to umieszcza opis umywania nóg. Pan wiedział o zdradzie dokonanej w sercu Apostoła, wiedział, że Piotr się Go zaprze, wiedział, że inni uciekną zostawiając Go samego, a jednak świadomość tego nie przeszkadza Mu wykonać wobec nich tego gestu miłości – posługi niewolnika – umył im nogi. Umył każdemu. Jak wielka to lekcja miłości, która łączy się z pokorą. Ale to jeszcze nie wszystko, bo największym wyrazem miłości Pana było ustanowienie Eucharystii.
Eucharystia – znak największej miłości; Jej ustanowieniu towarzyszy zdrada wybranego apostoła. Bibliści dyskutują, czy Judasz przyjął Komunię św. Pomimo tych uczonych dyskusji, myślę, że odpowiedź na to pytanie jest oczywista. Bo u Łukasza, który we wstępie do swojej Ewangelii zaznacza, że postanowił opisać wydarzenia „po kolei” czyli w porządku chronologicznym, czytamy najpierw o ustanowieniu Eucharystii, a dopiero później o zapowiedzi zdrady. U Łukasza Pan Jezus podaje Apostołom swoje Ciało i Krew, a dopiero później mówi: „Lecz oto ręka mojego zdrajcy jest ze Mną na stole”. Tak więc ostateczne podjęcie decyzji o zdradzie miało miejsce w czasie ustanowienia Eucharystii, a jej wykonanie po przyjęciu Komunii św.
Trzeba na krótko zatrzymać się w tym miejscu. Myślę, że to właśnie ten moment najbardziej ukazuje sedno spotkania się największej miłości ze zdradą.

Ale to nie wszystko na ten temat. U Mateusza, Marka i Łukasza czytamy na temat wskazania Jezusa przez Judasza. Znakiem miał być pocałunek. I znowu ten znak, jeszcze bardziej nawet niż wspólne spożywanie posiłku – wskazuje na zażyłość i wspólnotę, jest znakiem wyrażającym miłość. Dla Judasza pozornie służy do wyrażenia miłości i szacunku dla swojego Mistrza, ale tak naprawdę jest znakiem zdrady. Następuje tu odwrócenie znaczenia znaków. A Jezus odpowiada pytaniem: „Przyjacielu, po coś przyszedł?”. „Pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?”.


Jakie były motywy Judasza?
Pozostanie to na zawsze tajemnicą – „tajemnicą bezbożności”. Opisuje ją św. Paweł w 2 Tes 2, 7 opisując pojawienie się antychrysta. Wydaje się, że najlepszą drogą do jej wyrażenia i zrozumienia jest odwołanie się do jej przeciwieństwa – do „tajemnicy pobożności”. Apostoł Narodów pisze o niej w 1 Tm 3, 16: „A bez wątpienia wielka jest tajemnica pobożności. Ten, który objawił się w ciele, usprawiedliwiony został w Duchu, ukazał się aniołom, ogłoszony został poganom, znalazł wiarę w świecie, wzięty został w chwale”. Owa tajemnica pobożności to objawienie się Jezusa Chrystusa, Jego wcielenie, całe Jego dzieło zbawcze począwszy od wcielenia, poprzez męką, śmierć i zmartwychwstanie, aż do uwielbienia w niebie. Kluczem do zrozumienia tajemnicy pobożności jest tylko miłość. Istotą tajemnicy nieprawości jest właśnie odrzucenie tej miłości, nawet jeśli takie postępowanie używa języka miłości i ubiera się w jej szaty. Dlaczego Judasz odrzucił miłość Chrystusa? Nie wiem. Pozostanie to na zawsze tajemnicą. Podobnie jak odrzucenie miłości Boga przez Lucyfera, innych aniołów, podobnie jak pozostaje tajemnicą, dlaczego człowiek wybiera grzech odrzucając Bożą miłość.
Jednak człowiek nawet wybierając grzech, wybiera coś, co jawi mu się jako dobro, dobro cząstkowe, które przesłania Dobro najwyższe. Jako było to dobro cząstkowe, które przesłoniło Judaszowi Dobro z wielkiej litery? Niektórzy mówiąc o bezpośrednich motywach Judasza wskazują na jego chciwość; za zdradę Pana wziął 30 srebrników. Osobiście widzę to trochę inaczej, i raczej dopatrywałbym się tu motywów religijnych pomieszanych z politycznymi. Ale więcej o tym przy innej okazji.

