O! ja wiem, że
Jezus uważał mnie za zbyt słabą, by mnie wystawiać na pokusy; może spłonęłabym
doszczętnie w tym zwodniczym świetle, gdyby ono zabłysło przed
mymi oczyma... A tymczasem znajduję jedynie gorycz w tym, co dusze mocne
napełnia radością i czego muszą się wyrzekać, aby pozostać wiernymi. Nie ma
więc żadnej mojej zasługi w tym, że nie oddałam się umiłowaniu stworzeń,
ponieważ zabezpieczyło mnie przed tym wielkie miłosierdzie Dobrego Boga!...
Zdawałam sobie sprawę, że bez niego byłabym upadła może tak nisko, jak św.
Magdalena; a pełne głębi słowa Naszego Pana, skierowane do Szymona,
rozbrzmiewają z wielką słodyczą w mojej duszy... Tak, ja wiem, że “ten,
któremu mniej odpuszczono, mniej MIŁUJE” (Łk 7, 47), ale wiem i to, że
Jezus odpuścił mi więcej niż św. Magdalenie,
ponieważ odpuścił mi z góry, powstrzymując mnie od upadku.
Ach! jakże pragnęłabym móc wypowiedzieć to, co czuję!... Oto przykład, który choć trochę myśl moją wytłumaczy. — Przypuśćmy, że syn biegłego lekarza napotykając na swej drodze kamień, wywraca się na nim i upadając, łamie sobie któryś z członków; przybyły natychmiast ojciec podnosi go z miłością, opatruje jego rany wszystkimi znanymi sobie sposobami; wkrótce syn całkowicie wyleczony okazuje mu swą wdzięczność. Dziecko to niewątpliwie miało powody, by kochać swego ojca. Ale przypuśćmy jeszcze inną ewentualność. — Ojciec wiedząc, że na drodze jego syna znajduje się kamień, wyprzedza go spiesznie i niespostrzeżenie ten kamień usuwa. Syn ów, otoczony tak przewidującą miłością, nie WIEDZĄC o nieszczęściu, z którego go ojciec wybawił, nie okaże mu swej wdzięczności i będzie go mnie] kochał, niż gdyby został przez niego uleczony... jeśli się jednak dowie, jakiego niebezpieczeństwa uniknął, czyż nie będzie go kochał tym więcej. Otóż ja jestem owym dzieckiem, przedmiotem uprzedzającej miłości Ojca, który zesłał swoje Słowo nie po to, by odkupił sprawiedliwych, ale grzeszników (por. Mt 9, 13). On chce, abym Go kochała za to, że odpuścił mi nie tylko wiele, ale WSZYSTKO. Nie czekał, aż Go ukocham bardziej niż św. Magdalena, lecz chciał, bym ZROZUMIAŁA, że ukochał mnie miłością przedziwnie uprzedzającą, i w zamian kochała Go teraz do szaleństwa!... Nieraz słyszałam jak mówiono, że nie spotyka się duszy czystej, która by kochała bardziej niż dusza pokutująca. Jakże chciałabym zadać kłam tym słowom!... (Św. Teresa z Lisieux, “Dzieje duszy”, źródło: http://www.voxdomini.com.pl/duch/mistyka/tl/04a-ter.htm )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz