Już pisałem o tym, że św. Maksymilian Kolbe był patriotą.
Dla miłości do Ojczyzny i aby walczyć o jej wolność, gotów był zrezygnować z
życia zakonnego. Jednak przykład rodziców, którzy postanowili „opuścić ten
świat”, wpłynął na zmianę jego decyzji[i]. Miłość do Ojczyzny pozostała w dalszym
ciągu dla niego czymś ważnym, nawet bardzo, ale w całym jego życiu zakonnym
miłość do Boga była zawsze na pierwszym miejscu. Zrezygnował z walki militarnej
o wolność Polski, ale nie oznaczało to zdrady patriotyzmu. Był bowiem przekonany,
że służąc Bogu służył także swojej Ojczyźnie. Wyrażają to jego własne słowa:
„Największą odpowiedzialność za losy narodu i ludzkości
ponosi stan zakonny – jako ten, od którego zależy błogosławieństwo Boże. Jeśli
wszelki obowiązek dobrze spełniony przyczynia się do dobra ogólnego, to
obowiązek stanu zakonnego ma wagę o wiele większą. Dusza wierna, zachowująca
swoje śluby, ma wpływ na Serce Boga wszystko mogącego”. (za: Tomasz
Terlikowski, „Maksymilian M. Kolbe. Biografia świętego męczennika”)
Tych kilka zdań z jednej z jego konferencji ascetycznych
wygłoszonej do zakonników mówi nie tylko o wzniosłości powołania zakonnego, ale
także o istocie patriotyzmu. Według franciszkanina każdy czyn dobrze spełniony
przyczynia się do dobra ogólnego. Odnosi się to do każdego dobrego czynu każdego
obywatela i dopiero ta prawda jest punktem wyjścia do podkreślenia, że
„obowiązek stanu zakonnego ma wagę o wiele większą” przez składane śluby, które
są ofiarą podejmowaną dla Boga. Wierność tym ślubom „ma wpływ na Serce Boga
wszystko mogącego” i rodzi błogosławieństwo.
W tym momencie przychodzi mi na myśl przykład Abrahama,
który najpierw otrzymał od Boga obietnicę licznego potomstwa, a kiedy rodzi się
obiecany syn, Bóg każe mu go złożyć w całopalnej ofierze (Rdz 22, 1nn). Abraham
sprostał tej wielkiej próbie zaufania Bogu. Posłuszny rozkazowi Najwyższego
idzie z synem na górę Moria. Związał Izaaka i położył go na stosie drewna.
Kiedy sięgnął po nóż, aby nim zabić swego umiłowanego, i jak Bóg stwierdza, „jedynego”
syna (a przecież miał też Izmaela, którego urodziła mu Hagar), w ostatnim
momencie powstrzymuje Abrahama. Nagrodą za jego posłuszeństwo była obietnica
Bożego błogosławieństwa dla całego jego potomstwa:
„Po czym Anioł Pański przemówił głośno z nieba do
Abrahama po raz drugi: «Przysięgam na siebie, wyrocznia Pana, że ponieważ
uczyniłeś to, a nie odmówiłeś Mi syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam
ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu
morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy
ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twego
potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu»”. (Rdz 22, 15-18 BT).
Św. Maksymilian żył w duchu Abrahama. O ile jednak
patriarcha miał złożyć na ofiarę syna, polski męczennik składał siebie w
ofierze. I miał świadomość, że to przyniesie błogosławieństwo dla pokoleń,
które przyjdą po nim: „‘Nie zmogą nas te cierpienia. Tylko przetopią i
zahartują. Wielkich trzeba ofiar
naszych, aby okupić szczęście i pokojowe życie tych, co po nas przyjdą’.
Tak wspomina Stemler rozmowę z Kolbem”. („Maksymilian
M. Kolbe”). W stosunku do prześladowców nie kierował się nienawiścią, bo jak
powiedział w Auschwitz do wspomnianego współwięźnia: „Nienawiść nie jest siłą stwórczą. Siłą stwórczą jest miłość”.
Franciszkanin szedł świadomie naprzeciw męczeńskiej
śmierci. We wszystkich prześladowaniach widział „wolę Niepokalanej”, co trzeba
rozumieć jako wolę Boga, bo Ona we wszystkim była i jest poddana Bogu i Jego
woli. W jego postawie widać naśladowanie Pana, który w chwili aresztowania powiedział
do Piotra: „Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam wypić kielicha, który Mi podał
Ojciec?” (J 18, 11 BT). To podobieństwo idzie jeszcze dalej: św.
Maksymilian nie tylko zgodził się na śmierć męczeńską i przyjął ją jak jego
Mistrz, kiedy przyszedł jej czas, ale także podobnie jak On, już dużo
wcześniej, bo jako dziecko, wybrał
taki rodzaj śmierci. Dokładnie tak: wybrał. W czasie pierwszego objawienia, Matka
Pana pokazała mu dwie korony i poprosiła, aby wybrał jedną z nich. A Rajmund
wybrał …obydwie – i białą, symbol dziewictwa, i czerwoną, oznaczającą
męczeństwo. Zgodnie ze znaczeniem swego imienia zakonnego, Maksymilian był maksymalistą.
Podobnie, jak św. Tereska z Lisieux, wybrał wszystko.
To jedna strona medalu. Ale istnieje druga. Miłość do
Ojczyzny jest świętym obowiązkiem, podobnie jak miłość do rodziców. A jednak
jest miłość, która ma pierwszeństwo nawet przed miłością do Ojczyzny i rodziców
– jest to miłość do Boga. Ci, którzy dla miłości do Ojczyzny, zdradzali miłość
do Boga, byli nie tylko zdrajcami miłości Bożej, ale także tej do Ojczyzny. W
ostatecznym rozrachunku zdrada Boga nie przynosi Bożego błogosławieństwa ani
dla zdrajcy, ani dla nikogo. Jak miłość wyrażona w uczciwym życiu, a zwłaszcza
w ofierze, jest siłą stwórczą, tak nienawiść i każdy inny grzech są siłą
niszczącą, przynoszącą przekleństwo. Przykłady podaje Biblia. Po pierwszym
grzechu Adama Pan Bóg rzekł do niego: „Ponieważ posłuchałeś swej żony i
zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem, mówiąc: ‘Nie będziesz
z niego jeść’ - przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w
trudzie będziesz zdobywał z niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego
życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody
roli. (Rdz 3, 17-18 BT). Po grzechu Dawida ten król Izraela usłyszał, że „miecz
nie oddali się od jego domu na wieki” (2 Sm 12, 10). Na wielu miejscach Pisma
św. jest mowa o tym, że grzechy pociągają za sobą gniew Boży (np. Kol 3, 5-6).
Wiedział o tym św. Maksymilian i przed wybuchem II wojny
światowej powiedział, że wojna, jeśli wybuchnie, przyniesie śmierć tylu
ludziom, ile nienarodzonych dzieci zostało zabitych w łonach ich matek. Polska
w czasie międzywojennym miała prawo aborcyjne najbardziej liberalne zaraz po
tym obowiązującym w bolszewickiej Rosji. I z tego prawa chętnie i często korzystano.
Dane mówią o 4 mln dzieci abortowanych w II Rzeczpospolitej. A aborcja to tylko
jeden z grzechów popełnianych w tym czasie. Pan Jezus do św. Faustyny czy służebnicy
Bożej Rozalii Celakówny wielokrotnie mówił, że Polska zasłużyła na wielkie
karanie. W pismach tych dwóch kobiet powtarza się takie stwierdzenie, że gdyby
Polskę spotkały nawet wielkie kataklizmy, to i tak byłyby znakiem miłosierdzia,
bo przez popełnione grzechy jej obywateli, Polska zasłużyła na całkowite
unicestwienie. I dlatego Matka Boża kieruje do nich prośby o modlitwę i pokutę
w intencji Ojczyzny. A one posłusznie podejmowały się i modlitwy i pokuty, aby
przeważyć popełnione grzechy i wyprosić dla grzeszników i Polski Boże
miłosierdzie.
Wspomniani w tekście polscy święci byli patriotami.
Pragnęli wielkości Polski, która polega na wielkości moralnej jej obywateli i
prawie broniącym najsłabszych. Wtedy spełni się to, o czym mówił Pan Jezus do
św. Siostry Faustyny: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna
będzie woli Mojej, wywyższę ją w potędze i świętości”. (Dz. 1732)
Piękne i mądre słowa.
OdpowiedzUsuń