"Według mądrości Kościoła pierwszych wieków, kiedy społeczeństwo osiąga taki poziom moralny, że traci kontrolę nad seksualnymi pożądaniami, a czystość, skromność, samo-dyscyplina są nieobecne, kiedy kultura zostaje zanurzona w homoseksualny styl życia, to nie potrzeba nic więcej – taka kultura niszczy się sama".
*****
Jak rozumieć słowa Pana Boga "Ja zaś uczynię upartym serce faraona" z Wj 4, 21? Myślę, że dobrze wyjaśnił to Scott Hahn wykładając Księgę Wyjścia. Chodzi tu nie o książkę czy artykuł, ale o jego wykład na żywo ( http://www.saintjoe.net/the-book-of-exodus/ ). Poniższe tłumaczenie zachowuje ten charakter. Wykład znanego konwertyty rozumiałem przede wszystkim w kontekście dyskusji z protestantyzmem, a szczególnie kalwinizmem, stosującym te cytaty jako uzasadnienie podwójnej predestynacji. Teraz moje rozumienie jest trochę inaczej. Oczywiście jego interpretacja nadal zachowuje swoją wartość w dyskusji z protestantyzmem, ale na tym nie wyczerpuje. Dostrzegam bowiem znaczenie wykładu znakomitego amerykańskiego biblisty także w dyskusji z tak agresywną w ostatnim czasie homoseksualistyczną propagandą. Ta publikacja stała się możliwa dzięki pisemnemu pozwoleniu od Terry’ego Barbera z Saint Joseph Communications, Inc., które otrzymałem wczoraj po trwających dłużej niż miesiąc staraniach, za co jestem mu bardzo wdzięczny. A teraz już „posłuchajmy” dra Scotta Hahna:
*****
W Wj 4, 21 czytamy: Pan rzekł do Mojżesza: „Gdy będziesz zbliżał się do Egiptu, pamiętaj o władzy czynienia wszelkich cudów, jaką ci dałem do ręki, i okaż ją przed faraonem. Ja zaś uczynię upartym jego serce, że nie zechce zezwolić na wyjście ludu.” To zdanie sprawia, że budzi się w nas pytanie, które nie możemy pozostawić na boku. To pytanie jest następujące: Co to znaczy, że Bóg czyni upartym (dosł. "zatwardza") serce faraona? Wygląda na to, że biedny faraon nie miał szansy przeciwstawienia się Bogu. Jeśli Bóg postanowił uczynić twardym serce faraona, to przecież ten facet nie mógł być Mu posłusznym.
Gdzie indziej w Księdze Wyjścia, kilka razy czytamy o faraonie, że on sam „zatwardza swoje serce”. Wielu odpowiada na to pytanie: „Jak Bóg zatwardza serce faraona?” - „Przez to, że pozwala faraonowi, aby zatwardził swoje serce”, ponieważ na wielu miejscach czytamy: „I zatwardził faraon swoje serce przeciwko Panu.” Ale to tylko częściowa odpowiedź i nie wyjaśnia radykalnie, dogłębnie, tego, co znaczą słowa Boga mówiącego: „Ja zaś uczynię upartym serce faraona”. Jak można wytłumaczyć to trudne zdanie? Co Pan Bóg miał na myśli mówiąc te słowa? To bowiem wygląda na niesprawiedliwość.
Apostoł Paweł zdaje sobie sprawę z tego problemu i zadaje to pytanie w Liście do Rzymian. Rz 9, 15-18: Przecież On mówi do Mojżesza: Ja wyświadczam łaskę, komu chcę, i miłosierdzie, nad kim się lituję. Wybranie więc nie zależy od tego, kto go chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie. Albowiem mówi Pismo do faraona: Po to właśnie cię wzbudziłem, aby okazać na tobie moją potęgę i żeby rozsławiło się moje imię po całej ziemi. A zatem komu chce, okazuje miłosierdzie, a kogo chce, czyni zatwardziałym.
