Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Piotr. Pokaż wszystkie posty

środa, 11 maja 2016

Skała czy kamień?

Już prawie rok minął od czasu, kiedy to nieznany mi młody człowiek nawiązał ze mną kontakt przez internet i zwrócił się do mnie z prośbę o pomoc w odparciu zarzutu, z jakim się spotkał. Napisał:
„Mianowicie filolog antyczny, tłumacz tekstów, mówi, iż jest to imię przymiotnikowe: ‘skalisty, skalny’ podobnie jak ‘Paulos’- ‘mały’. Mówi więc, że ‘Petros to nie skała’ a jeśli już koniecznie w rzeczowniki to: ‘Skalosz, Skalniak’.”
W odpowiedzi przesłałem mu linki do wpisów na moim blogu oraz do strony apologetycznej Marka Piotrowskiego (zamieszczam je poniżej). Po zapoznaniu się z tymi tekstami odpowiedział, że nie ma już żadnych wątpliwości.
Minął prawie rok… i w ostatnich dniach mój fejsbukowy przyjaciel odezwał się znowu:
„Petros to jednak jest kamień a nie skała”. I jako uzasadnienie podał dwa cytaty biblijne:
„Otworzyli tajemne drzwi w suficie i zabili wodza, zrzucając na niego kamienie (πέτρους, czyt. petrus). Potem pocięli ich na kawałki, a głowy odcięli i wyrzucili tym, którzy byli na zewnątrz”. (2 Mch 1:16 BT).
„Widząc gwałtowne postępowanie Lizymacha, jedni pochwycili za kamienie (πέτρους), drudzy za kije, niektórzy zaś nabrali leżącego tam piasku i jeden przez drugiego rzucali na ludzi Lizymacha. (2 Mch 4:41 BT).
Zaczynamy zatem od  początku ;-) Ale najpierw odpowiem na te konkretne, wspomniane powyżej, zarzuty.  Według owego nieznanego z nazwiska filologa greckie słowo „petros” jest przymiotnikiem i znaczy: ‘skalisty, skalny’. W żadnym leksykonie biblijnym nie znalazłem takiego znaczenia. Wszystkie one wskazują na to, że „petros” jest rzeczownikiem rodzaju męskiego oznaczającym „kamień” lub „skałę”. A greckim przymiotnikiem mającym znaczenie: „kamienisty, skalisty, czy skalisty” jest słowo πέτρινος, -η, -ον (czyt. petrinos, ) od słowa „petra”, o czym można się przekonać klikając na ten link: http://www.perseus.tufts.edu/hopper/morph?l=petrinos&la=greek#lexicon 

A teraz przejdźmy do tekstów z Drugiej Księgi Machabejskiej. Tak, trudno dopatrzeć się w tych wymienionych wersetach znaczenia „skała”, i jest oczywistym, że „kamień” to jedyne słowo, które można użyć w tłumaczeniu w tym kontekście. Czy zatem „petros” może oznaczać „skałę”?
W tym miejscu zacytuję protestancki Teologiczny Słownik Biblijny Nowego Testamentu:
„Nie ma ściśle określonej różnicy w znaczeniu pomiędzy tymi dwoma greckimi słowami, chociaż w codziennym użyciu ‘petros’ oznacza raczej wyizolowaną skałę (isolated rock), a ‘petra’ masyw skalny (cliff)”.[i]
Te słowa protestanckiego autora nie są zbyt przekonywujące dla mojego przyjaciela. Dlatego byłem zmuszony poszukać mocniejszego argumentu. I znalazłem go w pismach żydowskiego pisarza Józefa, który żył i tworzył w jęz. greckim w tym samym czasie, kiedy powstawał Nowy Testament. Z jego dzieła „Starożytności żydowskie” przytoczę dwa fragmenty (pierwszy ze słowem „petros”, drugi z „petra”). W pierwszym z tych fragmentów autor przywołuje biblijną scenę śmierci Abimeleka, który zginął zabity „kamieniem od żaren” (Biblia Tysiąclecia) zrzuconym mu na głowę przez staruszkę (Sdz 9, 53). Poniżej oryginał z pisma Flawiusza ze słowem „petros”, a następnie angielskie i polskie tłumaczenie:

§142 τοῦ δὲ βασιλέως ἀκούσαντος
10†     παρὰ τῶν ἀγγέλων ταῦτα καὶ δυσφοροῦντος φάσκοντος
11†     ἁμαρτεῖν αὐτοὺς τῷ τείχει προσβαλόντας, δέον ὑπονόμοις καὶ μηχανήμασιν
12†     ἑλεῖν πειρᾶσθαι τὴν πόλιν, καὶ ταῦτ ̓ ἔχοντας παράδειγμα
13†     τὸν Γεδεῶνος υἱὸν Ἀβιμέλεχον, ὃς ἐπεὶ τὸν ἐν Θήβαις
14†     πύργον ἑλεῖν ἐβούλετο βίᾳ, βληθεὶς ὑπὸ πρεσβύτιδος πέτρῳ κατέπεσε
15†     καὶ ἀνδρειότατος ὢν διὰ τὸ δυσχερὲς τῆς ἐπιβολῆς αἰσχρῶς
16     ἀπέθανεν· (Josephus, F., & Niese, B. (1888–). Flavii Iosephi opera recognovit Benedictvs Niese ... Berolini: apvd Weidmannos.)

“(142) When the king had heard this of the messengers, he took it heinously, and said that they did wrong when they assaulted the wall, whereas they ought, by undermining and other stratagems of war, to endeavor the taking of the city, especially when they had before their eyes the example of Abimelech, the son of Gideon, who would need take the tower in Thebes by force, and was killed by a large stone thrown at him by an old woman; and, although he was a man of great prowess, he died ignominiously by the dangerous manner of his assault.” ( Josephus, F., & Whiston, W. (1987). The works of Josephus: complete and unabridged. Peabody: Hendrickson, (księga VII, rozdział 7, § 142)).
“Wysłuchawszy sprawozdania posłańców, król bardzo był nierad; zganił ich za to, że próbowali wdzierać się na mury, zamiast dobierać się do miasta za pomocą podkopów i machin oblężniczych; powinni byli przypomnieć sobie los Abimelecha, syna Gedeonowego, który podczas szturmu podczas szturmu miasta Teby ugodzony został głazem zrzuconym przez jakąś staruszkę i przy całym swoim wielkim męstwie haniebnie życie zakończył wskutek niefortunnej metody szturmowania grodu”.
Mowa tu o „głazie”, a więc nie o kamyku, ale skoro potrafiła go unieść staruszka, nie mógł być bardzo wielki. Na innym miejscu w tym samym dziele autor przedstawiając podobną scenę do tej opisanej w 2 Mch 1, 16, używa słowa „petra” (w celowniku liczbie mnogiej):

8†     §459 πεπληρωμένων δὲ τῶν οἰκήσεων ὁπλιτῶν καί τινων ἀναφευγόντων
9†     ἐπὶ τὰς στέγας κρατεῖ τούτων, καὶ τοὺς ὀρόφους τῶν οἴκων
10†     ἀνασκάπτων ἔμπλεα τὰ κάτω τῶν στρατιωτῶν ἑώρα ἀθρόων ἀπειλημμένων.
11†     §460 τούτους μὲν οὖν πέτραις ἄνωθεν βάλλοντες σωρηδὸν
12†     ἐπ ̓ ἀλλήλοις ἀνῄρουν· καὶ θέαμα τοῦτο δεινότατον ἦν κατὰ τόνδε
13†     τὸν πόλεμον νεκρῶν τὸ πλῆθος ἀπείρων ἐντὸς τῶν τειχῶν ἐπ ̓
14     ἀλλήλοις κειμένων  (Josephus, F., & Niese, B. (1888–). Flavii Iosephi opera recognovit Benedictvs Niese ... Berolini: apvd Weidmannos.)

“(459) and as the houses were full of armed men,b and many of them ran as far as the tops of the houses, he got them under his power, and pulled down the roofs of the houses, and saw the lower rooms full of soldiers that were caught, and lay all on a heap; (460) so they threw stones down upon them as they lay piled one upon another, and thereby killed them; nor was there a more frightful spectacle in all the war then this, where, beyond the walls, an immense multitude of dead men lay heaped one upon another”  (Josephus, F., & Whiston, W. (1987). The works of Josephus: complete and unabridged. Peabody: Hendrickson, (księga XIV, rozdział 15, § 459-460))

„I kiedy domy wypełniły się uzbrojonymi mężczyznami i wielu z nich wybiegło aż na dachy, [Herod] zdobył domy i zburzył dachy, i zobaczył pomieszczenia poniżej wypełnione stłoczonymi żołnierzami; wtedy rzucali na nich z góry kamienie i w ten sposób zabili ich; Był to najokropniejszy widok w tej wojnie – te ogromne stosy trupów leżące jedne na drugich wewnątrz murów”.
Z pism Józefa Flawiusza wynika, że w jęz. greckim słowa „petra” i „petros” mogły być używane zamiennie; nie tylko „petros”, ale także i „petra” może oznaczać „kamień” czy „głaz” na tyle mały, że można nim rzucić.
______________________________



b It may be worth our observation here, that these soldiers of Herod could not have gotten upon the tops of these houses which were full of enemies, in order to pull up the upper floors and destroy them beneath, but by ladders from the outside; which illustrates some texts in the New Testament, by which it appears that men used to ascend thither by ladders on the outside. See Matt. 24:17; Mark 13:15; Luke 5:19; 17:31.


[i] “The difference in meaning between the two Gk. words is not fixed, though in common Gk. usage πέτρος tends to denote the isolated rock and πέτρα the cliff” (Kittel, G., Bromiley, G. W., & Friedrich, G. (Eds.). (1964–). Theological dictionary of the New Testament (electronic ed., Vol. 6, p. 101). Grand Rapids, MI: Eerdmans.)

sobota, 9 kwietnia 2016

"Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Paś baranki moje!"

Tytułowe słowa usłyszymy jutro (10 kwietnia 2016 r.) w kościołach, gdzie będzie odczytana dłuższa wersja Ewangelii Janowej (J 21, 1-19) przewidziana na III niedzielę wielkanocną (jest możliwość wzięcia krótszej wersji – J 21, 1-14). Bardzo lubię tę ewangeliczną scenę nad Jeziorem Tyberiadzkim po zmartwychwstaniu Pana. Trzykrotnie powtórzone przez Jezusa pytanie skierowane do Piotra nawiązuje do jego trzykrotnego zaparcia się swojego Mistrza (J 18, 13-24; por Mt 26, 69-75; Mk 14, 54-72; Łk 22, 55-61). Powiązanie oby tych dwóch scen jest zamierzone przez autora Ewangelii i widoczne nawet w tłumaczeniach. Elementem, który nie jest widoczny w tłumaczeniach jest zastosowany przez Ewangelistę Jana termin oznaczający „ogień, ognisko, żarzące się węgle” – ἀνθρακιά (czyt.: antrakia). To słowo w NT jest użyte tylko dwa razy, właśnie w Ewangelii Janowej: jeden raz we fragmencie opisującym zaparcie się Piotra (18, 18) i drugi właśnie w jutrzejszej Ewangelii (21, 9). I chociaż scena zaparcia się Piotra jest podana przez wszystkich Ewangelistów, a o „ogniu”, przy którym Piotr zaparł się Pana, wspominają jeszcze Mk 14, 54 i Łk 22, 56, to obydwaj używają innego terminu: φῶς (czyt.: fos, dosłownie „światło”, a tu tyle, co: „światło ogniska”). Użycie przez Jana słowa „antrakia” jest właśnie takim delikatnym wskazaniem na związek sceny nad jeziorem z wydarzeniami na dziedzińcu przed pałacem Kajfasza w czasie procesu Pana.

