Szukaj na tym blogu

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obraz Boga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą obraz Boga. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 października 2017

"Oddajcie cezarowi, co należy do cezara, a Bogu, co należy do Boga"

Powiedz nam więc, jak ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek cezarowi, czy nie?» Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: «Czemu wystawiacie Mnie na próbę, obłudnicy? Pokażcie Mi monetę podatkową!» Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: «Czyj jest ten obraz i napis?» Odpowiedzieli: «Cezara».  «Oddajcie więc cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga». (Mt 22, 17-21 BT)


Tak odpowiada Pan na pytanie o podatek dla cezara. Z tej odpowiedzi wynika nie tylko stanowisko Jezusa wobec pytania o płacenie podatków, ale też o relację człowieka do …Boga. Tak, bo jak denar nosił obraz i napis cezara, tak człowiek nosi w sobie obraz Boga, bo został stworzony na Jego obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 26-27). Jeśli więc denar należy do cezara, człowiek jest własnością Boga. Nie tylko z powodu stworzenia na Boży obraz, ale jeszcze bardziej poprzez odkupienie dokonane przez Pana. Jego krew jest ceną naszego zbawienia. Dlatego nie należymy już do siebie, ale do naszego Stwórcy i Odkupiciela. Trzeba więc powtórzyć za Apostołem Narodów, że mamy żyć już nie dla siebie, lecz dla Tego, który nas stworzył na swoje podobieństwo, i odkupił swoją śmiercią i zmartwychwstaniem  (por. 2 Kor 5, 15 BT).

sobota, 11 maja 2013

Dlaczego Pan Bóg chce zbawienia wszystkich, ale nie wszystkich zbawia?

Ktoś zadał mi pytanie: „Dlaczego zatem Bóg, który chce zbawienia wszystkich, nie zbawia wszystkich? Czy ze stwierdzenia: ‘Nie tylko, że Pan Bóg pragnął i pragnie zbawienia wszystkich, ale uczynił w tym celu wszystko, co mógł’ – nie wynika zaprzeczenie wszechmocy Bożej? Czy to zdanie expressis verbis nie oznacza, że jest jakiś cel, ku któremu Pan Bóg dąży, ale nie jest wstanie go osiągnąć?”

*****

Bardzo dobre pytanie. Bo skoro Kościół opierając się na wielu świadectwach biblijnych naucza, że Pan Bóg chce zbawienia wszystkich, a z drugiej strony nie głosi, że piekło jest puste, to czy to z tego zestawienia nie wynika zaprzeczenie Bożej wszechmocy? Bo wydaje się, że Pan Bóg czegoś chce, a nie może osiągnąć. Dobre, ale zarazem trudne pytanie. Jak na nie odpowiedzieć?

1. Zbawienie jest wspólną sprawą, „interesem rodzinnym” (wyrażenie zaczerpnięte od Pawła Bartosika) Pana Boga i człowieka, w którym 100 % zależy od Pana Boga i 100 % od człowieka. Przytoczę tu cytat ze św. Augustyna:

„Bóg uczynił cię bez ciebie. Bo przecież nie wyraziłeś przyzwolenia Bogu, który Cię stworzył. Jak mogłeś to uczynić, skoro nie istniałeś wtedy? Tak więc, uczynił cię bez ciebie, jednak nie usprawiedliwi cię bez ciebie. Uczynił cię bez twojej wiedzy, jednak nie usprawiedliwia cię bez twojej ochotnej zgody”. (św. Augustyn, "Sermo", 169).

2. Zbawienie człowieka nie jest najważniejszym celem dla Pana Boga.


W „Dialogach” św. Katarzyny ze Sieny możemy przeczytać słowa Pana Jezusa, które On powiedział do niej. Pan pouczał ją o właściwej relacji pomiędzy miłością do Boga i do bliźniego, a dobrze rozumianą miłością własną. Uczeń Chrystusa ma kochać bliźniego tak wielką, że powinien być gotowy „oddać życie ciała dla zbawienia duszy tysiąc razy, jeśliby to było możliwe, znosić wszystkie cierpienia i katusze, by zapewnić bliźniemu życie łaski, i oddać mienie doczesne dla cielesnego wspomożenia go”. Ale gdyby było możliwe przez popełnienie jednego grzechu „ocalić cały świat od piekła”, to nie wolno byłoby tego uczynić z dwóch powodów: byłoby to szkodzenie sobie, swojemu zbawieniu, a przede wszystkim dlatego, że człowiek jest istotą skończoną (a więc i dobrem skończonym), a Pan Bóg jest Dobrem Nieskończonym, dlatego nie wolno nawet dla ocalenia całej ludzkości od piekła (gdyby to było możliwe), obrazić Boga grzechem, bo dobro ocalenie całej ludzkości nie wyrównuje zniewagi uczynionej Mu przez grzech[1].