Powiecie mi: „W takim razie, dlaczego Bóg znajduje tu winę? Bo kto może przeciwstawić się Jego woli?" Czy to pytanie ma sens? Jeśli Bóg zatwardza serce, komu chce zatwardzić, i okazuje łaskę, komu chce, to powstaje tu pytanie. I to pytanie zadaje św. Paweł w wersecie 19. Rz 9, 19-20: Powiesz mi na to: Dlaczego więc Bóg czyni jeszcze wyrzuty? Któż bowiem woli Jego może się sprzeciwić? Człowiecze! Kimże ty jesteś, byś mógł się spierać z Bogiem? Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: «Dlaczego mnie takim uczyniłeś?» Czyż garncarz nie ma mocy nad gliną i nie może z tej samej zaprawy zrobić jednego naczynia ozdobnego, drugiego zaś na użytek niezaszczytny?
"W takim razie jestem jak robot". Nie, nie jesteś tak skomplikowany jak robot, jesteś jak gruda gliny. "Tak?, to w takim razie czuję się poniżony". Nie, nie jesteś pomniejszony, ponieważ On stworzył nas z gliny na swój obraz i podobieństwo. Nosimy w sobie obraz i podobieństwo Boże. Ale tylko ze względu na to, kim jest Bóg; nie ze względu na to, kim my jesteśmy. W Ameryce lubimy myśleć, że jesteśmy mężczyznami i kobietami, którzy kreują samych siebie. Ale to jest logiczna sprzeczność. Bo żeby być stwórcą siebie, musielibyśmy istnieć zanim zaczęliśmy istnieć.
Co więc znaczy, że "Bóg zatwardza serce faraona"? Wróćmy do Rz 1, 18: Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. „Boży gniew”, w oryginale greckim jest: οργη. Jest to bardzo mocny termin. "Boży gniew (η οργη – czyt.: orge) ujawnia się z nieba (αποκαλυπτεαι – czyt.: apokalypeai) przeciwko wszelkiej nieprawości tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta”.
Co jest tą rzeczą, która sprawia, że Bóg nienawidzi nieprawość? To, że popełniający nieprawość mają za dużo przyjemności? Ktoś powiedział, że purytanin to ktoś, kto jest dogłębnie nieszczęśliwy, bo ktoś, gdzieś ma za dużo przyjemności. Tak wiem, to złe określenie purytanina, ale czy Bóg jest jak "purytanin" z tej definicji? Czy dlatego więc Bóg nienawidzi nieprawości, bo ta przynosi za dużo niedozwolonej przyjemności grzeszącym? Nie, tym, co przeszkadza Bogu, jest fakt, że „nieprawość nakłada pęta prawdzie”. (W Księdze Mądrości czytamy, że " nieprawość zaślepia": Mdr 2, 21: Tak pomyśleli – i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła.) Potrzebujemy prawdy, aby żyć w zgodzie z rzeczywistością. A jeśli ludzie „nakładają pęta prawdzie”, to w rezultacie kłamią, żyją w kłamstwie.
Czy słyszeliście przypadkiem o książce M. Scotta Peck „Ludzie kłamstwa” („People of the Lie”)? Inna, wcześniejsza jego książka nosi tytuł „Droga mniej uczęszczana” („The Road Less Traveled”). Autor opisuje w nich swoje doświadczenia jako psychiatry i doradcy. Co odkrył on na temat zła? Dochodzi on do przekonania, że istnieje diabeł. Początkowo nie wierzył w istnienie diabła, ale z czasem zaczął dostrzegać, jak ci ludzi dają się usidlić w pułapką kłamstw; zaczął zdawać sobie z tego sprawę, że tkwią oni w złu, które jest większe od nich samych, i którego sami nie byliby w stanie wyprodukować. I to jest opisem kłamstwa i tego, czym jest grzech w swojej istocie: oszustwem, fałszerstwem, kłamstwem. Nie chodzi tu o to, że popełniający nieprawość mówi: „Bóg nie istnieje, więc piję, kłamię, zdradzam żonę, oszukuję państwo…” itd., ale chodzi o to, że grzesznik kłamie swoimi czynami, samym życiem, nawet jeśli nie przyznaje tego słowami.
