Trzeba odróżnić osądzanie osoby (jej motywów) od oceny samego czynu. Ponieważ nie znam motywów, którymi kieruje się dana osoba, nie mogę jej osądzać (w sensie potępiać). Nie znaczy to, że nie mogę powiedzieć, że dany czyn jest zły lub dobry. Myślę, że o to chodzi w tych słowach Pana Jezusa. Tylko Pan Bóg zna człowieka, żaden z jego odruchów serca nie pozostaje przed nim zakryty, tylko On może osądzić (i osądzi) sprawiedliwie. A ponieważ drugi człowiek jest dla mnie tajemnicą, nie ma takiej pewności, że mój osąd będzie sprawiedliwy. Dlatego, żeby nie skrzywdził drugiego, Pan Jezus ostrzega mnie, abym się powstrzymał od wydawania osądów drugiej osoby w sensie potępiania jej, a raczej, abym starał się wytłumaczyć tą osobę, jak długo jest to możliwe. A nawet jeśli nie znajdę żadnego powodu, aby nazwać daną osobę dobrym człowiekiem, wymaga On, abym sąd nad tym człowiekiem pozostawił Jemu samemu. Bo jakim sądem osądzam innych, takim będę osądzony.
Pan Bóg jest bardziej sprawiedliwy i bardziej miłosierny ode mnie. I chociaż nienawidzi On grzechu, to jednak kocha grzesznika i pragnie go ocalić. Dla nas, ludzi, przychodzi to z trudnością i łatwo mylimy jedno z drugim, nienawidząc nie tylko grzechu, ale także i samego grzesznika.
Po tym "wstępie teologicznym" chcę powiedzieć, że czym innym jest osądzenie osoby, która popełnia, namawia, pomaga, zachęca, zachowuje się biernie wobec aborcji, eutanazji, zabójstwa, cudzołóstwa, grzechu w ogóle., a czym innym osądzenie samego tego czynu. Taki czyn jest zawsze zły i zasługuje na potępienie, to jednak nie zawsze motywy człowiek, który go popełnia, są złe. Może się zdarzyć, że człowiek dopuszcza się zła kierując się dobrym motywem, bo nie ma rozeznania, czyli działa w zaślepieniu. Dla przykładu, Szaweł prześladował Kościół, wtrącał do więzienia wyznawców Kościoła, niektórych przyprawiając o śmierć, jak sam później już jako Paweł napisze, "działał w nieświadomości" (1 Tm 1, 13). I chociaż zabójstwo zawsze jest grzechem, może się zdarzyć, że ktoś zabija wierząc, że oddaje tym cześć Bogu (por. J 16, 2). Dzieje się tak i dzisiaj. Zabójstwo pozostaje zabójstwem, ale nie mamy możliwości, aby wejrzeć w intencje zabójcy, jego stan emocjonalny i poczytalność w danym momencie. O ile więc nie ma stuprocentowej pewności, czy nasz osąd zabójcy jest sprawiedliwy, jest zawsze czymś właściwym i słusznym potępić sam akt zabójstwa. O ile można pomylić się osądzając mordercę, nigdy nie mylimy się potępiając sam akt morderstwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz