Celibat – problem niekatolików? Tak, właśnie tak: niekatolików
bardziej niż katolików, a nawet bardziej niż samych zainteresowanych czyli
księży. Ostatnio spotkałem się z tym przejawem „troski” o ich zbawienie na
Salonie24, a autorem tekstu „Zagrożony celibat”, przez pewien czas
wiszącego na SG, jak się wydaje, jest członek organizacji zapoczątkowanej przez
Charlesa T. Russella.
Nie jest to pierwsza tego rodzaju dyskusja, którą dane mi było prowadzić.
To, co uświadomiłem sobie w czasie dyskusji z przeciwnikami celibatu duchownych
i poszukiwań w Piśmie św. odpowiedzi na ich zarzuty, można wyrazić krótko
parafrazując tytuł popularnej swego czasu piosenki Danuty Rinn: „Gdzie te
chłopy?”, czyli „Gdzie są te ‘apostołki’?” (bo chyba tak trzeba nazywać żony
apostołów). Gdzie o nich mowa na kartach Pisma św.? To, co dla wielu jest tak
oczywiste, (że apostołowie, biskupi i prezbiterzy mieli żony), wcale takie
oczywiste nie jest. Jedno jest pewno: Biblia o nich milczy. I to milczenie jest
bardzo wymowne… Ale dajmy głos adwersarzowi:
- „W Ewangelii według św. Łukasza (8, 1-3) czytamy, że Jezusowie
towarzyszyły kobiety. Nie można wykluczyć, że były wśród nich żony apostołów”.
Słusznie, tego wykluczyć się nie da. Ale też jest prawdą, że nie ma tam
napisane, iż wśród wymienionych kobiet były także apostołów. W dodatku, Łukasz,
który wspomina o kobietach towarzyszących Jezusowi i apostołom, podając
odpowiedź Pana Jezus Piotrowi, jako jedyny z Ewangelistów wymienił
także „żony” opuszczone dla królestwa Bożego:
„Wówczas Piotr rzekł: ‘Oto my opuściliśmy swoją własność i poszliśmy za
Tobą’. On im odpowiedział: ‘Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu albo żony,
braci, rodziców albo dzieci dla królestwa Bożego, żeby nie otrzymał daleko
więcej w tym czasie, a w wieku przyszłym - życia wiecznego’”. (Łk 18, 28-30 BT;
por. Mt 19, 27-30; Mk 10, 28-31).
- „No, ale przecież Piotr! Jest w Ewangelii mowa o jego teściowej, no więc
jest oczywiste, że miał żonę”.
Owszem, nie da się zaprzeczyć, że Ewangeliści wspominają teściową
pierwszego z apostołów. Jednak zastanawiające i znamienne jest, że żaden z nich
nie wspomina jej w relacjonując odwiedziny Pana w domu Piotra i Andrzeja,
podczas których uzdrowił teściową tego pierwszego (Mk 1, 29-31, por. Mt 8,
14-17; Łk 4, 38-41). Opis choroby implikuje, że była ona poważnie chora.
Uzdrowienie jest natychmiastowe. Chora zaraz po odzyskaniu zdrowia zajmuje się
gośćmi. Intrygują jest w całej tej scenie nieobecność jej córki, a żony Piotra.
Oczywiście nie możemy wykluczyć, że podobnie jak Maria, siostra Łazarza i
Marty, usiadła przy stopach Pana słuchając jego słów, a całą troskę o gości
pozostawiła swojej mamie, ale gdyby tak było, to jest bardzo wątpliwe, że swoim
zachowaniem w opisywanej przez Ewangelistę sytuacji zasłużyłaby na pochwałę
Pana, która stała się udziałem siostry Marty (Łk 10, 42). Żaden z Ewangelistów
nie czyni najmniejszej wzmianki o pierwszej „papieżowej” pomimo, mimo iż
opowiadanie o uzdrowieniu teściowej Piotra zamieszczone jest przez wszystkich
synoptyków. Komentatorzy podejmują różne próby wytłuczenia jej nieobecności,
ale pozostają one w sferze domysłów. Najbardziej prawdopodobne wydaje się
wyjaśnienie mówiące o tym, że Piotr w tym czasie był wdowcem. Pewne jest tylko
jedno: żona Piotra nie jest wspomniana ani w tym opowiadaniu, ani na żadnym
innym miejscu w całym Nowym Testamencie.
- „Zaraz, zaraz, ale czyż św. Paweł nie wspomina żony Piotra i mówi o niej,
nie jak się mówi o zmarłej, ale właśnie jak o żyjącej i towarzyszącej w
podróżach apostolskich męża”.
Zgadza się, że Apostoł Narodów wspomina Piotra i towarzyszącą mu w jego
podróżach apostolskich kobietę, ale nie jest takie oczywiste, że była to jego
żona. Czytamy o tym w 1 Kor:
„Czyż nie wolno nam brać z sobą niewiasty - siostry, podobnie jak to czynią
pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas?” (9, 5). Jest to tłumaczenie
Biblii Tysiąclecia. Ale protestanci tłumaczą np. w ten sposób:
“Czy nie mamy prawa zabierać [ze sobą]siostry – żony jak inni
apostołowie, bracia Pana i Kefas?” (UBG - Uwspółcześniona Biblia Gdańska,
wydana przez Fundację Wrota Nadziei).
Podczas gdy Tysiąclatka tłumaczy „niewiasta – siostra”, UBG ma w tym
miejscu: „siostra – żona”. Trzeba przyznać, że protestanckie tłumaczenie
wiernie oddaje kolejność słów w oryginale: w Biblii greckiej najpierw jest
słowo oznaczające siostrę (adelfe), a dopiero później to drugie słowo – tak
różnie tłumaczone: w Tysiąclatce przez słowo „niewiasta” czyli „kobieta”, zaś w
UBG – „żona”. Różnica bierze się stąd, że greckie słowo γυνή (czyt. gyne), podobnie jak w jęz. niemieckim „Frau”
– może oznaczać zarówno „kobietę” (w sensie „dowolną kobietę”), jak i „żonę”.
Które tłumaczenie jest poprawne? Szukając odpowiedzi na to pytanie, zacznijmy
od komentarza katolickiego:
„Pierwszym jest prawo do jedzenia i picia, co oznacza
prawdopodobnie prawo do jedzenia i picia na koszt Kościoła, któremu służy, ale
może oznaczać także oznaczać prawo do spożywania pokarmu ofiarowanego bożkom.
(Później sprecyzuje warunki, pod którymi chrześcijanie mogą to czynić.) Drugim
jest prawo do zabierania z sobą żony chrześcijanki, dosłownie:
‘siostrę kobietę’ lub ‘siostrę żonę’. W pismach apostolskich słowo ‘siostra’,
podobnie jak ‘brat’ odnosi się do chrześcijan. Chociaż kilku Ojców Kościoła
uważało, że Paweł nawiązywał do usługującej kobiety, podobnie jak kobiety,
które służyły Jezusowi i Jego uczniom w Łk 8, 1-3, to jednak sprawiłoby, że
słowo ‘gyne’ (‘kobieta, żona’) byłoby zbyteczne, i dlatego
słuszne jest tłumaczenie New American Bible (Biblia używana w liturgii Kościoła
katolickiego – amerykański odpowiednik Tysiąclatki – dopisek PK) – ‘żona’, z
czym zgadza się większość współczesnych uczonych.[1]
W podobnym duchu wypowiada się protestancki autor Marvin R. Vincent. W
„Word Studies in the New Testament” pisze w ten sposób:
„Siostry, żony. Błąd. ‘Siostra’ oznacza chrześcijańską
kobietę, będącą członkiem Kościoła, jak to jest w Rz 16, 1; 1 Kor 7,
15; Jk 2, 15. To słowo stoi w apozycji do słowa ’żona’: ‘Żony,
która jest siostrą’, albo ‘wierzącą’. (Tak tłumaczy Revised
Version of the New Testament). Także ona, podobnie jak jej mąż, ma prawo do
utrzymania przez Kościół. Niektórzy Ojcowie Kościoła twierdzą, że chodzi tu nie
o żonę, ale o żeńską pomoc, ‘serviens matrona’, która
przyczyniała się do utrzymania apostołów, podobnie jak kobiety służące
Chrystusowi. Jednak nie ma podstaw do takiej interpretacji. Stoi ona bowiem w
sprzeczności z przykładem Piotra, którego imię zostało wymienione na końcu