Paweł mówi o tym w dalszych wierszach, Rz 1, 21: Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Niewdzięczność. Ludzie nieprawi przestają dziękować i oddawać cześć Bogu, któremu zawdzięczają wszystko. Rz 1, 22-23: Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Co czyni Pan Bóg? W efekcie zatwardza ich serca. Paweł wyraża to takich słowach: Rz 1, 24: Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Mówiąc inaczej: „Nie chcecie Mnie, źródło i przyczynę waszego spełnienia i szczęścia, jedyną na świecie potęgę, która może was doprowadzić do doskonałości i pełni tego, czym możecie być? Dobrze, w takim razie moją karą jest to, że dam wam wszystko, czego pragniecie”. Miłosierdziem Boga jest zesłanie choroby na kogoś, kto wybiera się na party. Bożym gniewem jest, kiedy Bóg mówi: „Ja wiem, co w głębi serca pragniecie czynić. Moim gniewem wobec was jest przyzwolenie: ‘Idźcie i uczyńcie to!’”.
To jest bardziej przerażająca strona Bożego gniewu, ponieważ jesteśmy istotami, które kierują się przyzwyczajeniami. I każda decyzja, którą podejmujemy, sprawia, że kształtują i umacniają się nasze przyzwyczajenia. Im więcej decyzji i czynów, tym silniejszy zwyczaj. (Właśnie to wyraża nasze polskie przysłowie: „Przyzwyczajenie staje się drugą naturą”. – dodatek tłumacza) To jest wyraz Bożego gniewu. Bóg mówi: „Nie chcecie Mnie – w porządku. W takim razie dostaniecie wszystko to, co wy chcecie”. To staje się tym, co pogrąża jednostki i całe narody.
Kiedy Bóg zapał gniewem przeciwko Mojżeszowi (Wj 4, 10-14), powiedział do niego: „Dobrze. Oto Aaron już przychodzi”. Nie możemy słów Boga wypowiedzianych w Wj 4, 14 rozumieć w ten sposób: „No dobrze, Mojżeszu, zobacz, zrobiłeś już tak wiele dla Mnie, dlatego spełniam twoją tchórzliwą prośbę”. Nie, przystanie na prośbę Mojżesza jest wyrazem Bożego gniewu. Wszystko, na co Bóg nam pozwala, a co jest niezgodne z Jego planem wobec nas, wszystko, co „wymuszamy” na Bogu, wszystko to jest wyrazem Bożego gniewu. I to jest przerażające.
Na tym campusie dostrzegam obecnie, jak bardzo studenci są podzieleni. Jest to zjawisko, którego nie widziałem w takim natężeniu w poprzednich latach. Rok temu widziałem, że studenci są szczerze zainteresowani w poznawaniu Pana, i także w tym, żeby miło spędzać czas, i także, żeby mieć dobre stopnie, itp. Teraz zaczynam spostrzegać w sposób bardziej jasny, niż do tej pory, jak wielu studentów chce miło spędzać czas. Wiedzą oni o religijnym charakterze tego miejsca, ale pomimo tego chcą pić, chodzić na party, i chcą czynić jeszcze inne rzeczy, jak te. Winą za to obarczam atmosferę panującą na campusie. Bóg może odpowiedzieć na to w dwojaki sposób: albo może zesłać wirusa albo małe przeziębienie; ktoś może zachorować na gardło i dlatego nie może iść na party. Lub też, druga możliwość, Bóg pozwala, żeby taki student nabywał złych przyzwyczajeń. Ale idźmy dalej.