Czy grzech Judasza mógł być wybaczony?
 Dając odpowiedź na to pytanie chcę przywołać pewną scenę z książki: „Poemat Boga-Człowieka” Marii Valtorty. Książka ta zawiera objawienia prywatne. Nie są one uznane przez Kościół. Co więcej, Kościół podchodzi do nich dosyć sceptycznie. Swoją wypowiedzią nie chcę się wypowiadać na temat nadprzyrodzonego charakteru tych objawień. Ta decyzja zarezerwowana jest Kościołowi. Jeśli jednak chcę przywołać pewną scenę opisaną przez Marię Valtortę, to tylko dlatego, że może być ona pomocna w zobrazowaniu odpowiedzi na to pytanie. Zatem chodzi nie o podanie racji, kryterium czy uzasadnienie odpowiedzi, ale jej zobrazowanie. Otóż Pan Jezus przyłapuje Judasza na wykradaniu pieniędzy ze wspólnej kasy.  Sytuacja jest jednoznaczna. Judasz okazuje się złodziejem. Jezus mówi do niego: „Jeśli poprosisz Mnie o przebaczenie, zostanie ci przebaczone”. Apostoł odwraca się i odchodzi. Jego usta pozostają zamknięte.
Czy taka scena zaistniała? Nie wiem. Ewangelia o niej nie wspomina. Ale jest pewne, że wyraża ona istotę grzechu przeciwko Duchowi Świętemu, o którym mówi Pan Jezus:

31 Dlatego powiadam wam: Każdy grzech i bluźnierstwo będą odpuszczone ludziom, ale bluźnierstwo przeciwko Duchowi nie będzie odpuszczone.
 32 Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym. (Mt 12:31-32 BTP).

Na czym polega grzech przeciwko Duchowi Świętemu? Pisze o tym Jan Paweł II w encyklice o Duchu Świętym. Stwierdza on, że grzech przeciwko Duchowi Świętemu „nie polega na słownym znieważeniu Ducha Świętego; polega natomiast na odmowie przyjęcia tego zbawienia, jakie Bóg ofiaruje człowiekowi przez Ducha Świętego, działającego w mocy Chrystusowej ofiary Krzyża”.
Zdrada Judasza to bardzo wielki grzech. A jednak także i ten grzech i każdy inny może być przebaczony, jeśli grzesznik z ufnością zwróci się do Pana o jego przebaczenie. Pan Jezus powiedział do św. Siostry Faustyny, że największe prawo do Jego miłosierdzia mają najwięksi grzesznicy. Gdyby Judasz z ufnością poprosił Pana o wybaczenie, to chociaż jego grzech był jak szkarłat, stałby się biały jak śnieg (por. Iz 1, 18).

wtorek, 2 grudnia 2014

Czy Pan Bóg kocha Lucyfera?



Czy Bóg kocha Lucyfera? Pytanie jest być może prowokujące, ale czyż możemy uciec przed nim? Bo można je uogólnić: Czy Bóg kocha potępionych? Czy Pan Bóg kocha grzesznika żyjącego? Jeśli nie kocha, to czy można powiedzieć, że jest Miłością? A jeśli kocha, to czy nie oznacza to, że ludzkie postępowanie jest Mu obojętne? 

A czy ktoś z nas może powiedzieć, że jest bez grzechu? A skoro tak, to pytanie czy Pan Bóg kocha grzesznika, nie jest tylko wymyślonym pytaniem, którym zajmują się teolodzy, ale dotyczy ono w sposób żywotny każdego z nas. Jak na nie odpowiedzieć? Jedni uważają, że Pan Bóg nie odróżnia pomiędzy grzechem, a grzesznikiem, i swoją odpowiedź wyrażają w dwojaki, przeciwstawny sposób:

- „Pan Bóg nienawidzi i grzech i grzesznika, który go popełnia”; 

- „Pan Bóg kocha mnie z moim grzechem”. Jest to parafraza pewnej „katolickiej” piosenki, której niedaleko jest od poglądów Marcina Lutra wyrażonych w liście do Melanchtona: „Bądź grzesznikiem i grzesz śmiało, ale wierz i raduj się w Chrystusie jeszcze śmielej… . Żaden grzech nie oddzieli nas od Baranka, nawet jeśli popełnilibyśmy cudzołóstwo i morderstwo tysiąc razy dziennie”.[1]
Z drugiej strony jest odpowiedź św. Augustyna, zgodnie z którą Pan Bóg odróżnia grzesznika od grzechu: „Pan Bóg kocha grzesznika, ale nienawidzi grzechu”. 
Którą z tych odpowiedzi jest prawdziwa? 

