Miesiąc sierpień obfituje w uroczystości, święta i wspomnienia liturgiczne ku czci Najświętszej Maryi Panny i pielgrzymki do sanktuariów Jej poświęconych. Chyba można powiedzieć bez przesady, że pobożność maryjna jest znakiem charakterystycznym katolicyzmu przeżywanego w Polsce.
Protestanci odrzucają kult maryjny
mówiąc, że Maryja nie prowadzi do Jezusa, ale Go przesłania, zabiera Mu przynajmniej
część chwały Jemu należnej. Także niektórzy teolodzy katoliccy stawiają zarzut,
że pobożność maryjna jest jednostronna. Największym i najtrudniejszym do
obronienia zarzutem stawianym pobożności maryjnej to zarzut o to, że łaskawą
Matkę przeciwstawia surowemu Ojcu czy Jezusowi. Przykładem jest pieśń „Serdeczna
Matko”. Trzecia zwrotka brzmi następująco:
Zasłużyliśmy, to prawda, przez złości,
By nas Bóg karał rózgą surowości,
Lecz kiedy Ojciec rozgniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Matki uciecze.
Zagniewany Ojciec i chroniąca
przed Jego gniewem Matka. Czyżby strach przed Bogiem miałby być głównym motywem
uciekania się do Maryi? Wielu teologów dostrzega tu problem. Słowa tej zwrotki
mogą przyczyniać się do powstawania czy umacniania się fałszywego obrazu Boga u
tych, którzy tę pieśń wykonują czy jej słuchają. Chociaż treść tej zwrotki
bardzo łatwo może być źle zrozumiana, to jednak można ją obronić. Uczynię to w
trzech punktach:
1. To, co powiem teraz, jest
bardzo trudne do zaakceptowania, tym nie mniej prawdziwe. Św. Augustyn
komentując Psalm 89 powiedział: „Bóg jest miłosierny nie tylko wtedy, kiedy
powołuje, ale także wtedy, kiedy karze”. A św. Faustyna podobnie wyraziła się w
„Dzienniczku” o naszym kraju: „Widziałam gniew Boży ciążący nad Polską. I teraz
widzę, że jeśliby Bóg dotknął kraj nasz największymi karami, to byłoby to
jeszcze Jego wielkie miłosierdzie, boby nas mógł ukarać wiecznym zniszczeniem
za tak wielkie występki”.
Kiedy spotyka nas Boża kara czy w
ogóle jakieś bolesne doświadczenie, to oczywiście możemy prosić o uwolnienie od
niego, możemy uciekać się do Matki Bożej i do Bożego Miłosierdzia, ale
akceptacja Bożej woli musi stanowić podstawę naszej postawy przed Bogiem.
Możemy modlić się, jak Pan w Ogrójcu o odsunięcie kielicha boleści, ale zawsze
dodając jak On: „Ale nie moja wola, ale Twoja niech się stanie”.
I jeśli wolą Bożą jest, żebyśmy
ponosili to cierpienie, to trzeba nam to uznać i zaakceptować. Bo właśnie
wtedy, kiedy przyjmujemy je z poddaniem, miłosierdzie Boże, już nie jako kara,
ale jako przebaczenie staje się naszym udziałem. Dowodem na prawdziwość tych
słów jest przykład Dobrego Łotra, który uznaje swoją winę i słuszność
ponoszonej kary, i jako odpowiedź słyszy od Zbawiciela: „Jeszcze dziś będziesz
ze mną w raju”. Jest to pierwszy kanonizowany święty Kościoła. Kanonizowany
przez samego Pana. Tradycja nadała mu imię Dyzma. Jest patronem diecezji
przemyskiej.
Prawdopodobnie nie różnił się od drugiego
łotra pod względem popełnionych zbrodni. Jedyną różnicą pomiędzy nimi był ich
stosunek do ponoszonej kary. Ten, który zaakceptował karę, uznał ją za sprawiedliwą
i prosił o miłosierdzie, doznał miłosierdzia i został zbawiony.