wiersza; por. Mt 8, 14; a oprócz tego, według Pawła ta pomoc [kobiety
towarzyszącej apostołowi] powinna być kontynuowana. Ta praktyka rozwijała się w
Kościele aż Soboru w Nicei, który z powodu nadużyć zabronił jej dalszego
kontynuowania”.[2]
Vincent odczytuje słowo „gyne” jako „żona”, a za nim część komentatorów
protestanckich, a nawet katolickich, o czym mieliśmy się okazję przekonać
trochę wcześniej. Niektóre komentarze, przed wszystkim nie-katolickie, idą po
tej linii jeszcze dalej, twierdząc, że św. Paweł w 1 Kor 9, 5 mówi o prawie
apostołów do zawierania przez nich małżeństwa. Jednak nie wszyscy, bo inni z
nich, także protestanccy, chociaż zdają sobie sprawę z „atrakcyjności” takiej
interpretacji, widzą także jej słabość.[3]
Odpowiadając na komentarze Montague’a i Vincenta trzeba powiedzieć, że:
1. Na podstawie 1 Kor 7, 7-8 jest sprawą oczywistą, że św. Paweł był człowiekiem
bezżennym. Co więcej, to był jego świadomy wybór, który zaleca innym. Jeśli
zatem mówi o prawie brania ze sobą „siostry niewiasty”, jest oczywiste, że nie
mówi o swojej żonie-chrześcijance, ale o kobiecie-siostrze. Dlatego słowo
„gyne” nie oznacza tu „żony”, ale „kobietę”. „Niektórzy ludzie, nie rozumiejąc
tego fragmentu, tłumaczyli to słowo ‘żona’. Dwuznaczność greckiego słowa
zwiodła ich, bo to samo słowo oznacza żonę i kobietę. Jednakże Apostoł umieścił
te słowa w taki sposób, żeby ludzie nie powinni dać się wprowadzić w błąd, bo
przecież nie powiedział jedynie ‘kobieta’, ale ‘siostra kobieta’, i nie
powiedział ‘poślubić’, ale ‘wziąć z sobą’ (św. Augustyn, „The Work of the
Monks”, 2).[4]
2. Tak, to prawda, że Sobór Nicejski na skutek istniejących nadużyć
zabronił misjonarzom brać z sobą towarzyszki – chrześcijanki, która nie była
jego żoną. Ale właśnie sam ten fakt potwierdza, że taka praktyka istniała. Nie
ma tu znaczenia, że Apostoł wypowiedział się za jej utrzymaniem, bo przecież
Sobór Nicejski był trzysta lat później. (Jest tu pewna analogia do praktyki
spożywania krwi. Chociaż w Dz 15 została ona zabroniona, to jednak z biegiem
czasu Kościół uznał, że rozporządzenie to nie ma już mocy obowiązującej.)
3. Najważniejszym jednak argumentem jest kontekst interesującej nas
wypowiedzi. Z 1 Kor 9, 1-18 w sposób oczywisty wynika św. Paweł mówi tylko o jednymprawie
– prawie do utrzymania przez Kościół w Koryncie za głoszenie mu Ewangelii.
Chociaż ma takie prawo, nie tylko do utrzymania siebie, ale także towarzyszącej
mu kobiety (gdyby taką brał ze sobą), to właśnie żeby nie stawiać przeszkód
głoszonej przez siebie Ewangelii, dobrowolnie z tego prawa rezygnuje (w.
12.15), a swoją zapłatę za głoszenie Dobrej Nowiny widzi właśnie w tym, że
czyni to bez zapłaty, i nie korzysta z prawa[5], które mu daje Ewangelia (w. 18).
4. W czternastu wersetach Dziejów Apostolskich (np. 1, 16; 2, 29) mamy
wyrażenie analogiczne do „siostry-kobiety” w 1 Kor 9, 5). Chodzi o zwrot ἄνδρες ἀδελφοί (czyt. andres adelfoi)
„mężczyźni bracia”, gdzie tym pierwszym słowem jest „andres”, które może oznaczać
zarówno „mężowie” jak i „mężczyźni”, czyli podobnie jak słowo „gyne”, które
może oznaczać zarówno „żonę”, jak i „kobietę”.