Po tej dygresji, wróćmy do pytania tytułowego. Właśnie tak sformułowane pytanie (tzn. „Czy Bóg kocha Lucyfera?”) zostało skierowane do Jimmy’ego Akina, znanego amerykańskiego apologety. Było to w czasie audycji prowadzonej przez Catholic Answers, a pytącą osobą była kobieta z Dallas w Texasie.[2] Skoro Pan Bóg kocha wszystko, co uczynił, to czy kocha też upadłego anioła? 

Apologeta odpowiedział, że tak. Bóg kocha wszystko to, co jest dobre w Lucyferze, np. jego istnienie, inteligencję i potęgę. Obdarzył go wieloma darami, podobnie jak pozostałych aniołów i każdego z ludzi. Nie kocha zaś tego, co Lucyfer uczynił ze swoją wolną wolą, mianowicie to, że wybrał zło i przeciwieństwo miłości. Tego Pan Bóg nie kocha. 

W tym miejscu apologeta przypomniał, odwołując się do katolickiej teologii, szczególnie św. Tomasza z Akwinu, że z miłością Pan Boga jest inaczej, niż z naszą miłością. My kochamy, kiedy jesteśmy przyciągani przez jakieś dobro. A zatem to owo dobro spostrzegane przez nas, sprawia, że jesteśmy przez to dobro pociągani. Natomiast Pan Bóg kocha, i ta Jego miłość powołuje do istnienia i sprawia dobro w stworzeniach – nie tylko to istniejące w stworzeniach na początku, ale także dobro moralne obecne w aniołach i ludziach czyniących dobro. Oczywiście, z Bożą pomocą. „Ty sam dokonałeś wszystkich naszych czynów” – wyznaje prorok Izajasz (Iz 26:12 – wersja brewiarzowa). Jeśli jest jakieś dobro w człowieku – to Pan Bóg jest jego autorem. Nie ma dobra w nas, które „wyprodukowalibyśmy” bez Bożej pomocy. Bóg natomiast nie jest autorem zła. Jeśli ktoś czyni zło – czyni to w pojedynkę, co najwyżej z pomocą złego ducha. 

I tu można się pokusić o wyrażenie odpowiedzi na pytanie, czy Pan Bóg kocha Lucyfera, aniołów upadłych, potępionych, grzesznika, w ten sposób: Pan Bóg kocha w stworzeniach to, co jest Jego. Im więcej dobra w danym stworzeniu, tym więcej Boga w tymże stworzeniu. Im mniej dobra, tym mniej Boga w danym stworzeniu. Ale samo istnienie każdego ze stworzeń, nawet przywódcy upadłych aniołów, pochodzi od Boga. I Pan Bóg nie przestaje kochać to, co stworzył, więc w ten sposób kocha także i Lucyfera. Miłość Boga nie tylko stwarza, ale także podtrzymuje w istnieniu.


[1] "Be a sinner and sin boldly, but believe and rejoice in Christ even more boldly. . . No sin will separate us from the Lamb, even though we commit fornication and murder a thousand times a day." (“Luther’s Works”, American Edition, vol. 48, p. 282, za: https://www.ewtn.com/library/SCRIPTUR/LUTHFAL.TXT  )
[2] Nagrania w oryginale można wysłuchać tutaj: http://www.catholic.com/video/does-god-love-lucifer

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

'Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą...'

„Krzyż, przyjęcie tej okropności, zgoda na hańbę unicestwienia Jego własnej godności, na hańbę niecnej śmierci, staje się wsławieniem imienia Bożego. Bo właśnie w ten sposób Bóg okazuje się tym, kim jest: Bogiem, który w swej niezgłębionej miłości i przez oddanie się siebie samego, rzeczywistą moc dobra przeciwstawia wszystkim mocom zła”.

*****

„‘Oto czynię wszystko nowe’ – rzekł Siedzący na tronie”. I Jan ujrzał „nowe niebo i nową ziemię”. Tej nowości odpowiada Nowe Przykazanie, o którym słyszymy w dzisiejszej (28. 04.) Ewangelii: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”.

Słowa łatwe do zrozumienia, ale trudne do zachowania. Bo Jezus ukochał nas do końca, aż do śmierci, śmierci krzyżowej, a umarł za nas, gdy byliśmy grzesznikami (por. Rz 5, 8). Zatem „kochać jak Jezus” oznacza gotowość do oddania życia nie tylko za żonę czy męża, dzieci, rodziców, rodzeństwo, ale także za sąsiada pijaka albo fałszywą przyjaciółkę. Po ludzku to niemożliwe. Żeby kochać innych miłością taką jak Jezus, musielibyśmy stać się jak On – Bogiem, a przecież jesteśmy tylko ludźmi. Kiedy pomyślę o Nowym Przykazaniu i o tym, że będąc chrześcijaninem powinienem je zachowywać okazując innym miłość „jak Jezus”, to jedyną odpowiedzią jest wołanie o miłosierdzie. A jednak, świadomość niedostawania do wymagań Pana nie powinna nas zniechęcać. Skoro On wymaga od nas, to tylko dlatego, że daje nam wsparcie, aby temu wymaganiu sprostać. Nowe Przykazanie: słowa łatwe do zrozumienia, ale tak trudne do zachowania.