Pan Bóg jest miłosierny także
wtedy, kiedy karze. By przyjąć miłosierdzie potrzebna jest odpowiednia postawa:
wiary i ufności w Bożą dobroć wbrew wszystkiemu. Miłosierdzie Boże jest darem
Jej Syna, ale Maryja może nam wyprosić postawę potrzebną do przyjęcia tego
daru.
2. Mamy przykład biblijny, który
mówi o podobnej sytuacji, jak w tej cytowanej zwrotce. Po wyjściu z Egiptu lud
wybrany wędrując przez pustynię dotarł do góry Synaj. W czasie, kiedy Mojżesz
wyszedł na górę, aby rozmawiać z Panem Bogiem, i przebywał tam 40 dni, lud
stracił cierpliwość, ulał złotego cielca, chociaż właściwie uczynił to Aaron, i
oddał się bałwochwalstwu. Wtedy Pan Bóg rzekł do Mojżesza: „Widzę, że lud ten
jest ludem o twardym karku. Pozwól Mi, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę
ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem» (Wj 32,9-10 BT). Pan Bóg chciał
wyniszczyć cały naród wybrany, a Mojżesz błagał Pana Boga, aby tego nie czynił.
I Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy. To, co się stało wtedy na górze Synaj, można
wyrazić taką rymowanką:
Za odstępstwo na pustyni Pan Bóg chce wytracić lud,
Ocaleje, gdy Mojżesz wybłaga mu cud.
Więc kiedy Pan Bóg zagniewany siecze,
Szczęśliwy, kto się do Mojżesza uciecze.
I wiersz ten wywyższający
Mojżesza i moc jego wstawiennictwa u Boga nie powinien wzbudzić krytyki
teologów, ponieważ ma podstawę biblijną. A Słowa Bożego nie można odrzucić. Czy
to znaczy, że Mojżesz okazał się lepszy, litościwszy i miłosierniejszy niż sam
Bóg? Jeśli odczytamy ten biblijny tekst tak na powierzchni, można odnieść takie
wrażenie. A jednak nigdy nie jest tak, że człowiek jest lepszy od Boga. I nie
ma niczego dobrego w człowieku, co nie byłoby darem Bożym. Jeśli Mojżesz wstawiał
się za grzesznym ludem, to czynił to tylko dlatego, że został poruszony łaską
Bożą, która po cichu, ale skutecznie działała w jego sercu. A ta łaska nie była
niczym innym, jak darem Bożym. Nie byłoby Mojżesza i jego modlitwy wstawienniczej
bez Bożej łaski i miłosierdzia. Bóg jest przedziwny w swoich świętych! Kiedy
czcimy świętych, tak naprawdę oddajemy chwałę samemu Bogu, bo ci ludzie stali
się świętymi tylko dzięki Jego łasce! Mojżesz nie jest tu wyjątkiem. Moc jego
wstawiennictwa jest darem Bożym. Tak więc Bogu ostatecznie należy się cześć i
chwała za wywyższenie Mojżesza, a jeśli Bogu spodobało się go w ten sposób wywyższyć,
to cóż nam do tego?
Tak więc Mojżesz nie był lepszy
od Boga. A może był lepszy od Maryi? Jako jedyny spośród całego ludu, nie
licząc Jozuego, Mojżesz nie zgrzeszył oddając czci złotemu cielcowi. Był w tym
względzie bez winy i może właśnie dlatego Pan Bóg wysłuchał jego modlitwy wstawienniczej
za tych, którzy zgrzeszyli bałwochwalstwem. Jeśli więc to był powód, że został
wysłuchany, to tym bardziej na wysłuchanie zasługuje modlitwa wolnej od grzechu
Niepokalanej.
Autor Listu do Hebrajczyków
stwierdza, że Mojżesz był wierny w całym Jego domu, tzn. w całym domu Bożym (3,2-5).