We wszystkich tych wersetach w Biblii Tysiąclecia czytamy tylko jedno
słowo: „bracia”, nie zaś „mężowie bracia”. O ile w jęz. polskim słowo „mężowie”
słusznie zostało uznane za zbyteczne, jest ono zachowane w oryginale greckim.
Podobnie czynią tłumacze New American Bible. We wszystkich tych czternastu
wersetach oryginalne „mężowie bracia” oddają jednym słowom: „bracia”. Niestety,
nie stosują tej samej zasady w 1 Kor 9, 5, i apozycję „siostry-kobiety” nie
oddają słowem „siostra”, ale „a Christian wife” – „żona chrześcijanka”. Nie są
jedyne przykłady. Na inne wskazuje protestancki autor Archibald T. Robertson w
książce: „Gramatyka grecka Nowego Testamentu w świetle historycznych badań”:
„Użycie słów ‘mężczyzna, człowiek, kobieta’ w apozycji wydaje się zbędne,
jednakże jest w pełni zrozumiałe. Słowo [stojące] w apozycji określa bliżej to
drugie słowo, jak np. ‘mężczyzna prorok’ (Łk 24, 19), ‘człowiek pan domu’ (Mt
21, 33); por. ‘mężczyźni bracia’ (Dz 1, 16), i ‘mężczyźni zabójcy’ (Dz 3, 14);
także ‘mężczyźni Izraelici’ (Dz 2, 22), ‘mężowie Ateńczycy’ (Dz 17, 22). (…)
Także ‘do kobiety wdowy’ (Łk 4, 26), ‘do człowieka ojca rodziny’ (Mt 13, 52)”.[6]
W Biblii Tysiąclecia we wszystkich tu wymienionych miejscach słowa
„mężczyzna, człowiek, kobieta” zostały pominięte, i tak dla przykładu, w Łk 24,
19 nie czytamy, że „Jezus był mężczyzną prorokiem”, ale: „Zapytał ich: «Cóż
takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który
był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego
ludu”; w Łk 4, 26 nie czytamy, że Eliasz był posłany „do kobiety wdowy”, ale:
„(…) do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej”; a w Mt 21, 33 nie
ma napisane: „był pewien człowiek gospodarz”, ale: „Był pewien gospodarz,
który założył winnicę”. Podobnie czynią tłumacze New American Bible. We
wszystkich tych miejscach pomijają słowa: „mężczyzna, człowiek, kobieta”.
Wyjątek czynią tylko w 1 Kor 9, 5.
Dla nieprzekonanych mam jeszcze jeden argument. Szukając w Piśmie św.
apozycji złożonej z tych samych słów, to ta w 1 Kor 9, 5: ἀδελφὴν γυναῖκα, ale o odwrotnej
kolejności, znalazłem ją w 1 Krl 11, 19 BT w Septuagincie, czyli żydowskim
tłumaczeniu Starego Testamentu na jęz. grecki): „Ponieważ Hadad pozyskał
wielkie łaski u faraona, ten dał mu za żonę siostrę (γυναῖκα ἀδελφὴν) swej żony, siostrę
królowej Tachpnes”. Skoro γυναῖκα ἀδελφὴν w 1 Krl 11, 19 oznacza „wzięcie (czyjejś) siostry za
żonę”, to ze względu na kontekst dalszy Pierwszego Listu do Koryntian te dwa
słowa 1 Kor 9, 5 trzeba przetłumaczyć: „Czyż nie wolno nam brać z sobą kobietę
jako siostrę, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i
Kefas?”. Zatem nawet jeśli Paweł i inni Apostołowie mieli żony, to z 1 Kor 9, 5
wynika, że traktowali je jak brat siostrę. Taką interpretację potwierdza
Klemens Aleksandryjski, który w odróżnieniu od innych Ojców Kościoła uważa, że
Apostołowie udając się w podróże misyjne brali ze sobą συζυγους (czyt.: zysygus, greckie słowo, które tu używa Klemens,
można przetłumaczyć za pomocą słów: „żony” lub „współpracownice”), ale nie
współżyli z nimi w sposób właściwy małżonkom, bo były one dla nich właśnie jak
siostry. Pomagały one apostołom w docieraniu z Ewangelią do pomieszczeń kobiet.
W ten sposób unikano ewentualnych zgorszeń, które mogłyby powstać, gdyby
udawali się tam mężczyźni.[7]
„No dobrze, ale przecież sam Apostoł (Paweł) pisząc do Tymoteusza czy
Tytusa, wyraźnie podaje, że biskupem, prezbiterem czy diakonem powinien być
mężczyzną mający żonę”:
„Nauka ta zasługuje na wiarę. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, pożąda dobrego
zadania. Biskup więc powinien być nienaganny, mąż
jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do
nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale
opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem,
trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie
stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Nie [może]
byćświeżo ochrzczony, ażeby wbiwszy się w pychę nie wpadł w diabelskie
potępienie. Powinien też mieć dobre świadectwo ze strony tych, którzy są z
zewnątrz, żeby się nie naraził na wzgardę i sidła diabelskie”. (1 Tm 3:1-7 BT)
„W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił
i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, [może
nim zostać] jeśli ktoś jest nienaganny, mąż jednej żony,
mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność”. (Tt 1:5-6 BT)
„Diakonami tak samo winni być ludzie godni, w mowie nieobłudni,
nienadużywający wina, niechciwi brudnego zysku, [lecz]utrzymujący
tajemnicę wiary w czystym sumieniu. I oni niech będą najpierw poddawani próbie,
i dopiero wtedy niech spełniają posługę, jeśli są bez zarzutu. Kobiety również
- czyste, nieskłonne do oczerniania, trzeźwe, wierne we wszystkim. Diakoni
niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami.
Ci bowiem, skoro dobrze spełnili czynności diakońskie, zdobywają sobie zaszczytny
stopień i ufną śmiałość w wierze, która jest w Chrystusie Jezusie”. (1 Tm
3:8-13 BT)
Tak, biskupami, prezbiterami (kapłanami) i diakonami mogli zostać mężczyźni
– „mężowie jednej żony”. Czy to znaczy, że musieli być żonaci?
Nie, chodziło o coś innego. Wyrażenie to oznaczało, że nie wolno było nakładać
ręce (udzielać święceń) mężczyźnie, który był dwa razy żonaty. Analogiczne
wyrażenie tylko w odniesieniu do kobiet – kandydatek do stanu konsekrowanych
wdów– można spotkać w cytowanym 1 Liście do Tymoteusza:
„Do spisu należy wciągać taką wdowę, która ma co najmniej lat
sześćdziesiąt, była żoną jednego męża, ma za sobą świadectwo o [takich]dobrych
czynach: że dzieci wychowała, że była gościnna, że obmyła nogi świętych, że
zasmuconym przyszła z pomocą, że pilnie brała udział we wszelkim dobrym
dziele”. (1 Tm 5:9-10 BT)
Należące do stanu wdów w Kościele mogły zostać kobiety – „żony jednego
męża”. Ale przecież ich mężowie nie żyli, bo inaczej nie byłyby wdowami.
Analogicznie wyrażenie „mężowie jednej żony” może odnosić się do mężczyzn,
którzy byli wdowcami.
Interesującym jest fakt, że w powyższych fragmentach odnoszących się do
kandydatów na biskupów, prezbiterów i diakonów jest mowa o wymaganiach
donoszących się do ich kobiet – żon kandydatów - tylko w przypadków
diakonów. We wszystkich tych fragmentach (także w tym odnoszącym się do wdów)
jest mowa o DZIECIACH kandydatów, natomiast o WSPÓŁMAŁŻONKACH tylko w przypadku
diakonów. Brak wzmianki o żonach kandydatów na biskupów i prezbiterów jest
bardzo wymowny. Jak wiadomo, i dzisiaj święci się na diakonów mężczyzn żonatych
(chodzi tu o urząd diakona stałego, czyli takiego, dla którego
diakonat nie jest drogą do kapłaństwa).
Można zapytać o powody, dla których św. Paweł w powyższych fragmentach
odnoszących się do biskupów i kapłanów, nie wspomina ich żon. Może właśnie z
tych samej przyczyny, dla której nie są wspomniani mężowie wdów – już nie żyli.
Zatem jest możliwe, że już w czasach św. Pawła na biskupów i prezbiterów
powoływano tylko kawalerów lub wdowców.
W komentarzu autor wspomnianego na początku tekstu na Salon24 napisał:
„Dogmaty i tradycja ważniejsze od wzoru Chrystusowego?”
Celibat nie jest dogmatem KK, ale jest prawdą, że Kościół wymagając
bezżenności od kandydatów na kapłanów odwołuje się do tradycji i wzoru
Chrystusowego, który sam był bezżenny i pochwalał bezżenność podejmowaną dla
królestwa Bożego:
„Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i
są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy
bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może
pojąć, niech pojmuje!” (Mt 19:12 BT)
Pan wypowiadając te słowa był świadomy, że ich zrozumienie nie będzie
oczywiste.
[1] Montague,
G. T. (2011). “First Corinthians” (p. 151). Grand Rapids, MI: Baker
Academic.
[2] Vincent,
M. R. (1887). “Word studies in the New Testament” (Vol. 3, pp.
228–229). New York: Charles Scribner’s Sons.
[3] “Those who
see this as a second issue over his apostolic rights suggest that all of this
means ‘Don’t I have the right to be married?’ and that it might thus be related
to the issue of his singleness in chap. 7. Again, that has some attractiveness
to it, but here such a view is even more difficult to sustain”. (Fee, G. D.
(1987). “The First Epistle to the Corinthians” (p. 403). Grand
Rapids, MI: Wm. B. Eerdmans Publishing Co.)
[4] Bray, G.
L. (1999). 1-2 Corinthians. “Ancient Christian Commentary on
Scripture” NT 7 (80–81). Downers Grove, IL: InterVarsity Press.
[5] Inaczej niż w
Biblii Tysiąclecia, tekst grecki ma liczbę pojedynczą. Dlatego
nie „praw”, ale „prawa”.
[6] “The use
of ἀνήρ, ἄνθρωπος, γυνή with words in apposition seems superfluous, though it
is perfectly intelligible. The word in apposition conveys the main idea, as ἀνὴρ
προφήτης (Lu. 24:19), ἄνθρωπος οἰκοδεσπότης (Mt. 21:33). Cf. ἄνδρες ἀδελφοί
(Ac. 1:16) and ἄνδρα φονέα (Ac. 3:14). So also ἄνδρες Ἰσραηλεῖται (Ac. 2:22), ἄνδρες
Ἀθηναῖοι (Ac. 17:22), an idiom common in the Attic orators. Such apposition, of
course, is not confined to the subject, but is used in any case in every sort
of phrase. So πρὸς γυναῖκα χήραν (Lu. 4:26), ἀνθρώπῳ οἰκοδεσπότῃ (Mt. 13:52,
but note also 21:33), Σίμωνος Βυρσέως (Ac. 10:32).” (Robertson, A. T. (1919). “A
Grammar of the Greek New Testament in the Light of Historical Research” (p.
399). Logos Bible Software.)
[7] “Even Paul
did not hesitate in one letter to address his consort. The only reason why he
did not take her about with him was that it would have been an inconvenience
for his ministry. Accordingly he says in a letter: ‘Have we not a right to take
about with us a wife that is a sister like the other apostles?’ But the
latter, in accordance with their particular ministry, devoted themselves to
preaching without any distraction, and took their wives with them not as women
with whom they had marriage relations, but as sisters, that they might be their
fellow-ministers in dealing with housewives. It was through them that the
Lord's teaching penetrated also the women's quarters without any scandal being
aroused. (Klemens Aleksandryjski, “Stromata”, księga
III, 53; http://www.earlychristianwritings.com/text/clement-stromata-book3-english.html )
Zdecydowanie! Nie można dwóm panom służyć a żona i dzieci wymagają stałej "obsługi" (proszę wybaczyć jestem technikiem), można ich oczywiście zostawić i najwyżej "słać pieniążki zza granicy", ale to na pewno chrześcijańska postawa nie jest.
OdpowiedzUsuń"...dwóm panom..." :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za umocnienie w powołaniu! ;-)
"...ale to na pewno chrześcijańska postawa nie jest."
Też tak myślę.