Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 lutego 2013

Kto walczy z potworami...

1. W Ewangelii według św. Mateusza 14, 27-31 opisana jest scena kroczenia Pana Jezusa po Morzu Genezaret, do którego dołącza się Piotr:

“Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!»A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa.Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!»Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?»”(Mt 14, 27-31 BT).

Czemu Piotr zaczął tonąć? Wydaje się, że dlatego, że skupił swoją uwagę na „silnym wietrze”, co jak się wydaje trzeba rozumieć: wysoką falę, czy niebezpieczeństwo w sensie ogólniejszym, zapominając o Jezusie. A On był tak blisko…

Pierwszym i najważniejszym zadaniem chrześcijanina jest wpatrywanie się w Jezusa.

2. Księga Rodzaju zawiera scenę ukazującą upadek Adama i Ewy. Natchniony autor ukazuje psychologię pokusy.

„A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?»Niewiasta odpowiedziała wężowi: «Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy,tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli».Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie!Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło».Wtedy niewiasta spostrzegła, że drzewo to ma owoce dobre do jedzenia, że jest ono rozkoszą dla oczu i że owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy. Zerwała zatem z niego owoc, skosztowała i dała swemu mężowi, który był z nią: a on zjadł” (Rdz 3, 1-6 BT).

Upadkowi otworzył drogę dialog z wężem, co możemy rozumieć w sensie szerszym: wejście w negocjacje z pokusą, ale „przyglądanie się” zakazanemu owocowi było tym, co bezpośrednio poprzedziło i ostatecznie spowodowało upadek.

3. Myśl, którą próbuję się podzielić w obecnej notce, jest wyrażona w jasnych słowach na wielu miejscach w Piśmie św.:

„Kroczyć będę drogą nieskalaną: Kiedyż do mnie przybędziesz? Będę postępował według niewinności mego serca pośrodku mojego domu.Nie będę zwracał oczu ku sprawie niegodziwej; w nienawiści mam przestępstwa: nie przylgną one do mnie.Serce przewrotne będzie ode mnie z daleka; tego, co jest złe, nawet znać nie chcę” (Ps 101, 2-4 BT).

„Ten, kto postępuje sprawiedliwie i kto mówi uczciwie, kto odrzuca zyski bezprawne, kto się wzbrania dłońmi przed wzięciem podarku, kto zatyka uszy, by o krwi nie słuchać, kto zamyka oczy, by na zło nie patrzeć - ten będzie mieszkał na wysokościach, twierdze na skałach będą jego schronieniem; dostarczą mu chleba, wody mu nie zbraknie” (Iz 33, 15-16 BT).

4. «Chcemy ujrzeć Jezusa» (J 12, 21). Duchowe echo tej prośby, skierowanej do apostoła Filipa przez kilku Greków, którzy przybyli do Jerozolimy z pielgrzymką paschalną, rozbrzmiewało w naszych uszach także w minionym Roku Jubileuszowym. Podobnie jak tamci pielgrzymi sprzed dwóch tysięcy lat, także ludzie naszych czasów, choć może nie zawsze świadomie, proszą dzisiejszych chrześcijan, aby nie tylko «mówili» o Chrystusie, ale w pewnym sensie pozwolili im Go «zobaczyć». A czyż zadanie Kościoła nie polega właśnie na tym, że ma on odzwierciedlać światłość Chrystusa we wszystkich epokach dziejów i sprawiać, aby blask Jego oblicza zajaśniał także pokoleniom nowego tysiąclecia?

Nasze świadectwo byłoby jednak niedopuszczalnie ubogie, gdybyśmy my sami jako pierwsi nie byli tymi, którzy kontemplują oblicze Chrystusa. Wielki Jubileusz z pewnością dopomógł nam stać się nimi w głębszym sensie. Gdy po zakończeniu Jubileuszu powracamy na zwyczajną drogę, niosąc w sercu całe bogactwo doświadczeń, jakich zaznaliśmy w tym niezwykłym okresie, bardziej niż kiedykolwiek wpatrujemy się w oblicze Pana. (
List Apostolski Ojca św. Jana Pawła II “Novo Millennio Ineunte”, 16)

5. August Strindberg napisał: „Kto za długo walczy ze smokami, sam staje się jednym z nich”. Nietzsche napisał: „Kto walczy z potworami, niech uważa, by sam nie stał się potworem. A gdy długo spoglądasz w otchłań, również otchłań spogląda w ciebie”.

6. „I my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim]grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga” (Hbr 12, 1-2 BT).

4 komentarze:

  1. Czy zatem mamy się wyrzec walki z potworami kimkolwiek by nie były i pozwolić im na panoszenie się?
    A może wystarczy wyrzec się zwycięstwa za wszelką cenę w tej walce, gdyż tą ceną może okazać się nasza dusza?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre pytanie(a)!
    Myślę, że można to porównać do słów Pana Jezusa: "Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie?" (Mt 6, 25 BT), czy podobnie w Mt 6, 31.34). Na pewno nie chodzi o to, żebyśmy się wcale nie troszczyli o swoje życie, ciało, dzień jutrzejszy, itp. Akcent leży na słowie ZBYTNIO.
    Podobnie w naszym kontekście chodzi o to, żebyśmy "walcząc z potworami" nie przestali "patrzeć na Jezusa" - nie przestali żyć jak On, postępować jak On, walczyć Jego bronią. Innymi słowy, żebyśmy nie angażowali się w tę walkę ze złem w taki sposób (=zbytnio), aby zapomnieć o Nim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi przyszlo na mysl:Dlaczego" boje sie "dyskusji z osobami doglebnie przekonanymi o swej racji,zacietrzewionymi,rozgrzanymi do bialosci?Chyba- zeby "walczac z potworami"nie stracic swojej wiary ,czlowieczenstwa ,nie upodobnic sie do nich.Wszak cel nie uswieca srodkow(w moim przekonaniu)

    OdpowiedzUsuń
  4. @gogolik
    Na pewno jest to dobra intuicja. Nie mam nic przeciwko dyskusji, jak długo jest to dyskusja merytoryczna. Kiedy zaś w braku argumentów merytorycznych ktoś sięga do argumentów ad personam, dyskusja staje się kłótnią, i wtedy rzeczywiście nie ma sensu jej prowadzić.

    OdpowiedzUsuń