Na ostatnim
spotkaniu Kręgu Biblijnego rozmawialiśmy, jak zwykle, o Ewangelii nadchodzącej
niedzieli. Na pierwszą niedzielę Adwentu Kościół wyznaczył nam do wysłuchania i
rozważenia ten fragment Ewangelii:
„Jezus powiedział do swoich uczniów: «Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach,
a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie
mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce
niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w
obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i
podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie,
aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk
doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie
on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i
módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma
nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym»”. (Łk 21, 25-28. 34-36).
W czasie dzielenia
się słowem Bożym jedna z uczestniczek zadała mi pytanie odnośnie ostatniego
zdania: „Jak można uniknąć tego, co ma przyjść?”. Inaczej mówiąc: Jak uniknąć
coś, co jest nie do uniknięcia?”. W pierwszym momencie przyszły mi na myśl plagi
egipskie opisane w Księdze Wyjścia. Jak pamiętamy, było ich dziesięć. Te
pierwsze dotykały wszystkich jednakowo, zarówno Egipcjan, jak i Izraelczyków.
Później jednak pojawiła się różnica: bydło umierało tylko w zagrodach Egipcjan,
podczas gdy zaraza omijała bydło ludu wybranego; pierworodni umarli tylko w
domach Egipcjan. Analogicznie, pomyślałem sobie i tak odpowiedziałem, chodzi
Panu Jezusowi o to, że zapowiedziane wydarzenia, które przyjdą, niekoniecznie
muszą dotknąć uczniów Chrystusa.
Ale po spotkaniu
przyszły wątpliwości. Bo przecież Pan zapowiedział, że niektórych pośród Jego
uczniów zabiją, inni zostaną uwięzieni, a wszyscy będą w nienawiści „z powodu
Jego imienia”. Te rzeczy są więc nieuniknione, przynajmniej dla części wyznawców
Pana. I nie wydaje się, żeby można zrobić cokolwiek, co dałoby stuprocentową
pewność, że unikniemy prześladowań. I wtedy zobaczyłem inną możliwość
wytłumaczenia słów Pana. Pan Jezus w ostatnim zdaniu nie odnosi się do różnych
rodzajów przyszłych prześladowań, ale do tego, o czym mówił w dwóch
wcześniejszych zdaniach:
„Uważajcie
na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i
trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask.
Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi”.
Pan wzywa swoich uczniów do unikania
obżarstwa, pijaństwa, i nie pozwalanie, aby troski doczesne zupełnie ich
pochłonęły. W ten sposób wzywa ich do czujności, aby byli przygotowanymi na Jego
przyjście i to wszystko, co je poprzedzi. A kiedy my, Jego uczniowie, będziemy
przygotowani na Dzień Pana, to nawet, jeśli będzie on poprzedzony strasznymi
zjawiskami w przyrodzie i krwawymi prześladowaniami, które były, są i wszystko
na to wskazuje, że będą, nie przyjdzie on (Dzień Pana) na nas jak złodziej i nie
będzie podobny do pułapki. Bo jeśli będziemy przygotowani na przyjście Pana, to
nawet krwawe prześladowania nie oddzielą nas od Jego miłości, a śmierć złączy
nas z Nim na zawsze.
WSPANIALE !
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo sobie te słowa tłumaczę. Tego co ma przyjść nie da się uniknąć, ale można to przyjąć świadomie i z godnością.