A jednak Pismo św. zawiera też świadectwo braku wiary Mojżesza przy wodach w
Meriba w czasie wędrówki przez pustynię, za co został ukarany tym, że nie
wprowadził ludu i sam nie wszedł do Ziemi Obiecanej. Natomiast o Matce Bożej
nasza wiara poucza nas w uroczystym dogmacie, że nie tylko została poczęta
wolna od grzechu pierworodnego, ale też zachowana od wszelkiej zmazy grzechy, i
ponieważ nie było w niej skazy grzechu, z duszą i ciałem została wzięta do
nieba, gdzie wstawia się za nami do Jej Syna, i wraz z Synem (lub jak mówią
teologowie: w Synu) do Ojca.
3. Przykład skuteczności modlitwy
Maryi podaje nam Ewangelista Jan opisujący wesele w Kanie Galilejskiej. Jej słowa
nawet nie są prośbą, ale tylko zwróceniem Synowi uwagi na istniejącą potrzebę:
„Nie mają już wina”. Odpowiedź Jezusa po grecku: „ti emoi kai soi?”, dosł. „co
mnie i tobie?” – jest wyrażeniem idiomatycznym trudnym do przetłumaczenia. W
zależności od kontekstu może oznaczać niechęć do angażowania się lub otwartą wrogość.
„Czyż to moja lub Twoja sprawa?” – tłumaczy Biblia Tysiąclecia. To samo wydanie
Biblii oddaje drugą część wypowiedzi Jezusa jako negatywne pytanie: „Czy jeszcze
nie nadeszła godzina moja?” – co moim zdaniem utrudnia zrozumienie sensu słów
Jezusowych. W oryginale greckim nie jest to pytanie, ale negatywne
stwierdzenie. Sądzę, że lepiej jest tak to zostawić i oddać całe to zdanie Pana
w ten sposób: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła
godzina moja” (J 2,4). Dla nas brzmi to jak odmowa. A jednak Matka Boża zna
swojego Syna lepiej niż my. Ona wie, że Jej Syn jest dobry; Ona wie, że Bóg
jest dobry. Ona zna lepiej niż my wszyscy dobroć Boga. Tylko Bóg jest dobry, a
stworzenie tylko o tyle, o ile odzwierciedla dobroć Boga w sobie.
„Zróbcie wszystko, cokolwiek wam
powie”. I Pan wysłuchuje niewypowiedzianej
prośby Matki, chociaż jeszcze nie nadeszła Jego godzina. Zamienił wodę w wino.
Uczynił pierwszy cud, czy też „znak”, jak pisze św. Jan Ewangelista. „Objawił
swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (J 2,11). Ze względu na Tę,
która Mu zaufała; która zaufała Jego dobroci.
Ten przykład pokazuje, że nie ma
rywalizacji pomiędzy Matką, a Synem, czy też pomiędzy Matką a Bogiem Ojcem,
pomiędzy Jej wstawiennictwem, a Bożym Miłosierdziem, ale współpraca i
uzupełnienie się.
Do św. Siostry Faustyny Pan
powiedział, że bardziej niż grzech rani Go nieufność grzesznika, że grzech może
być przebaczony. Miłosierdzie Boże jest nieskończone, zdolne do zmazania
wszystkich grzechów wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek żyli, żyją i będą żyć
na ziemi. Czy to znaczy, że wszyscy będą zbawieni? Niekoniecznie. Zbawieni są
czy będą tylko ci, którzy zaufali Bożej dobroci i w godzinę śmierci przyjmą Boże
miłosierdzie. Wiara, że Bóg jest dobry, jest więc kluczem otwierającym nam
bramy nieba.
Maryja nie jest Miłosierdziem
Bożym, ale może nam wyprosić ufność potrzebą do jego przyjęcia. Ta ufność okaże
się nam najbardziej potrzebna w godzinę śmierci i zadecyduje o całej naszej wieczności.
Jezu, ufam Tobie! Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi, teraz i w
godzinę śmierci naszej. Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz