Dwa lata temu,
kiedy opuszczałem Niemcy, żeby wrócić do Polski, dostałem w prezencie książkę
zawierającą 100 świadectw księży z różnych zakątków świata. Jednak muszę
przyznać się, że zacząłem czytać ją dopiero niedawno, kiedy ponownie zostałem
wysłany do pracy w Bawarii.
Poniżej przytoczę dwa świadectwa z w/w książki (w tłumaczeniu
własnym z niemieckiego): pierwsze z Haiti, drugie z Australii. Ich wspólną
cechą jest radość z ocalenia dziecka poczętego i zmiana decyzji ich matek, z
których pierwsza nosiła się z zamiarem aborcji, natomiast druga przesunęła termin
operacji. O ile pierwsze jest wezwaniem, żeby „siać”, tzn. żeby nie przemilczać
prawdy o wartości każdego ludzkiego życia, drugie świadectwo jest o odwadze
wymagania heroizmu od innych.
1. „Kiedy przed
pięciu laty udziałem święceń kapłańskich, po Mszy św. podeszła do mnie kobieta
i z widocznym wzruszeniem powiedziała do mnie: ‘Księże Biskupie, muszę Waszej
Ekscelencji coś opowiedzieć: Kiedy Ksiądz Biskup był jeszcze młodym księdzem,
uczestniczyłam w dniu skupienia prowadzonym przez Księdza w Port-au-Prince. W konferencji
Ksiądz Biskup powiedział wtedy, że matki muszą chronić swoje dzieci przed
aborcją, bo któregoś dnia mogą zostać prezydentami, księżmi czy też biskupami.
Wtedy byłam w
ciąży i miałam zamiar ją usunąć. Po kazaniu długo myślałam nad tym, co
usłyszałam, i dzięki słowom Księdza Biskupa zmieniłam zdanie. To dziecko, które
wtedy urodziłam, jest teraz jednym z księży, którym Ksiądz Biskup udzielił
święceń, i pragnę Waszej Ekscelencji za to podziękować”. (ks. bp Eustache Saint
Hubert)
2. „Kiedy przed
laty pracowałem jako kapelan szpitala w Westmead, otrzymałem wiadomość, że
jedna z pacjentek prosi mnie o błogosławieństwo przed czekającą ją w następnym
dniu operacją. Kiedy ją odwiedziłem, dowiedziałem się, że jest w ciąży.
Powiedziała mi, że martwi się bardzo z powodu operacji.
‘Co to za
operacja?’ – zapytałem.
‘Histerektomia’
Od razu
pomyślałem, że to niemożliwe, aby usuwając macicę zachować życie dziecka.
Owa pacjentka
wyjaśniła mi, że jest chora na raka narządów rodnych. Opowiadając o chorobie
próbowała usprawiedliwić swoją decyzję. Powiedziano jej, że operacja ta nie
będzie grzechem w oczach Pana Boga, nawet jeśli podda się jej będąc w ciąży,
ponieważ jest absolutną koniecznością.
Wtedy
opowiedziałem jej o błogosławionej Giannie Molli, która już w międzyczasie
została ogłoszona świętą. Była włoską lekarką, która podjęła heroiczną decyzję
ofiarowania własnego życia w zamian za życie dziecka, które nosiła w sobie.
Poprosiłem kobietę, aby w tej sytuacji całkowicie zawierzyła Bogu.
‘Proszę pozwolić
mi modlić się, żeby Pani zmieniła decyzję, i w ten sposób uratowała życie
swojemu dziecku’.
Po tym wstępie
modliliśmy się razem. Podczas modlitwy łzy spływały po policzkach kobiety.
Kiedy wróciłem do domu, od razu poszedłem do kaplicy, aby całą noc modlić się o
to, żeby ta kobieta zdecydowała się ocalić życie dziecka. Następnego dnia
zadzwoniłem do lekarza z parafii. Poradził mi przekonać ją, aby donosiła
dziecko do siódmego miesiąca, kiedy będzie mogła je urodzić, po czym poddać się
operacji.
O godzinie 8:00
rano zapukał do mnie nieznajomy mężczyzna. Zdenerwowany zapytał mnie: ‘Czy to
Ksiądz rozmawiał z moją żoną?’. Myślałem, że jest zły na mnie, ale ku mojemu
wielkiemu zdziwieniu powiedział do mnie: ‘Muszę Księdzu za to podziękować.
Posłuchamy rady Księdza: Będziemy czekać do siódmego miesiąca i wtedy żona
będzie mogła urodzić’.
I tak się stało.
W siódmym miesiącu po sprowokowaniu bólów kobieta wydała na świat przecudną,
całkowicie zdrową dziewczynkę, która niedługo później została ochrzczona.
Miesiąc później matka poddała się operacji, po czym w krótkim okresie została
całkowicie uzdrowiona z raka.
Każdego roku w
dzień urodzin córeczki rodzice wraz z dziećmi przychodzą do kościoła na Mszę
św. Za każdym razem matka mówi dziecku te same słowa: ‘Podejdź do Twojego
wybawcy i pocałuj go!’” (ks. Kevin Matthew Lee)
Czy można wymagać
heroizmu od innych? Okazuje się, że tak. Ks. Lee miał odwagę wymagać
bohaterstwa od chorej na raka ciężarnej kobiety. Ale ten ksiądz nie tylko, że
wymagał heroizmu od drugiej osoby, ale sam postąpił heroicznie, bo sądzę, że
takim czynem była całonocna modlitwa przed Najświętszym Sakramentem. Gdyby
zabrakło mu tej odwagi w rozmowie z kobietą, i być może, gdyby nie jego
modlitwa, świat dzisiaj byłby biedniejszy o życie dziewczynki, a jej rodzice
nie byliby tak szczęśliwi, jak są dzisiaj dzięki temu, że zdecydowali się na czyn
heroiczny. Chwała Panu!
Tak to ogromna odwaga iść do kogoś i zasugerować mu że powinien zostać bohaterem. Tylko najlepsi dowódcy to potrafią, ale dowodzić jest prosto jesteśmy zaprogramowani na słowa "ojczyzna" czy "honor" ale nie na słowa "dotrwaj do siódmego miesiąca"...
OdpowiedzUsuń