3. Pan Bóg nie może wyprzeć się Siebie.

Ten punkt łączy się z pierwszym i wyjaśnia go. Pan Bóg chce zbawienia człowieka (ludzi). Tak umiłował świat, że Syna swego dał. Umiłował nas do końca. Uczynił wszystko, co mógł, aby każdy mógł osiągnąć zbawienie. Jednak nie zbawi żadnego człowieka kosztem wyparcia się Siebie, tego, kim jest:

„Dlatego znoszę wszystko przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia w Chrystusie Jezusie razem z wieczną chwałą. Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości, wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego.” (2 Tm 2, 10-13 BT)

Bóg jest Miłością, a pierwszą cechą miłości jest, że nie stosuje przemocy wobec ukochanego. On zrobił wszystko dla naszego zbawienia włącznie do wydanie Syna za nasze grzechy, ale nie posunie się do „gwałcenia” naszej wolności, bo to byłoby „wyparciem się Siebie”. On chce nas zbawić, ale nie chce zbawić na siłę (wbrew nam). On jest wierny w pragnieniu zbawienia człowieka, ale jeszcze bardziej jest wierny Sobie – nie może wyrzec się Siebie; nie może wyrzec się tego, że jest Miłością, a Miłość nie gwałci.

_________________

[1] Więc nikt nie powinien wydawać sądu, że ten, co gorliwie umartwia swe ciało wielkimi pokutami, jest doskonalszy od tego, który to czyni w mniejszym stopniu; bo, jak ci rzekłem, nie na tym polega cnota ani zasługa. Wręcz przeciwnie, gorzej jest z nim, niż z tym, kto ze słusznych powodów nie może spełniać dzieł i czynów pokuty! Lecz cnota mieszka cała w miłości, zaprawionej światłem prawdziwego rozeznania. Bez miłości jest niczym. Tę miłość rozeznanie daje Mi bez końca i bez miary, bo jestem najwyższą wieczną Prawdą. Nie narzuca prawa ani granic miłości, którą Mnie miłuje, lecz odmierza ją słusznie wedle porządku miłości względem bliźniego.
Światło rozeznania, które, jak ci rzekłem, wypływa z miłości, daje bliźniemu miłość uporządkowaną, która nie pozwala duszy czynić sobie szkody przez grzech, aby przynieść pożytek bliźniemu. Gdyby jeden jedyny grzech wystarczył, aby ocalić cały świat od piekła lub dokonać wielkiego czynu, nie byłoby to miłością uporządkowaną przez rozeznanie, lecz pozbawioną rozsądku, bo nie wolno stać się winnym grzechu, nawet dla spełnienia czynu wielkiej cnoty lub przyniesienia korzyści bliźniemu. Oto porządek nakazany przez święte rozeznanie. Dusza zwraca wszystkie swe moce ku służeniu Mi mężnie z całą gorliwością i kocha bliźniego miłością tak wielką, że gotowa jest oddać życie ciała dla zbawienia duszy tysiąc razy, jeśliby to było możliwe, znosić wszystkie cierpienia i katusze, by zapewnić bliźniemu życie łaski, i oddać mienie doczesne dla cielesnego wspomożenia go.

To sprawia światło rozeznania, które wypływa z miłości. Widzisz, jakie obowiązki względem bliźniego nakłada na duszę, która pragnie łaski. Winna kochać Mnie miłością nieskończoną i bez miary, bliźniego z miarą, miłością uporządkowaną, nie czyniąc szkody sobie przez grzech dla pożytku bliźniego. O tym poucza was św. Paweł, gdy mówi, że miłość winno się zaczynać od siebie, inaczej pożytek bliźniego nie byłby doskonały. Bo kiedy w duszy nie ma doskonałości, wszystko, co ona czyni dla siebie i dla innych, jest niedoskonałe.
Nie godzi się, aby dla zbawienia stworzeń, które są skończone i stworzone przeze Mnie, obrażano Mnie, który jestem Dobrem nieskończonym. Wina ta byłaby daleko cięższa i większa, niż owoc, który by z niej wyniknął. Więc w żadnym razie nie powinnaś popełnić grzechu. Prawdziwa miłość wie o tym, bo nosi w sobie światło świętego rozeznania.
(Św. Katarzyna ze Sieny, "Dialog o Bożej Opatrzności"  http://sienenka.blogspot.de/2010/11/xi.html )

czwartek, 25 kwietnia 2013

Biblia w rękach Antychrysta

Przejdźmy do drugiej pokusy Jezusa, której znaczenie wzorcowe jest pod pewnym względem najtrudniejsze do zrozumienia. Tę pokusę należy pojmować jako pewnego rodzaju wizję, w której rzeczywistość, szczególne zagrożenie dla człowieka i niebezpieczeństwo grożące zadaniu Jezusa ponownie stanowią jedną całość. Najpierw zwróćmy tu uwagę na pewien zaskakujący szczegół. Żeby wciągnąć Jezusa w zastawioną na Niego pułapkę, diabeł przytacza Pismo święte. Cytuje Psalm 91, 11nn, który mówi o opiece, jaką Bóg zapewnia człowiekowi wierzącemu: „Aniołom swoim da rozkaz co do ciebie, a na rękach nosić cię będą, byś przypadkiem nie uraził swej nogi o kamień”. Słowa te nabierają tu dodatkowo o tyle szczególnego znaczenia, że są wypowiadane w Mieście świętym i świętym miejscu. W rzeczy samej, przytoczony tu Psalm wiąże się ze świątynią; modlący się jego słowami liczy na opiekę w świątyni, ponieważ mieszkanie Boga musi być szczególnym miejscem Bożej opieki. Gdzie człowiek wierzący w Boga miałby się czuć pewniejszy niż na świętym terenie świątyni? (…)

Diabeł okazuje się znawcą Pisma, który potrafi dokładnie zacytować Psalm. Cała rozmowa tej drugiej pokusy wygląda rzeczywiście jak spór dwóch uczonych w Piśmie: diabeł występuje jako teolog – zauważa Joachim Gnilka. Wladimir Sołowjow wprowadził ten motyw do swej „Krótkiej opowieści o Antychryście”: Antychryst otrzymuje na uniwersytecie w Tybindze honorowy tytuł doktora teologii; jest wybitnym biblistą. W ten sposób Sołowjow drastycznie wyraził swój sceptycyzm w stosunku do pewnego typu erudycji biblijnego tamtych czasów. Nie jest to „nie” wobec naukowego wykładu Biblii, lecz wysoce zbawienne i konieczne ostrzeżenie przed możliwymi jej błędnymi drogami. Wykład Pisma świętego może w rzeczywistości stać się narzędziem Antychrysta. Sołowjow nie jest pierwszym, który to powiedział; jest to wewnętrzna treść samej historii kuszenia. Na bazie pozornych osiągnięć naukowej egzegezy pisano najgorsze książki, dokonujące destrukcji postaci Jezusa i demontażu wiary. Dzisiaj Biblia jest bardzo często poddawana kryteriom tak zwanego współczesnego obrazu świata, którego podstawowym dogmatem jest twierdzenie, że Bóg nie może działać w historii, zatem wszystko, co odnosi się do Boga, należy lokować na obszarze podmiotu. Wtedy Biblia nie mówi już o Bogu, o Bogu żywym; wtedy mówimy już tylko my sami i my decydujemy o tym, co Bóg może czynić i co my czynić chcemy i powinniśmy. A Antychryst, z miną wielkiego uczonego, mówi nam, że egzegeza, która czyta Biblię w duchu wiary w żywego Boga i wsłuchuje się przy tym w Jego słowo, jest fundamentalizmem. Tylko jego, rzekomo ściśle naukowa, egzegeza, w której sam Bóg nic nie mówi i nic nie ma do powiedzenia, jest na poziomie dzisiejszych czasów. Teologiczny spór pomiędzy Jezusem i diabłem jest dysputą dotyczącą wszystkich czasów na temat właściwej interpretacji Pisma, a jej podstawowym problemem hermeneutycznym jest problem obrazu Boga. Spór o interpretację jest koniec końców sporem o to, kim jest Bóg. To zmaganie się z problemem obrazu Boga, z którym mamy do czynienia w dyskusjach nad poprawną interpretacją Pisma, znajduje jednak konkretne rozstrzygnięcie w obrazie Chrystusa…
(Joseph Ratzinger Ojciec św. Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu”, część I, str. 42-44).

*****

Wnioski:

1. Samo powoływanie się na Biblię i cytowanie jej samo w sobie jeszcze nic nie znaczy, a św. Piotr przestrzega przed jej opacznym tłumaczeniem (por. 2 P 3, 16);

2. Spór o właściwą interpretację Pisma św. jest sporem o obraz Boga i Chrystusa.