Przejdźmy teraz do rozmowy Zmartwychwstałego z Piotrem:

„A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje!” (J 21:15-17 BT).
W tym fragmencie Janowej Ewangelii są użyte dwa czasowniki oznaczające „miłość”, tzn. „miłować” i „kochać”. Słowo „miłować” odpowiada greckiemu – ἀγαπάω (czyt.: agapao); zaś czasownik „kochać” greckiemu – φιλέω (czyt.: fileo). Terminy użyte w języku polskim są praktycznie równoznaczne, natomiast istnieje istotna różnica pomiędzy znaczeniami słów greckich. I dlatego to tłumaczenie nie wyraża gry słów w oryginale. „Analytical Lexicon of the Greek New Testament” Friberga definiuje czasownik „fileo” porównując go równocześnie z „agapao”:
φιλέω  - kochać, jako oddanie, poświęcenie, uczucie oparte na emocjach, często odróżniane od ἀγαπάω (kochać), które to słowo oznacza oddanie (poświęcenie, uczucie) oparte na woli, lubić, odczuwać uczucie do.[i] Według Friberga „fileo” może oznaczać zatem: „kochać, lubić, odczuwać sympatię do”, i odnosi się do sfery odczuwania, podczas gdy „agapao” oznacza „kochać”, ale w sensie decyzji, zaangażowania woli.

Dlatego w moim odczuciu, jeśli chodzi o tę grę słów obecną w greckim oryginale, lepiej wyraża je tłumaczenie używające dwóch polskich czasowników: „kochać” i „lubić”:

„A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie więcej aniżeli ci?» Odpowiedział Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię lubię». Rzekł do niego: «Paś baranki moje!» I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię lubię». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy lubisz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy lubisz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię lubię». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje!” (J 21:15-17 BT).

ἀγαπάω oznacza „kochać” do końca, czyli aż do gotowości oddania życia za kochanego. Taką gotowość wyrażał Piotr wobec Jezusa przed Jego męką:
„«Choćby wszyscy zwątpili, ale nie ja!» Odpowiedział mu Jezus: «Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz». Lecz on tym bardziej zapewniał: «Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie».”  (Mk 14:29-31 BT).

Ta zapowiedź wypełniła się. Piotr trzykrotnie pod przysięgą zaparł się swego Mistrza. Ale jego upadek staje się „błogosławioną winą”, bo zmienia pewnego siebie zaprzańca w pokornego Apostoła, który nie był już tak bardzo pewny siebie. Po doświadczeniu swojej słabości, która była przyczyną zaparcia się Jezusa, Piotr nie rzuca już słów na wiatr. Kiedy po swoim zmartwychwstaniu Pan pyta go: „Czy mnie miłujesz (ἀγαπάω) więcej, aniżeli ci?” – tzn., czy kochasz mnie taką miłością, że aż do gotowości oddania swojego życia za Mnie?, Piotr pokornie odpowiada słowami, które mają taki sens: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham (φιλέω), wiem, że jesteś godzien, aby oddać za Ciebie życie, ale znając siebie, nie wiem, czy będę w stanie to uczynić, jeśli zajdzie taka potrzeba”.

Jakaż cudna odpowiedź! Jak radowało się serce Jezusa słysząc te słowa! I dlatego tak, jak wcześniej Piotrowi pewnemu siebie Pan zapowiedział jego trzykrotne zaparcie się, tak teraz pokornemu i skruszonemu Piotrowi Pan zapowiada właśnie jego męczeństwo, przez które uwielbi Boga:

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. (J 21:18 BT).

Trzeba, żebyśmy i my, jak Piotr po zmartwychwstaniu Pana, nie byli pewni siebie i swojej miłości do Jezusa, ale pewni Jego miłości do nas.


[i] 28048  φιλέω impf. ἐφίλουν; 1aor. ἐφίλησα; pf. πεφίληκα; (1) love, as devotion based in the emotions, often distinguished from ἀγαπάω (love), which is devotion based in the will like, feel affection for;

niedziela, 22 marca 2015

Wielkopostne spotkanie (2) - Piotr



Dzisiaj spotkanie z Piotrem. W Gorzkich Żalach jest o nim mowa:

„Jezu, pod przysięgą od Piotra
Po trzykroć z wielkiej bojaźni zaprzany,
Jezu mój kochany!”

Podobnie, jak Judasz Piotr dopuścił się zdrady Mistrza, tyle że nie z premedytacją, ale „z wielkiej bojaźni” zaparł się Go. Powiedział, że Go nie zna. I uczynił to nie raz, ale trzy razy. Pod przysięgą. 

Dobrze jest porównać Piotra z Judaszem. Bo wtedy będziemy mogli zobaczyć więcej szczegółów z ich życia. Ale co najważniejsze: zobaczymy różnice w ich postawach. A właśnie o to chodzi, żebyśmy z rozważania Męki Pana, i zachowania różnych ludzi, których Pan spotkał w swoim życiu, a szczególnie w ostatnich godzinach Jego życia – wyciągnęli wnioski odnośnie naszych postaw. Niech te złe służą nam jako przestroga, inne jako zachęta do naśladowania. 

Postawy Judasza i Piotra wykazuję i podobieństwa i różnice. Nie można więc powiedzieć, że mają się do siebie jak dzień i noc. Dlatego z jednej strony trzeba zauważyć podobieństwa, a z drugiej różnice. I dopiero wtedy przy wszystkich podobieństwach potrafimy dostrzec też istotną różnicę w czymś, co decyduje o powiedzeniu albo klęsce życiowej danego człowieka. 

Pomimo wszelkich różnic temperamentu i charakterów, wychowania, pochodzenia, życia w rodzinie, pomimo ich indywidualnych historii życia, która poprzedziła ich spotkanie z Panem – łączą ich takie cechy podstawowe, jak:
- obydwaj byli chciani przez Boga, powołani do życia; Pan Bóg chciał nie tylko, żeby pojawili się na świecie, zaistnieli jako ludzie, ale co więcej – chciał, aby byli zbawieni.
Te wymienione przez mnie elementy są wspólne nie tylko dla Judasza i Piotra, ale w ten sposób można powiedzieć o każdym z nas: Pomimo indywidualnej historii życia, jaką każdy z nas ma za sobą, można powiedzieć o wszystkich i każdym z osobna: Każdy bez wyjątku człowiek jest chciany przez Boga, nawet jeśli nie zawsze był chciany przez rodziców. Nasze pojawienie się na świecie nie było dziełem przypadku, choć niektórym może się tak wydawać. Każdy z nas jest kochany przez Pana Boga, nawet jeśli nie każdy tej miłości doświadczył tak namacalnie. Wreszcie, łączy nas i to, że Pan Bóg chce zbawienia każdego z nas. Tu nie ma wyjątków od reguły. I Judasz też nie był wyjątkiem.

To można powiedzieć o każdym człowieku. Ale Piotra i Judasza łączyło jeszcze więcej: wspólne powołanie do grona apostołów. Wśród miliardów ludzi, którzy żyli, żyją i jeszcze się urodzą, to właśnie oni należeli do grona Dwunastu. Pan Jezus powołał ich na apostołów. Należeli do grona uczniów najbliższych Panu. Ale może najbardziej łączy ich to, że chociaż każdy przy innej okazji, to jednak obydwaj (i tylko oni) zostali nazwani przez Pana „szatanem”. 

Wydawać by się mogło, że cechą drogi Judasza było jego powolny upadek, stopniowe odchodzenie od Jezusa, a charakterystyczną cechą Piotra, że coraz bardziej postępował w dobrym, stawał się coraz lepszym, żył coraz bliżej Jezusa. Myślę, że ta pierwsza część tego przypuszczenia jest słuszna. Prawdopodobnie na początku był pełen gorliwości, ale z czasem zaczął się nudzić Panem. Jego odchodzenie dokonywało się powoli, przez niewierność w małych rzeczach. A ten, kto jest niewierny w małych rzeczach, i nie walczy z tym, z czasem stanie się niewierny w rzeczach wielkich. Jest to potwierdzone doświadczeniem świętych, którzy świadczą o tym, że ten, kto lekceważy grzechy powszednie, wpada niebezpieczeństwo, albo lepiej powiedzieć: przygotowuje się do popełnienia grzechu ciężkiego. 

To jedna strona medalu czy tego zestawienia: Piotr – Judasz. Kiedy przygotowywałem się, aby ukazać spotkanie Pana z Piotrem, wydawało mi się na początku, że na podstawie Ewangelii i innych Pism Nowego Testamentu będę mógł ukazać Księcia Apostołów, jako tego, który z kolei nieustannie wzrastał. Sądziłem, że Piotr musi być przeciwieństwem Judasza. O ile ten pierwszy przechodził od rzeczy dobrych do złych, od złych do gorszych, to można by oczekiwać, że u Piotra było dokładnie odwrotnie: postępował od rzeczy złych do dobrych, a od dobrych do lepszych. Ale szybko się przekonałem, że to nie takie proste. Bo chociaż można zaobserwować u niego postęp, to nie jest to postęp, którego wykresem jest linia nieustannie wznosząca się w górę, bo przecież przydarzyły mu się upadki. A jego zaparcie się swego Mistrza nie było ostatnim z nich.

Przypatrzmy się najpierw okresowi publicznej działalności Pana Jezusa. Te trzy lata, w czasie których Apostołowie towarzyszyli Panu, było czymś w rodzaju seminarium. Słuchali nauk Mistrza, widzieli Jego czyny, a przede wszystkim byli z Nim wszędzie, gdzie On ich prowadził. Wyobrażam sobie ten czas jako czas błogosławiony dla Apostołów, którzy mogli być tak blisko Nauczyciela. Jak zachowywali się oni w tym czasie? Ewangelie ukazują ich jako ludzi bojaźliwych i małej wiary; często nie rozumieli słów Mistrza, gdy On mówił o kwasie faryzeuszów, oni myśleli, że mówi o chlebie, którego nie zabrali ze sobą; gdy On mówił, że będzie cierpiał, oni proszą o pierwsze miejsca w Jego królestwie lub kłócą się o to, który z nich jest największy. I tak przez trzy lat. A jednak w czasie ostatniej Wieczerzy Pan Jezus zwróci się do nich: „Wyście wytrwali ze Mną w Moich przeciwnościach”. Wytrwali wszyscy z wyjątkiem Judasza, którego Pan nazwał „synem zatracenia”. 

„Wyście wytrwali ze Mną w Moich przeciwnościach”. Uśmiechamy się na te słowa: „Panie – co to było za wytrwanie? Panie, czy nie wiesz, że za chwilę jeden z nich wyprze się tego, że Cię zna, i to aż trzykrotnie i to pod przysięgą, a pozostali uciekną zostawiając Cię samego?” A jednak słowa Pana są prawdziwe. I Bogu niech będą dzięki!, że Pan Jezus nie wybrał ludzi idealnych, ale właśnie takich jak my, słabych i grzesznych, niepojętnych, z licznymi wadami, niewytrwałych w dobrem, skłonnych do zła. 

I chociaż Pan w Wieczerniku zapowiada zdradę Piotra, zapowiada, że inni się rozproszą zostawiając Go samego, to jednak słyszymy także: „Wyście wytrwali ze Mną w Moich przeciwnościach”. Pan jest bardzo cierpliwy. Był taki wobec Apostołów; jest taki wobec nas. To bardzo ważna nauka dla nas: Trzeba więc, żebyśmy byli cierpliwi wobec innych, starając się zobaczyć w nich pomimo słabości – dobrą wolę; trzeba, żebyśmy byli cierpliwi także wobec samych siebie. Tak naprawdę TYLKO zniechęcenie wobec siebie jest przegraną. Jak długo walczymy, i powstajemy z upadków, wszystko jest w porządku. Byleśmy nie poddali się w walce o zbawienie, byleśmy nie zniechęcili się do siebie. Moc Boża w słabości się doskonali!
Wracając do Pana i jego apostołów. Widzimy, że nie tylko w Wieczerniku przed męką, ale także po zmartwychwstaniu Pan Jezus nie kieruje do Apostołów ani jednego słowa nagany. Na próżno szukać takich słów w Ewangelii. I jeśli słyszymy jakieś Jego upomnienie to jedno: Dlaczego nie uwierzyliście w Moje zmartwychwstanie? Dlaczego brak wam wiary?

Zestawienie Judasza z Piotrem, pokazuje, że Piotr nie uczynił wielkich postępów za życia ziemskiego Pana Jezusa. A później? Po wniebowstąpieniu Pana Apostołowie zebrani wraz z Matką Pana modlą się o Ducha Świętego. I po Zesłaniu Ducha Świętego dzieje się coś niesamowitego. Ci Apostołowie, tak dotąd tchórzliwi, że zamknęli drzwi z obawy przed żydami, oto teraz nie tylko otwierają drzwi, ale jeszcze wychodzą na ulice, i Piotr i inni głoszą pierwsze kazanie. W Dziejach Apostolskich czytamy:

Wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem: «Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów! (…) Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem». Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?» - zapytali Piotra i pozostałych Apostołów. «Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego”. (Dz 2:14-38 BT)

Piotr i inni Apostołowie zostali napełnieni Duchem Świętym, z odwagą przemawiają do tłumów, przywódców, władz świeckich i religijnych. Wydaje się, że Piotr jest innym człowiekiem. A jednak, nawet i wtedy znowu objawia się brzydka cecha jego charakteru – tchórzostwo. O jednym takim przypadku napisał apostoł Paweł w Liście do Galatów: 

„Gdy następnie Kefas przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich: «Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?»” (Ga 2:11-14 BT)
I co Piotr na to upomnienie młodszego apostoła? Miał wystarczającą pokorę, żeby je przyjąć. Przyjął je z pokorą. A pokora jest znakiem jego wielkości. 

Ostatni z jego „upadków” i ostateczne powstanie z niego przekazane zostały przez tradycję. Zaznaczyłem w cudzysłowie słowo „upadek”, bo trudno to nawet nazwać upadkiem. Być może kierował się dobrymi intencjami, ale może pojawiło się tu tchórzostwo ubrane w piękne szaty troski o powierzoną mu Owczarnię – Kościół. W czasie prześladowań w Rzymie, Piotr decyduje się opuścić miasto. I wtedy spotyka Pana niosącego krzyż. „Quo vadis, Domine?” – „Dokąd idziesz, Panie?”. „Idę do Rzymu, aby dać się ukrzyżować powtórnie”. Wtedy Piotr zrozumiał, że teraz nadeszła jego godzina. Wraca do miasta, zostaje pojmany i umiera śmiercią męczeńską. Zostaje ukrzyżowany, ale prosi o ukrzyżowanie go głową do dołu, bo nie czuje się godny umierać tak, jak jego Pan, którego się zaparł. Choć umarł w pozycji odwrotnej niż jego Mistrz, to jednak stał się podobny do Niego w śmierci. I to podobieństwo jest decydujące. I ostatecznie tylko ono się liczy. I dzisiaj jest naszym szczególnym patronem od powstawania z powtarzających się upadków. 

Na podstawie tego, co powiedziałem do tej pory, myślę, że można podsumować w ten sposób: Piotr był człowiekiem dobrej, choć czasem słabej woli. Może najpiękniejszą z jego cech była ta, że był wystarczająco pokorny, aby uznać swój grzech i poprosić o jego przebaczenie; był wystarczająco pokorny, aby przyjąć upomnienie nawet wtedy, jeśli było dane przez kogoś młodszego wiekiem i pozycją; a przede wszystkim był wystarczająco pokorny, aby przyjąć przebaczającą i miłosierną miłość Pana Boga. Piotr to przykład na to, że Pan Bóg jest cudowny w swoich świętych. To Jego moc i cierpliwa miłość przemieniła Piotra w świętego. To samo może stać się w naszym życiu, nie dlatego, że jesteśmy lepsi od innych, ale dlatego, że miłość Pana Boga jest wszechmocna, silniejsza od naszej słabości. Byleśmy chcieli ją przyjąć, a w razie upadków, przyjmować wciąż na nowo. Prośmy Pana, aby uczynił cuda swej miłości w każdym z nas, tak jak uczynił w św. Piotrze.

czwartek, 12 czerwca 2014

Dlaczego katolicy tytułują papieża „Ojcem świętym”?

Dlaczego katolicy tytułują papieża „Ojcem świętym”, skoro Pan Jezus powiedział: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie”. (Mt 23, 9 BT)?

*****

W ostatnich tygodniach dwie osoby zwróciły się do mnie z prośbą o wyjaśnienie tej trudności. Dodam, że są one katolikami. Tak się składa, że to samo pytanie zadał swego czasu św. Janowi Pawłowi II Vittorio Messori (a więc również katolik), o czym możemy przeczytać w książce „Przekroczyć próg nadziei”, na str. 25-27:

Pytanie Vittoria Messori’ego:
„Wiara określa Głowę Kościoła katolickiego jako Namiestnika Jezusa Chrystusa (i jako takiego przyjmują Go wierzący). Papież jest więc uważany za człowieka reprezentującego na ziemi Syna Bożego, za człowieka ‘występującego w imieniu’ Drugiej Osoby Trójcy Świętej.
Tak mówi o sobie każdy Papież, oczywiście z wymaganą pokorą, ale nie mniejszą pewnością. Tak wierzą katolicy, którzy nieprzypadkowo nazywają Go Ojcem Świętym, Świątobliwością.
Jednak wielu innych ludzi twierdzi, że to roszczenie jest absurdalne i bezsensowne. Dla nich Papież nie jest przedstawicielem Boga, lecz jakimś przeżytkiem dawnych mitów i legend, których dzisiaj ‘człowiek dojrzały’ nie może akceptować”.

Odpowiedź św. Jana Pawła II:
„(…) Wobec Pańskiego pierwszego pytania pragnę odwołać się do słów Chrystusa, a zarazem do moich pierwszych słów z Placu św. Piotra. A więc: ‘Nie lękaj się’, gdy cię ludzie nazywają Namiestnikiem Chrystusa, gdy mówią do ciebie: Ojcze Święty albo też Wasza Świątobliwość, lub używają tym podobnych zwrotów, które zdają się być przeciwne Ewangelii. Przecież Chrystus sam powiedział: ‘Nikogo (…) nie nazywajcie ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus’ (Mt 23, 9-10). Jednakże zwroty te wyrosły na podłożu długiej tradycji. Stały się pewnego rodzaju przyzwyczajeniem językowym i również tych zwrotów nie trzeba się lękać”.

*****

Jan Paweł II odwołał się do tradycji. Zdaję sobie jednak sprawę, że to odwołanie nie będzie miało większej wartości dla tych, dla których Pismo św., a nie tradycja (a nawet nie Tradycja), są najważniejszym i ostatecznym argumentem. Jak wyjaśnić tytułowanie papieża „Ojcem świętym” w świetle słów Chrystusa przytoczonych na początku?

Zazwyczaj ten zarzut, że tytułowanie papieża Ojcem świętym sprzeciwia się słowom Pana Jezusa pochodzi od ludzi spoza Kościoła katolickiego. Jednak ci sami ludzie, którzy zarzucają katolikom postępowanie niezgodne z Ewangelią, jakoś nie zauważają, że czynią to sami, choćby tylko w odniesieniu do swoich ziemskich ojców – nazywają ich „ojcami”. A przecież Pan Jezus nie powiedział, żeby papieża nie nazywać ojcem, ale powiedział: „nikogo na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem”. Pan Jezus nie uczynił rozróżnienia pomiędzy ojcami według ciała (cielesnymi), a ojcami według ducha (duchowymi), ale powiedział, żeby NIKOGO na ziemi nie nazywać ojcem, także własnego tatę. A skoro tak, to ci, którzy zarzucają katolikom łamanie słów Pana Jezusa, nie zauważają, że czynią to samo. Jeśli zaś zarzucają innym, co sami czynią, to czyniąc tak wypowiadają swoje własne potępienie.