W wierszu 24 widzimy, że kiedy człowiek oddaje cześć stworzeniom; kiedy człowiek adoruje siebie (wszystkie formy idolatrii są ostatecznie formą samo-adoracji), wtedy nie chce służyć Bogu, wtedy chce, aby inni służyli jemu i jego przyjemnościom. I co się wtedy dzieje? Czyniąc tak, taki człowiek zaczyna odrzucać linę łączącą go z Bogiem, a Pan Bóg zaczyna na to pozwalać. Widzimy zatem, że pierwszym stadium są nieczyste pragnienia i bezczeszczenie własnego ciała; pierwszą manifestacją takiej wrogiej postawy wobec Boga jest nieczystość i niemoralne pragnienia, za którymi idzie przyzwolenie na nie. O czym mówi Paweł? O seksie. Kiedy seksualna przyjemność bierze górę nad człowiekiem, to uzależnienie jest bardzo łatwe. W psychologii istnieje nowy dział zajmujący się pomocą ludziom uzależnionym od seksu i pornografii. Na początku jest „Playboy”, a później uzależniony sięga po coraz twardsze materiały. Jest wielu szanowanych ludzi, zajmujących nawet wysokie stanowiska, którzy na zewnątrz wyglądają dobrze, ale w ich wnętrzu płonie pożerający ich ogień. To, co było nie do pomyślenia w latach 50-tych, teraz (w latach 90-tych) staje się normalnością. Tony opowiadał mi o południowo-amerykańskim pornograficznym filmie ukazującym brutalne zamordowanie kobiety i pocięcie jej na kawałki. Bilety były po 250 dolarów, a piwnica była pełna widzów. I to nie były jednostki, ale dziesiątki widzów. Powiedzie, że to „pierwsza zmiana”. Jeśli to jest pierwsza zmiana czy etap, to owa pierwsza zmiana stanie się epitafium na naszym narodowym grobie. Jesteśmy bogaci, zdrowi, itp. Myślimy, że On pozwala nam prosperować, a tymczasem Bóg zatwardza nasze serca. Idźmy dalej.
Tu jest ukazane następne stadium: Rz 1, 26-28: Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. I to już koniec.
Jak możecie zauważyć, w wiersz 28 występuje po raz ostatni wyrażenie „I wydał ich Bóg…” (To wyrażenie jest obecne także w wierszach 24 i 26. Po angielsku „God gave them up”). Dlaczego? Według mądrości Kościoła pierwszych wieków, kiedy społeczeństwo osiąga taki poziom moralny, że traci kontrolę nad seksualnymi pożądaniami, a czystość, skromność, samo-dyscyplina są nieobecne, kiedy kultura zostaje zanurzona w homoseksualny styl życia, to nie potrzeba nic więcej – taka kultura niszczy się sama. Bóg nie potrzebuje już „wydawać ich” czemuś innemu. Bo „oni” są już tak zepsuci, jak tylko to jest możliwe, i sami dążą do samozagłady. (…)
W Mt 13 Pan Jezus zaczyna nauczać w przypowieściach. Wcześniej tego nie czynił. Do tego czasu Jego nauczanie było proste i bezpośrednie, zawierające jasne moralne pouczenia. Ale oto nagle następuje zmiana, Pan naucza w przypowieściach. Mt 13, 10-15: Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: «Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?» On im odpowiedział: «Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.
Dlaczego Jezus zaczyna nauczać w przypowieściach? Aby odpowiedzieć na to pytanie, Pan cytuje Księgę Izajasza 6. Misją proroka było głoszenie Bożego Słowa po to, aby … zatwardzić serce Izraela. Jeśli chcesz być pewny, że rzeczywiście uczynisz twardym czyjeś serce, poszukaj kogoś, kto w centrum swego zainteresowania ma tylko siebie, jest przykładem żyjącego kłamstwa, jest pyszny, niesprawiedliwy, itp. i głoś mu całą Ewangelię, i powiedz mu o cudownych Bożych dziełach, o sądzie ostatecznym, i wszystkie inne prawdy Bożego nauczania. Co się stanie? Uczynisz twardym serce tego człowieka.
W Księdze Izajasza 6, po tym, jak prorok został oczyszczony, słyszy w wierszu 8 pytanie Boga: "Kogo mam posłać?": I usłyszałem głos Pana mówiącego: «Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?» Odpowiedziałem: «Oto ja, poślij mnie!» I rzekł mi: «Idź i mów do tego ludu: Słuchajcie pilnie, lecz bez zrozumienia, patrzcie uważnie, lecz bez rozeznania! Zatwardź serce tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony». Wtedy zapytałem: «Jak długo, Panie?» On odrzekł: «Aż runą miasta wyludnione i domy bez ludzi, a pola pozostaną pustkowiem. Pan wyrzuci ludzi daleko, tak że zwiększy się pustynia wewnątrz kraju. A jeśli jeszcze dziesiąta część ludności zostanie, to i ona powtórnie ulegnie zniszczeniu jak terebint lub dąb, z których pień tylko zostaje po zwaleniu. Reszta jego będzie świętym nasieniem» (Iz 6, 8-13).
O co tu chodzi? Izajasz żył w okolicy Jerozolimy w VIII wieku przed Chrystusem, w czasie panowania króla Ezechiasza. Jest to czas panowania idolatrii, ba, nawet czegoś więcej niż idolatria, bo składanie dzieci w ofierze. Wnuczek Ezechiasza zinstytucjonalizował religijne ofiary z izraelskich dzieci, tak że tysiące niewinnych dzieci zostało złożonych w ofierze w ogniu na ołtarzach Jerozolimy – świętym mieście Boga. Izajasz ma wizję tego wszystkiego i głosi sąd Boży, który przyjdzie jako kara na grzeszne miasto. Jeśli masz do czynienia z ludźmi, którzy zabijają swoje dzieci, a ty głosisz im Ewangelię, co się dzieje? Reagują gniewem i nienawiścią. Zdarzają się cuda i ludzie rezygnują z planów zabicia własnych dzieci, nawracają się. Ale najczęstszym, jedynym efektem jest to, że głosząc Ewangelię tym ludziom, czynisz ich serca twardymi i zamkniętymi na Ewangelię.
To właśnie dzieje się z faraonem. Jest on samolubnym człowiekiem, jak ludzie, których znamy, którzy otaczają nas dookoła, i jacy my sami nieraz jesteśmy. Bóg zamierza dokonać ogromne, niewiarygodne cuda na oczach tego człowieka, o którym wiedział, że nie ma w sobie prawdziwej pobożności ani ducha pokuty. Faraon miał szanse uwierzyć, ale wiemy, że tak się nie stało. Widział Boże cuda, ale nie zmienił swego postępowania, nie uwierzył Bożemu Słowu wypowiedzianego do niego przez Mojżesza i Aarona. Mt 11, 21: Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Bóg zatwardza serce faraona, bo pozwolił na to, aby on zobaczył Jego cuda w swoje pysze.
To rozważanie jest także przestrogą dla nas. W Liście do Hebrajczyków czytamy: Dlatego jest konieczne, abyśmy z jak największą pilnością zwracali uwagę na to, cośmy słyszeli, abyśmy przypadkiem nie zeszli na bezdroża. Jeśli bowiem objawiona przez aniołów mowa była mocna, a wszelkie przekroczenie i nieposłuszeństwo otrzymało słuszną zapłatę, jakże my unikniemy kary, jeśli nie będziemy się troszczyć o tak wielkie zbawienie? (Hbr 2, 1-3). Było ono głoszone na początku przez Pana i potwierdzone przez tych, którzy je słyszeli. Autor natchniony nie pisze: „Jak możemy uniknąć kary, jeśli zignorujemy tak wielkie zbawienie”, lecz: „Jak możemy uniknąć kary, jeśli nie będziemy się troszczyć o tak wielkie zbawienie”.
Powiem krotko: Co ma piernik do wiatraka?
OdpowiedzUsuńOdpowiem krótko: W wiatraku miele się ziarno na mąkę, której używa się do pieczenia piernika.
OdpowiedzUsuńDobre na te okolicznosc! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń