„To drugie
napomnienie, najdroższa córko, zjawia się w ostatniej godzinie, gdy już nie ma
ratunku. Człowiek znajduje się u wrót śmierci i wtedy budzi się robak sumienia,
którego nie czuł, oślepiony przez miłość własną; lecz teraz, w chwili śmierci,
gdy człowiek widzi, że nie może ujść rąk moich, robak zaczyna go toczyć
wyrzutami z powodu tak wielkiego zła, do którego przywodzą duszę grzechy.
Gdyby dusza ta
miała światło, którego potrzeba, aby poznać winę swą i bolała nad nią, nie z
powodu męki piekielnej, która po niej następuje, lecz dlatego, że obraziła
Mnie, który jestem najwyższą i wieczną dobrocią, jeszcze znalazłaby
miłosierdzie.
Lecz jeśli
przekroczyła próg śmierci bez światła, tylko z wyrzutami sumienia, bez nadziei
w krwi, przejęta własnym cierpieniem, bolejąc nad swą zgubą, a nie z powodu
obrazy mojej: dochodzi do potępienia wiecznego. Wtedy sprawiedliwość moja
oskarża ją surowo za niesprawiedliwość i fałszywy sąd, nie tylko w ogólności za
niesprawiedliwości i fałszywe sądy, których używała we wszystkich działaniach
swoich, lecz także i przede wszystkim za szczególną niesprawiedliwość, którą
popełniła w tej ostatniej chwili i za fałszywy sąd, który wydała, uważając, że
nędza jej jest większa, niż miłosierdzie moje.
Oto grzech niewybaczalny,
ani w tym życiu, ani w przyszłym. Dusza odtrąciła miłosierdzie moje, wzgardziła
nim i grzech ten jest cięższy, niż wszystkie inne grzechy, które popełniła
(por. Mt 12,31-32). Toteż rozpacz Judasza była bardziej obraźliwa dla Mnie i
boleśniejsza dla Syna mojego, niż jego zdrada. Więc dusza jest oskarżona za ten
fałszywy sąd, że uważała grzech swój za większy, niż moje miłosierdzie i przeto
jest karana z szatanami i dręczona wiecznie z nimi.
Jest też
oskarżona o niesprawiedliwość, którą popełnia wtedy, gdy boleje bardziej z
powodu swojej zguby, niż mojej obrazy. Popełnia istotnie niesprawiedliwość, bo
nie oddaje Mi tego, do czego mam prawo, ani sobie tego, co do niej należy. Mnie
winna oddawać miłość i gorycz ze skruchą serca, którą winna ofiarować w obliczu
moim za zadaną mi obrazę. A ona czyni przeciwnie, daje sobie całą miłość,
współczuje tylko z sobą, boleje tylko z powodu kary, którą ściągnął na nią
grzech”. (Św. Katarzyna ze Sieny, „Dialogi” XXXVII, http://sienenka.blogspot.de/2011/01/dialog-sw-katarzyny-xxxvii.html
).
Z tych słów Pana,
wypowiedzianych do św. Katarzyny ze Sieny i przez nią zapisanych, wynika, że
każdy, największy nawet grzesznik ma jeszcze w godzinie śmierci szansę na
zbawienie. Jest to szansa ostateczna. Drogą do skorzystania z zaproponowanej mu
szansy jest:
1.
doskonały żal za grzechy i
2.
ufność w Boże miłosierdzie, które większe jest niż suma wszystkich grzechów największego grzesznika.
Ad. 1. Doskonały
żal za grzechy polega na żalu, skrusze czy smutku z powodu obrazy Boga. Jeśli
grzesznik zdobędzie się na taki żal, ma szansę na zbawienie, nawet jeśli jego
grzechy byłyby „jak szkarłat” (por. Iz 1, 18). Zatem nie wystarczy żal niedoskonały,
który polega na żalu z powodu skutków grzechu/ów uderzających w grzesznika,
które go/je popełnił. Mówiąc bardziej konkretnie: Karą za grzech ciężki jest
potępienie. Jeśli grzesznik żałuje za grzech tylko z tego powodu, że jego
skutkiem jest wieczne potępienie, co w chwili śmierci dokładnie poznaje, taki
żal za grzechy nie wystarczy, żeby skorzystać z Bożego miłosierdzia i przez to
uniknąć potępienia. Potrzebny jest właśnie żal
za grzechy doskonały, który jest
niczym innym, jak formą miłości do Boga.
Jeśli żałuję za grzechy właśnie z tego powodu, że moim grzechem Go zasmuciłem,
to pokazuję przez to moją miłość do Niego. Jeśli natomiast żałuję tylko dlatego,
że popełniony grzech uderza we mnie, to żal taki pokazuje tylko miłość własną,
a stąd do miłości do Boga jeszcze daleka droga.
Przy okazji
trzeba powiedzieć, że żal niedoskonały jest wystarczający przy sakramencie
spowiedzi. Widać z tego dobrodziejstwo spowiedzi, ponieważ, jak sądzę, żal
doskonały za grzechy jest bardzo trudny do osiągnięcia.
Ad. 2. A jednak miłosierdzie
Boże jest większe niż wszystkie grzechy razem największego nawet grzesznika. Ale
żeby być zdolnym do przyjęcia Bożego miłosierdzia muszę uwierzyć, że tak jest;
muszę zaufać Bożemu miłosierdziu; muszę uwierzyć w Bożą miłość, tzn. muszę
uwierzyć, że Bóg kocha mnie pomimo wszystkich popełnionych przeze mnie
grzechów. Taki akt wiary jest bardzo trudny w godzinie śmierci, kiedy z całą
jasnością poznaję moje grzechy, kiedy widzę ich skutki. Wtedy właśnie poznaję,
że nie ma we mnie niczego, czym mógłbym zasłużyć na Bożą miłość. Wtedy pozostaje
jedynie pokora, który zdolna jest do przyjęcia darmowej Bożej miłości. Pokora
jest koniecznym warunkiem, który uzdalnia mnie do przyjęcia Bożej miłości.
Pokora leży u podstaw ufności, która otwiera się na Bożą miłość.
O ile doskonały
żal za grzechy jest próbą czy dowodem miłości do Boga, o tyle ufność w Boże
miłosierdzie jest wiarą w miłość Boga do mnie. Bóg ofiaruje grzesznikowi swoją
miłość, a ten może ją przyjąć i odpowiedzieć przez ufność i doskonały żal za
grzechy.
nic dodać nic ująć
OdpowiedzUsuń