Także protestanccy bibliści zauważają, że autorzy biblijni nie stosują ścisłego rozgraniczenia w używaniu określeń w stosunku do Boga i ludzi. To znaczy, zauważają oni, że nie tylko autorzy biblijny używają tych samych określeń w stosunku ludzi tych samych określeń, które odnoszą najpierw do Boga.[1] Co więcej, czyni to także sam Pan Jezus. Wystarczy porównać Jego dwie wypowiedzi: „Ja jestem światłością świata (τὸ φῶς τοῦ κόσμου)” (J 8, 12) i: „Wy jesteście światłem świata (τὸ φῶς τοῦ κόσμου)” (Mt 5, 14). Pan Jezus używa tego samego określenia ("światło świata") zarówno w stosunku do siebie, jak i do uczniów. Oczywiście, uczniowie Pana są o tyle światłem świata, o ile odbijają czy mają w sobie światło Tego, który jest źródłem światła dla świata.
Nie inaczej jest z określeniem „Ojciec” w stosunku do Boga Ojca. Sprawa jest jednak o tyle bardziej poważna, że Pan Jezus użył tu słowa „nikogo”: Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23, 9). Czy to znaczy, że jesteśmy nieposłuszni Panu zwracając się w ten sposób do naszych ziemskich ojców? „O nie” – mówią (świadkowie Jehowy, niektórzy protestanci),  – „Nazywanie ziemskich ojców ojcami jest w porządku; Pan Jezus miał na myśli zwracanie się ‘ojcze’ do innych”. I tu padają przykłady nazywania "ojcem" papieża czy katolickich księży (o ile w jęz. polskim wśród katolików przyjął się zwyczaj zwracania się do zakonników „ojcze”, to w jęz. angielskim ten zwrot używany jest do wszystkich księży, nie tylko zakonnych, ale i diecezjalnych). Jeśli sprawy mają się tak, jak mówią (świadkowie Jehowy, niektórzy protestanci), to w takim razie, św. Paweł zdaje się o tym nie wiedzieć, lub świadomie postępuje wbrew nauczaniu Pana, bowiem Abraham nazywa „ojcem” wszystkich wierzących (por. Rz 4, 16). Co więcej, o zgrozo, Apostoł Narodów nazywa tak siebie (1 Kor 1, 14-15; por. Ga 4, 19)!

Jak to pogodzić? Wskazując na analogiczne (podobieństwo przez proporcję) znaczenie słowa „ojciec” w odniesieniu do Boga i do ludzi. Inne znaczenie ma słowo „ojciec”, które wymawiamy odmawiając modlitwę Pańską, a inne ma znaczenie to słowo, które Apostoł Narodów stosuje do Abrahama czy do siebie. „Ojciec” w odniesieniu do Boga oznacza „Ojca” par excellence; oznacza Tego, który jest źródłem wszelkiego ojcostwa w niebie i na ziemi. Zdanie to zawiera aluzję do wersetu z Listu do Efezjan:

„Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego bierze nazwę wszelki ród na niebie i na ziemi”. (Ef 3, 14-15 BT). Aluzja jest mało oczywista, jeśli weźmie się przekład Biblii Tysiąclecia. Natomiast staje się bardziej oczywista w tłumaczeniu Biblii Warszawskiej, która oryginalne słowo πατριὰ (potomkowie, pochodzenie, rasa, rodzina) oddaje przez „ojcostwo”:  „Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi bierze swoje imię…” (Ef 3, 14-15).

To Bóg jest początkiem wszystkiego, a więc od niego pochodzi także każdy rodzaj ojcostwa. On jest Ojcem par excellence, a każdy inny ojciec, czy to fizyczny czy to duchowy, jest ojcem o tyle, o ile jest ojcem w Nim.  Innymi słowy: Pan Jezus mówiąc „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” użył figury retorycznej zwanej hiperbolą. Polega ona na zastosowaniu przesady, której celem jest podkreślenie tego, co się chce przekazać. Jezus mówiąc: „Nikogo na ziemi nie nazywajcie ojcem, bo jest wasz Ojciec, Ten w niebie” pragnie podkreślić, że ojcostwo Boga przewyższa każdy inny rodzaj ojcostwa, tak że właściwie czy to ojcostwo fizyczne czy duchowe ojców ziemskich jest tylko cieniem ojcostwa Boga, i jest ojcostwem o tyle, o ile nosi w sobie ślad ojcostwa Boga.

Podobnie jest ze słowem „nauczyciel”. Pan Jezus stosuje je do siebie, i mówi, że tylko On (Chrystus) jest Nauczycielem, dlatego Jego uczniowie nie powinni nazywać tak nikogo innego (Mt 23, 7-8). A jednak to określenie jest zastosowane w Piśmie św. także wobec innych (np. w Dz 13, 1; 1 Kor 12, 28), i także (znowu) św. Paweł stosuje to określenie do siebie (1 Tm 2, 7; 2 Tm 1, 10-11). Czyży zatem św. Łukasz czy św. Paweł byli nieposłuszni nauczaniu Chrystusa, jedynego Nauczyciela? Tak, o ile ktoś rozumie, że słowo „nauczyciel” ma takie samo znaczenie wtedy, kiedy jest użyte na określenie Chrystusa, jak i wtedy, kiedy odnosi się do św. Pawła czy innych nauczycieli, o których mówi Nowy Testament; nie, jeśli przyjmiemy, że słowo nauczyciel ma inne znaczenie w odniesieniu do Pana, a inne w odniesieniu do wszystkich innych nauczycieli. Ponieważ, mam nadzieję, że nikt nie uważa, że Apostołowie byli nieposłuszni Panu, sądzę, że zgodzimy się z wnioskiem analogicznym do tego powyżej: różni ludzi są o tyle nauczycielami, przede wszystkim nauczycielami wiary, o ile są nauczycielami w Chrystusie, jedynym Nauczycielu.

*****

Dotychczasowy tekst był uzasadnieniem negatywnym, to znaczy pokazał, że nazywanie papieża czy kapłana „ojcem” nie sprzeciwia się słowom Pana Jezusa. Jednak ten tekst nie uzasadnił w sposób pozytywny, dlaczego katolicy nazywają papieża i kapłanów „ojcami”. Temu będzie poświęcona poniższa część tego rozważania.

W Ewangelii według św. Mateusza zapisane zostały słowa Pana Jezusa uzasadniające prymat papieski:

„Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Szymon Piotr: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego». Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr czyli Skała, i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie»” (Mt 16, 15-19).