Ale w dzisiejszej Ewangelii są inne słowa, trudne do zrozumienia. „Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: ‘Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą…’” Co chciał Pan przez to powiedzieć? Dlaczego “teraz”, a więc bezpośrednio po wyjściu Judasza? Jezus wiedział, co Go czeka: już tylko godziny dzieliły Go od pojmowania, przesłuchań, zniewag, upokorzeń osądzenia, niewypowiedzianego bólu i okrutnej śmierci. Czy to wszystko nie było raczej Jego poniżeniem? Gdzie ta „chwała”, o której mówi? Szukając odpowiedzi na to pytanie, zajrzałem do pism św. Augustyna. Doktor Łaski stawia to samo pytanie i stwierdza: „Nawet gdy Jezus czynił cuda, Jan mówi: ‘Duch nie został jeszcze dany, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony’ (J 7, 39)”. I to stwierdzenie jest punktem wyjścia do pytań, które stawia: „Nawet kiedy On (Jezus) wzbudzał zmarłych do życia, jeszcze nie był otoczony chwałą, a jest nią otoczony wtedy, kiedy zbliżały się Jego męka i śmierć? Nie był uwielbiony, kiedy czynił dzieła, które tylko Bóg może dokonać, a jest uwielbiony teraz, kiedy stał przed męką, którą będzie ponosił jako Człowiek?”

To są pytania, które stawia biskup z Hippony. Jego odpowiedź nawiązuje do wersetu 13, 11: „Nie wszyscy jesteście czyści”. Po wyjściu zaś Judasza, który nie był „czysty”, zostali tylko „czyści” z Tym, który był sprawcą ich oczyszczenia. I ta wspólnota była antycypacją zbawionych w niebie, gdzie „nic nieczystego nie wejdzie” (por. Ap 21, 27), wspólnotą, w której Jezus będzie uwielbiony. A zatem według niego słowa „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą…”, które wypowiada Pan, są antycypacją sytuacji w niebie[1].

Ze św. Augustynem zgadzam się częściowo. To znaczy, uważam, że jego interpretacja, jakkolwiek idzie w dobrym kierunku, to jednak nie wyczerpuje pełnego znaczenia biblijnego tekstu. W porównaniu z nią, interpretacja św. Jana Chryzostoma jest bardziej przekonywująca: „’Teraz Syn Człowieczy jest otoczony chwałą’. W ten sposób podnosi przygnębione myśli uczniów i przekonuje ich, aby nie tylko nie poddawali się melancholii, ale nawet, aby rozradowali się. Z tego powodu upomniał wcześniej Piotra, ponieważ dla tego, kto jest w śmierci, pokonać śmierć jest wielką chwałą. A to jest, co mówi o sobie samym: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM” (J 8, 28 BT); i znowu: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2, 19 BT); i znowu: „Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza” (Mt 12, 39 BT). Bo czymże jest, jeśli nie wielką chwałą, być zdolnym do czynienia po śmierci większych rzeczy niż przed śmiercią? Bo, aby uwierzono w zmartwychwstanie, apostołowie czynili większe rzeczy. Ale gdyby nie żył, i gdyby nie był Bogiem, jak mogliby ci mężczyźni czynić takie rzeczy w Jego imię?” ("Homilia o Ewangelii św. Jana").

Jednak i ta interpretacja nie jest w pełni adekwatna, bo w Ewangelii według św. Jana „godzina krzyża jest godziną rzeczywistej chwały Boga i Jezusa” („Jezus z Nazaretu”, tom II, str. 87). Właśnie ta książka, której autorem jest Ojciec św. Benedykt XVI podaje najbardziej przekonywujące wytłumaczenie słów Pana: „Teraz Syn Człowieczy został otoczony chwałą”. Emerytowany papież nawiązuje do słów Pana zapisanych w Ewangelii według św. Jana, wspomnianych również przez świętego biskupa Konstantynopola: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM” (J 8, 28 BT). „JA JESTEM” to tłumaczenie imienia Bożego objawionego Mojżeszowi w gorejącym krzewie. Benedykt XVI pisze we wspomnianej książce, że w Jezusie zostało dopełnione objawienie dane Mojżeszowi; dopiero w Jezusie wypowiada Pan Bóg swoje imię do końca (tom II, str. 104). Nie tylko przez to, że Jezus przez wcielenie stał się „Bogiem z nami”; nie tylko dlatego, że Boże imię było w nim obecne (por. 1 Krl 8, 29; J 2, 21), ale przede wszystkim w Jego cierpieniu i śmierci. „Krzyż, przyjęcie tej okropności, zgoda na hańbę unicestwienia Jego własnej godności, na hańbę niecnej śmierci, staje się wsławieniem imienia Bożego. Bo właśnie w ten sposób Bóg okazuje się tym, kim jest: Bogiem, który w swej niezgłębionej miłości i przez oddanie się siebie samego, rzeczywistą moc dobra przeciwstawia wszystkim mocom zła” (str. 170-171). „Sam Krzyż stał się wysławianiem Boga, ukazaniem się chwały Bożej w miłości Syna” (str. 179).

W ten sposób Jezus na krzyżu wypowiedział Boże Imię do końca; objawił, kim Bóg jest: Miłością. Taką miłość zadaje Jezus wierzącym w Niego: „Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali”. Słowa: „Teraz Syn Człowieczy został otoczony chwałą” nawiązują do Krzyża Pana i są niczym innym, jak ukazaniem, co to znaczy: „kochać jak Jezus”. „Kochać jak Jezus” znaczy być gotowym do oddania życia za naszych braci i siostry (por. 1 J 3, 16). On nie tylko wymaga, ale także uzdalnia nas do sprostania Jego wymaganiom. Pan zadał swoim uczniom Nowe Przykazanie dopiero w dzień przed swoją śmiercią – w Wieczerniku, w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy to ustanowił Eucharystię. Tylko Eucharystia ma moc przemienić nas w Jezusa i uzdolnić nas do kochania innych Jego miłością.

*****

PS. Podstawą do tego rozważania były czytania mszalne na piątą niedzielę wielkanocną. Moim zamiarem było umieszczenie tego tekstu przed niedzielą, jednak nie udało mi się ukończyć na czas. Dlatego dopiero dzisiaj (29. 04) umieszczam ten wpis na blogu.

*****

Przypis:

[1] „Nawet kiedy [Jezus] wzbudzał zmarłych do życia, jeszcze nie był otoczony chwałą, a jest nią otoczony teraz, kiedy zbliża się Jego męka i śmierć? Nie był uwielbiony, kiedy czynił dzieła, które tylko Bóg może dokonać, a jest uwielbiony teraz, kiedy stoi w obliczu męki, którą będzie ponosił jako Człowiek? Byłoby to dziwne, gdyby tak było, że Bóg, wielki Nauczyciel komunikował i nauczał używając takich słów. Musimy wspiąć się wyżej, aby odkryć znaczenie słów Najwyższego, który objawia siebie trochę, byśmy mogli Go znaleźć, i zaraz ukrywa się, żebyśmy mogli Go szukać, i w ten sposób, postępowali krok po kroku, od okryć już dokonanych do tych, które wciąż na nas czekają. Dostrzegam tu coś, co zapowiada wielką rzeczywistość, która ma dopiero nadejść. Judasz opuszcza Wieczernik, i Jezus zostaje otoczony chwałą; syn zatracenia wychodzi, a Syn Człowieczy zostaje uwielbiony. Wyszedł ten, o którym myśląc powiedział do wszystkich: „I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy” (w. 11). Kiedy zatem nieczysty wyszedł, ci, którzy zostali, byli czyści pozostając z tym, który był sprawcą ich oczyszczenia. Coś takiego będzie, kiedy cały świat zostanie zdobyty przez Chrystusa, i przeminie, i wśród Jego ludu nie będzie żadnego nieczystego; kiedy chwasty zostaną oddzielone od pszenicy, sprawiedliwi będą jaśnieć jak słońce w królestwie ich Ojca. Pan, widząc taką przyszłość i świadcząc, że odejście Judasza było zapowiedzią odsiania chwastów od pszenicy, którą tu stanowili święci Apostołowie, powiedział: ‘Teraz Syn Człowieczy został otoczony chwałą’: tak, jakby powiedział: ‘Patrzcie, tak będzie w dniu mojego uwielbienia, który nadejdzie, kiedy nie będzie żadnego złego, i nie będzie brakować ani jednego sprawiedliwego’.” (Św. Augustyn, "Wykład Traktatu o Ewangelii św. Jana")