Także protestanccy bibliści przyznają, że słowa Pana Jezusa o związywaniu i rozwiązywaniu skierowane do Piotra są nawiązaniem do tych, o których czytamy u proroka Izajasza:
„(…) tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce: on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy. Wbiję go jak kołek na miejscu pewnym; i stanie się on tronem chwały dla domu swego ojca” (Iz 22, 20-23).
klucze na plecach

Uważny czytelnik zauważy nie tylko nawiązanie do Eiakima, który otrzymał „klucz na ramię do otwierania i zamykania”, ale także wskazanie, że będzie on „ojcem dla mieszkańców Jeruzalem i dla domu Judy”. Eliakim nie był królem, ale zarządcą, i określenie „ojciec” było tu użyte nie w stosunku do króla, ale właśnie do zarządcy. Eliakim miał zastąpić Szebnę na stanowisku zarządcy pałacu królewskiego, bo ten okazał się niewierny. Klucze oznaczały, że otrzymał on władzę nad pałacem. Po jego śmierci (albo stracie urzędu) klucze, a z nimi i władza przechodziły na następcę (niezależnie od tego, czy był wierny czy nie). W nawiązaniu Pana Jezusa do słów proroka Izajasza możemy widzieć, jak się wydaje, nie tylko aluzję do sukcesji papieskiej, ale także do tytułowania papieży „ojcze”.
Nie jest to jednak najważniejszy element pozytywnego uzasadnienia nazywania papieża i katolickich kapłanów „ojcami”. Bo ważniejszym jest głębokie przekonanie obecne w Starym Testamencie wskazujące na to, że kapłaństwo ma coś z ojcostwa czy że po prostu jest rodzajem ojcostwa zgodnie ze słowami zapisanymi w Księdze Sędziów:

„Wtedy Mika rzekł do niego: «Skąd przychodzisz?» Odpowiedział mu: «Jestem lewitą z Betlejem judzkiego i szukam miejsca, aby zamieszkać». «Zostań u mnie - rzekł do niego Mika - i bądź mi ojcem i kapłanem, za to dam ci każdego roku dziesięć srebrników, gotowe szaty i wyżywienie». Lewita poszedł z nim”. (Sdz 17, 9-10 BT, por. Sdz 18, 19).

Podobne utożsamienie, a przynajmniej aluzję do utożsamienia kapłaństwa z ojcostwem znajdziemy też w Księdze Rodzaju 45, 8:

„Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu”. (Rdz 45, 8 BT)
Józef, sprzedany przez braci do Egiptu, został wyniesiony do funkcji doradcy faraona i zarządcy Egiptu. Biblia Tysiąclecia oddaje słowem „doradca” słowo hebrajskie oznaczające ojca, dlatego Biblia Gdańska tłumacząca dosłownie oddaje ten werset w sposób następujący: „Teraz tedy nie wyście mię tu posłali, ale Bóg, który mię postanowił ojcem Faraonowym, i panem wszystkiego domu jego, a panującym nad wszystką ziemią Egipską”. (Rdz 45, 8 BG)

Część biblistów zarówno żydowskich, jak i chrześcijańskich widzi tu w określeniu Józefa właśnie funkcję kapłańską. Oto fragment komentarza protestanckiego: „Użycie tytułu ‘ojciec faraona’ najprawomocniej odnosi się do egipskiego tytułu itntr ‘ojciec boga’, stosowanego w odniesieniach do piastujących wysokie stanowiska i kapłanów służących na dworze faraona. ‘Ojciec’ przedstawia doradczą funkcję, być może porównywalną do roli kapłana zatrudnionego przez Mikę w Sdz 17, 10 czy też roli Elizeusza jako doradcy na dworze króla izraelskiego w 2 Krl 6, 21.”[2]

Podsumowanie: Sądzę, że nazywanie papieża czy katolickich kapłanów w ogóle „ojcami” ma wystarczające podstawy biblijne. Nie jest to tytuł honorowy. Niektórzy odczuwają dyskomfort w zwracaniu się „ojcze” do kapłanów zakonnych. W to miejsce wolą używać słowa „ksiądz”. A jednak właśnie to słowo jest tytułem honorowym pochodzącym od słowa „książę”. Nazywanie kapłanów „ojcami” nie jest nadawaniem im tytułów honorowych, ale raczej przypomnieniem i wezwaniem skierowanym do kapłanów począwszy od Ojca św., poprzez biskupów, a skończywszy na kapłanach bez święceń wyższych, do tego, aby byli duchowymi ojcami, o czym niedawno przypomniał Ojciec św. Franciszek: powołanie kapłanów streszcza się w powołaniu do duchowego ojcostwa: jak ojcostwo fizyczne jest dawaniem życia fizycznego, tak ojcostwo duchowe jest dawaniem życia duchowego.[3]
______________________
[1] Por. „Autorzy Nowego Testamentu nie uważali na niestosowne odnosić do członów Chrystusowego Kościoła terminów, które odnoszą się do Niego. Dla przykładu, sam Piotr (1 P 2, 4) nazywa Chrystusa ‘żywym kamieniem’, a w wierszu 5. zwraca się do Kościoła, ‘żyjących kamieni’. W Ap 21, 14 fundamentem niebieskiego miasta są imiona dwunastu Apostołów, a w Ef 2, 20 jest powiedziane: ‘(Jesteście) zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus’. (Marvin R. Vincent, „Word Studies in the New Testament”)
[2] (Matthews, V. H., Chavalas, M. W., & Walton, J. H. (2000). “The IVP Bible background commentary: Old Testament” (electronic ed.) (Ge 45:8). Downers Grove, IL: InterVarsity Press.)